Eve Audio SC205 (recenzja)

Opublikowano przez

W historii przemysłu pro-audio bardzo często zdarzało się, że założyciele lub współzałożyciele firmy, która odniosła rynkowy sukces, zakładali inne firmy, o podobnym profilu, ale o nieco innej filozofii produktów. Tak też stało się w przypadku firmy Adam Audio, której współtwórca i były prezes Roland Stenz oraz Kerstin Mischke, była szefowa marketingu, założyli wspólnie nową firmę o nazwie Eve Audio, produkującą monitory studyjne.
Charakterystyczną cechą monitorów Eve Audio są woofery z wyjątkowo sztywną membraną z kompozytu na bazie struktury plastra miodu (SilverCone – stąd nazwa aktualnie dostępnych modeli: SC). Nowością w monitorach Eve Audio jest gałka na panelu czołowym, która jest typowym enkoderem z funkcją przycisku, otoczonym diodami sygnalizującymi pozycję. Gałką tą regulujemy nie tylko głośność, ale też wyciszamy monitory i regulujemy ustawienia trzech typów filtrów.
Elektronika monitorów w znacznej mierze opiera się na DSP i konwersji analogowo-cyfrowej zrealizowanej za pośrednictwem wysokiej klasy przetworników Burr-Brown. Na drodze cyfrowej realizowane są przede wszystkim dostępne w monitorze filtry oraz odpowiednie korekcje fazy sygnału.
Aktualnie na stronie internetowej firmy Eve Audio znajdziemy całą gamę modeli monitorów oraz subwooferów, z których w czasie pisania tego tekstu dostępne były tylko dwa: SC204 z 4-calowym wooferem oraz SC205, który jest przedmiotem niniejszej recenzji.

Konstrukcja
SC205 jest aktywnym monitorem dwudrożnym pracującym w konfiguracji bi-amp, z obudową otwartą bass-reflex i otworem rezonansowym umiejscowionym z tyłu, wzdłuż górnej krawędzi. Monitor przeznaczony jest głównie do pracy w bliskim polu odsłuchowym, w różnego typu studiach nagrań – od domowych po produkcyjne. Deklarowany przez producenta zakres przenoszenia monitorów zawiera się w przedziale od 53 Hz do 21 kHz. Z przeprowadzonych przeze mnie pomiarów wynika, że są to dane prawdziwe, podane ze spadkiem 3 dB na krańcach pasma. Częstotliwości powyżej 21 kHz i poniżej 40 Hz są odcięte za pomocą stromych filtrów dolno- i górnoprzepustowych.
Przetwornik niskich tonów to 5-calowy woofer z membraną stworzoną z warstw włókna węglowego wzmacnianych siatką z oczkami w kształcie plastra miodu. Pozwoliłem sobie na wykręcenie tego głośnika i przyjrzenie się bliżej jego konstrukcji. Membrana jest jedną z najsztywniejszych, jakie kiedykolwiek widziałem. Równie sztywny jest 1-calowy karkas cewki skonstruowany tak, by umożliwić jak najbardziej skuteczne odprowadzanie z niej ciepła. Solidny kosz wykonany jest metodą odlewu aluminium, a magnes bazuje na stopie neodymu. Głośnik wykonany jest bardzo solidnie, ma dużą sztywność, a jego masa oraz konstrukcja zawieszenia membrany nie wskazuje na to, by występowały tu jakiekolwiek szkodliwe rezonanse układu drgającego.
Zwrotnica dzieląca pasmo między przetwornikami działa niesymetrycznie, z nachyleniem 18 dB/okt. po stronie woofera i 24 dB/okt. po stronie przetwornika wysokotonowego. W zakresie częstotliwości podziału sporo się dzieje, jeśli chodzi o efektywność przetworników, dlatego producent zdecydował się na nieznaczne rozsunięcie częstotliwości granicznych filtrów. Pracując w domenie cyfrowej można tego typu manipulacje stosować dowolnie – rzecz bardzo trudna do zrobienia z wykorzystaniem analogowych układów zwrotnic.
Do przetwarzania wysokich tonów wykorzystano tzw. transformator ruchu powietrza (AMT), rozwiązanie opracowane przez dr Oscara Heila. Na tej samej zasadzie działają też przetworniki wysokotonowe firmy Adam Audio, i koniecznie trzeba w tym miejscu wspomnieć, że nazywanie tych przetworników wstęgowymi mija się z prawdą (przetworniki wstęgowe działają na zupełnie innej zasadzie, choć mają podobny wygląd zewnętrzny). W przetworniku AMT membrana przypomina miech akordeonu, który ściągając się i rozciągając wytwarza fale dźwiękowe (w przetwornikach wstęgowych membrana działa wychylając się do przodu i do tyłu – dokładnie tak jak w mikrofonie wstęgowym). Cechą charakterystyczną tych przetworników jest liniowość w zakresie częstotliwości roboczych, stała impedancja i efektywne chłodzenie, praktycznie eliminujące zjawisko tzw. kompresji mocy. Wśród wad niektórzy wymieniają dość duży udział drugiej harmonicznej (w tym wypadku jest ona ok. 45 dB poniżej poziomu częstotliwości podstawowej, więc można ją spokojnie pominąć) oraz przeciętną charakterystykę kierunkową (moje pomiary wykazują, że w SC205 jest wręcz przeciwnie, możemy więc uznać ten mit za obalony).

W praktyce
Na potrzeby tego testu obstawiłem się różnymi monitorami. Oprócz PMC TB2 (ze wzmacniaczem Naim Nait 5i) zagrały też Quested S6R, Focal CMS50 i przez pewien czas także Sonodyne SM50, zatem same gwiazdy, jeśli chodzi o odsłuch w bliskim polu. W tym zestawie za punkty odniesienia przyjąłem monitory PMC TB2, ponieważ stale z nich korzystam od kilu lat i znam je doskonale. Poza tym są to monitory o bardzo wyrównanym brzmieniu i zazwyczaj we wszelkich porównaniach świetnie sprawdzają się w roli wzorca. Testy trwały około dwóch tygodni, a monitory pracowały z najprzeróżniejszym materiałem – od montażu dźwięku pod kątem wideo do dużych sesji z różnego typu muzyką.
Eve Audio SC205 zaprezentowały się jako monitory o bardzo nowoczesnym, świeżym i otwartym brzmieniu. Przy swoich niewielkich wymiarach oferują doskonały, bardzo punktualny i dający się łatwo kontrolować bas. Pracując na nich nie trzeba się domyślać, co gra i jak brzmi bas – wszystko jest podane jak na tacy. Bez względu na to, czy będzie to spacerujący kontrabas, grana różnymi technikami gitara basowa czy elektroniczny bit, z odsłuchem dołu nie będzie żadnego problemu. Cały czas mówię o sytuacji odsłuchu bliskiego pola, jednak nawet na standardy tego typu monitoringu bas jest tu imponująco sprawny.
Środek jest zrównoważony, czytelny i pełen szczegółów. Nie jest ani za cichy, ani zbyt głośny – momentami można odnieść wrażenie, że jest przesadnie doskonały. Co jednak wcale nie przeszkadza w tym, by bez trudu wyłapywać zbyt duży pogłos, mało wyrazistą gitarę czy za mocną kompresję na wokalu. I wreszcie góra – piękna, szeroka i otwarta, ale nawet na moment nieprzekraczająca cienkiej granicy między naturalnością a sztucznością.
Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Wcale nie, te monitory naprawdę grają fantastycznie i jeśli miałbym ich brzmienie określić jednym słowem, to wróciłbym do tego, które pojawiło się wcześniej – nowoczesne, i to w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nawet w przypadku klasyki, muzyki typowo akustycznej czy gitarowej prezentują się pięknie, grając szerokim planem, umożliwiającym pełną kontrolę nad pozycją poszczególnych elementów.
Jeśli miałbym wskazać jakieś elementy, które nie do końca przypadły mi do gustu (bo w każdych monitorach można takowe znaleźć), to wypunktowałby dwa. Pierwsza rzecz to odrobinę schowany wokal, zwłaszcza w takich sesjach, w których wokal z natury rzeczy jest nieco głębiej, więc nie mówię tu o utworach w stylu Someone Like You Adele. Druga sprawa to lekkie osuszenie dźwięku w paśmie wyższego dołu. W sytuacji, gdy przesadzimy z czymś w zakresie 150-250 Hz, SC205 bohatersko biorą to na siebie, oczyszczają atmosferę i nie chcą nieładnie zadudnić. Z drugiej strony patrząc jest to efekt znakomitej charakterystyki impulsowej tych małych monitorów i świetnych głośników niskotonowych, które w tym paśmie nie wydłużają sztucznie dźwięku. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie głośniki, na jakich będzie odtwarzana nasza produkcja, są tak doskonałe jak SC205…

Podsumowanie
Za SC205 musimy zapłacić prawie 1.000 zł więcej niż za parę odpowiadających im funkcjonalnie Adam Audio A5X. Wciąż są jednak o ponad tysiąc tańsze niż Genelec 8030 czy Quested S6R, oraz blisko dwa razy tańsze niż PMC DB1S-A II czy PSI Audio A17-M. A mogę Was zapewnić, że różnica w brzmieniu i funkcjonalności na pewno nie odzwierciedla różnicy w cenie. Co więcej – SC205 grają na takim samym poziomie, co PMC oraz Quested, kosztując od nich znacznie mniej.
Eve Audio SC205 oferują nową jakość w zakresie monitorów bliskiego pola. Zawsze uważałem, że tutaj najlepiej sprawdzają się zestawy z głośnikiem 5” (ponieważ basów i tak musimy szukać na większych zestawach, a 5-calowe woofery dają nam lepszą kontrolę nad niskim środkiem niż głośniki z membraną od 6,5” wzwyż). SC205 pokazały jednak, że tak niewielkim monitorom można zaufać także jeśli chodzi o bas. Fantastyczny woofer (nie mogę wyjść z podziwu nad tym głośnikiem!) daje nam też świetną kontrolę środka, a driver AMT, który również jest klasą samą dla siebie, dopełnia obrazu najwyższej klasy monitorów bliskiego pola.

Cena: 3.700 zł za parę
Dystrybucja: AudioTech

Pełną wersję testu monitorów Eve Audio SC205 znajdziesz w sierpniowym numerze magazynu Estrada i Studio