Bitwig Studio – recenzji część druga

Opublikowano przez

Bitwig_edycja wielowarstwowaZgodnie z obietnicą zamieszczam drugą część recenzji programu Bitwig Studio, który w zasadzie nie jest programem DAW, ale DCW (Digital Creative Workstation). Tym razem opiszę moduł aranżera. Taka mała lektura na Święta, z życzeniami Zdrowych i Wesołych.

W aranżerze układamy nasze ścieżki zgodnie z powszechnie przyjętym, uznanym za standard odwzorowaniem liniowym, które swój początek wzięło od układu ścieżek na przesuwającej się taśmie wielośladowej. Od razu jednak widać, że Bitwig nie jest programem „studyjnym”, takim jak Pro Tools, Cubase, Logic czy Reaper. Po pierwsze – ścieżki nie mogą być dowolnie rozszerzane (są tylko dwa stany – kompaktowy i jeszcze mniejszy), a w ich nagłówkach nie znajdziemy praktycznie żadnych elementów, do których przyzwyczaili się użytkownicy cyfrowych wielośladów, nie licząc nazwy ścieżki, malutkiego wskaźnika poziomu, suwaka tłumika i przycisków solo, wyciszania, nagrywania i otwierania ścieżek automatyki dla śladu. Chcąc uzyskać dostęp do bardziej zaawansowanych funkcji ścieżki, należy kliknąć na jej nagłówku. Wtedy w panelu inspektora (okno z lewej strony) pokazują się wszystkie dostępne opcje, włącznie z oknem, w którym możemy aktywować wtyczki.

Wyświetlanie samej ścieżki także uproszczono do minimum. Jest to jej ogólny zarys w postaci mono, bez możliwości jego powiększenia w pionie, by móc przyjrzeć się szczegółom. Jeśli klikniemy na samej ścieżce, a w zasadzie na klipie, bo Bitwig to program przeznaczony głównie do pracy z klipami i pojedynczymi zdarzeniami dźwiękowymi, to w oknie inspektora pojawiają się wszystkie elementy związane z jego edycją, i nie ma tu znaczenia, czy będzie to klip audio czy MIDI. W przypadku MIDI, oczywiście, należy na ścieżce uruchomić jakiś instrument bądź sampler. Tych Bitwig oddaje nam do dyspozycji zaledwie dziewięć, ale jak się okazuje, to w zupełności wystarcza. Pięć z nich to dedykowane syntezatory do tworzenia dźwięków perkusyjnych (klaper, hi-hat, stopa, werbel i tom), a kolejne to organy, syntezator FM i dwuoscylatorowy syntezator hybrydowy. Same instrumenty są o tyle ciekawe, że w ich ramach można obsadzać wtyczki, także z uwzględnieniem modułu podziału na wtyczki aplikowane równolegle. Między innymi z tego powodu, a także z uwagi na rozbudowane możliwości modulacji, tak mała liczba instrumentów nie przeszkadza. Zresztą zawsze można skorzystać z zewnętrznych wtyczek VSTi/AUi.
Jeśli chcemy poddać klip audio lub MIDI bardziej zaawansowanej edycji, wówczas należy go dwukrotnie kliknąć i otworzyć w dedykowanym edytorze w oknie znajdującym się poniżej aranżacji. Można je skalować w pionie, choć sam przebieg możemy tylko powiększyć w poziomie, do momentu, że możemy zaobserwować miejsca przecięcia z osią zero, ale bez możliwości widoku pojedynczych próbek przebiegu.
Bitwig ma zaawansowane funkcje plasterkowania materiału audio z uwzględnieniem automatycznie wstawianych lub edytowanych ręcznie znaczników podziału. Możemy też, podobnie jak w Logic X, wyrównywać poszczególne fragmenty dźwięku w ramach klipu – jedne wydłużając, inne skracając, bez tworzenia przerw i zachodzenia fragmentów na siebie ani zmiany długości całego klipu. To doskonała funkcja pozwalająca wyrównać rytmikę nie do końca perfekcyjnie zagranych partii lub dopasować ją do własnych potrzeb, np. podczas remiksu.
Znakomitą rzeczą jest edycja wielowarstwowa, która pozwala otworzyć w oknie edytora szereg różnych klipów MIDI, a jako tło włączyć podgląd dowolnej ścieżki audio (patrz ilustracja na początku wpisu). Dzięki temu można precyzyjnie dopasowywać nuty MIDI do partii audio lub innych partii MIDI, z uwzględnieniem blokady nut i obwiedni innych ścieżek (zmieniają wówczas przeźroczystość), by nie zagubić się w ich gąszczu.
Na pojedynczych ścieżkach można umieszczać obok siebie zarówno klipy audio jak i klipy MIDI, co niekiedy bywa wygodnym rozwiązaniem, pozwalającym lepiej skomponować obraz naszej sesji i ułatwiającym integrację brzmieniową elementów w ramach tego samego śladu (na sygnał oddziałują te same wtyczki procesorów włączonych na ścieżce). Nie możemy niestety aplikować różnych wtyczek do różnych klipów na tej samej ścieżce, nie ma też funkcji wielowarstwowego ich układania i wyboru jednej z warstw. Jeśli jeden klip umieścimy na drugim, to ten „pod spodem” znika, a jeśli mają taką samą długość, to znika trwale (jeśli ten pod spodem jest dłuższy, to można „wyciągnąć” przykryty fragment przeciągając krawędzie klipu).
Nie uwzględniono także funkcji wielowarstwowego nagrywania szeregu ujęć, wyboru najlepszych ani też opcji montażu fragmentów podejść (comping). Przy nagrywaniu możemy jedynie skorzystać z trybu Punch In/Out, czyli podrzucania nowego nagrania w oznaczonym fragmencie już nagranej ścieżki – zarówno w przypadku audio, jak i MIDI. Słabo jest też z metronomem, w którym możemy jedynie regulować głośność, aktywować jego pracę także podczas odtwarzania i ustawiać liczbę taktów nabicia. Żadnych opcji wyboru metrum, dźwięków, akcentów itp. W klipach audio próżno też szukać funkcji fade-in/out czy funkcji crossfade przy przejściach jednego w drugi, nie licząc opcji aktywacji krótkiego ściszenia i wyciszenia na końcach klipów (bez dodatkowej regulacji) dla uniknięcia trzasków. Mówiąc krótko – Bitwig nie jest programem do wielośladowego nagrywania i montażu audio.

Ciąg dalszy testu, wnioski i podsumowanie znajdziecie w majowym numerze Estrada i Studio.

18 komentarzy do wpisu „Bitwig Studio – recenzji część druga

  1. qwerty

    czy ja wiem czy „Bitwig nie jest programem do wielośladowego nagrywania i montażu audio”
    Mam licencję i z powodzeniem da się tworzyć długie utwory normalnie w aranżerze, a nie krótkich opartych na klipach sekwencjach.

    Mówię tutaj o muzyce elektronicznej.

    Owszem brakuje rozwinięcia na dowolny rozmiar danych śladów, ale podejrzewam, że dojdzie to wraz z kolejnymi updatami.

    Rozwijanie większego podglądu rekompensuje trochę bardzo dobre okno edycji Midi

    1. 0dB.pl

      Oczywiście że można nagrywać, ale możliwości montażu klipów audio w sesji są bardzo słabe. Wystarczy spróbować zrobić w aranżerze zwykłe zachodzenie klipów na siebie z crossfadem, wręcz niezbędną rzecz przy montażu. Nie ma na klipach uchwytów do ustawiania fade-in/fade-out – kolejna funkcja typowa dla programów montażowych. Owszem, wszystko to można zrobić obwiedniami, ale klip trzeba otworzyć w edytorze – w samym aranżerze możliwości edycji/montażu są niewielkie. Z tego właśnie względu i pod tym kątem Bitwiga nie można porównać np. z Reaperem, Logikiem, Pro Tools czy innymi standardowymi DAW. Zresztą nie do tego został on stworzony, jego idea pracy jest zupełnie inna. I dlatego tak właśnie napisałem.

  2. 0dB.pl

    qwerty :

    Masz racje, choć ja wcześniej pracowałem na innej stacji roboczej (FL Studio) i nie odczułem tych braków o których piszesz teraz w Bitwig.

    Coś w tym jest, widzę sporo ideologicznych podobieństw do FL Studio. Zresztą sam Dominik z Bitwiga wypowiadał się o FL Studio z dużą atencją.

    1. qwerty

      ciekawe, faktycznie Workflow jest w pewnych aspektach mega uproszczony i podobny do FL Studio.
      I tak jak miałem kilka podejść do Abletona i nie umiałem się do niego przekonać, tak tutaj po godzinie przesiadki z FL znalazłem kilka analogii. Bitwig to troszkę hybryda, edycja klików audio, sekcja „kontenerów” jak w Abletonie, a intuicyjność inna, zbliżona trochę do FL

      1. 0dB.pl

        Panowie z Bitwiga doskonale wiedzą, że najlepiej sprzedające się aplikacje na rynku to FL Studio i Live. Zatem siłą rzeczy kompilacja najciekawszych elementów z każdego z nich musi się sprawdzić. I mówią o tym dość otwarcie, że Bitwig to połączenie wszystkiego co najlepsze (ich zdaniem) w całej historii oprogramowania muzycznego – od trackerów, poprzez klasyczne liniowe DAW, aż po Live. Przy czym Bitwig jest mocno skręcony w stronę wykonań na żywo i współczesnej produkcji, a zdecydowanie mniej w stronę tradycyjnego wielośladowego edytora do rejestracji sesyjnych i dużych miksów (jak np. Pro Tools czy Nuendo).

  3. Adam Weiss

    I to moze wlasnie bedzie sila Bitwiga – miast robic 500 tysiecy kolejnych wersji,beda pracowac nad ciaglym udoskonalaniem jednego srodowiska.Podobny efekt jak przy MacOSX – nie budowano MacOS11 i 12 itp tylko poprawiano istniejacy system.Z reszta skoro sami pisali srodowisko do programowania aplikacji to nie spodziewalbym sie ze poswieca kolejne 4 – 5 lat na napisanie nowego silnika.

    1. detektor

      redakcją co prawda nie jestem, ale bawię się bitwigiem od samego początku i dalej nie moge wyjść z podziwu nad tym programem. wcześeniej pracowałem na Cubase i FL Studio – Cubase do poważniejszych projektow, a FL do ukręcenia czegoś na szybko. Teraz coraz częsciej zauważam że bitwig zastępuje mi jedno i drugie. Do Fl studio nie wracam już wogóle a do Cubase juz chyba tylko po to zeby popracowac nad starymi projektami albo sie do nich w jakis sposob odniesc

  4. Dyniak

    Panowie! a jak to się ma do zużycia procesora? Wczoraj zainstalowałem demo i pobawiłem się z godzinkę, zszokowało mnie zużycie procesora DSP! linia perkusji złożyłem z kicka, snara i hi hatu, dorzuciłem 32 bitową wtykę Miroslav Philharmonik i zrobiłem smyczkową melodię oraz bass w Samplerze. Sworzyłem 10 sekundową pętlę, na którą zapiąłem Izotope Ozone 5 i się zrobiła kaszanka w momencie aktywowania efektów Ozona. Po prostu zaczęło pierdzieć i przycinać, ale nie poskutkowało to zawieszeniem sesji. Nie wiem, może coś źle ustawiłem?
    Srzęt to:
    AMD Athlon(tm) II X4 640 Procesor 3.00 GHz
    8 GB RAM
    Windows 7 Ultimate 64-bitowy
    Pozdrawiam!

Skomentuj Adam Weiss Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wszystkie pola są wymagane.