Fantazyjny pop filtr i słów kilka o mikrofonach z Łotwy

Opublikowano przez

Łotewska firma JZ Microphones ma w swojej ofercie szereg mikrofonów, których konstrukcja dość istotnie odbiega od tego, do czego przyzwyczaili nas inni producenci. Stosuje w nich m.in. kapsuły pojemnościowe, których membrany nie mają jednolicie napylonej złotem powierzchni, a jedynie okrągłe kropki o różnej średnicy. Teraz ma dla nas filtr przeciwpodmuchowy o dość niezwykłej konstrukcji. Wydawało mi się, że wyglądający jak durszlak metalowy filtr Groove Tubes PF (złośliwcy mówią, że to kopia Stedmana, ale Aspen Pitmann twierdzi, że wytłoczenia są pod innym kątem i to w ogóle co innego) to wszystko, na co stać producentów. I miałem rację – wydawało mi się. Łotysze z JZ uznali, że ich mikrofony są tak wysokiej jakości, że wszystkie filtry znajdujące się na rynku jedynie psują ich fantastyczne brzmienie, i nie mieli innego wyjścia, jak tylko skonstruować swój filtr.
Podejrzewam, że kształt ekranu nie jest dziełem przypadku ani skutkiem konsumpcji LB Vodka na tzw. metry (w łotewskich barach można zamówić wódkę na takich dłuuugich drewnianych tacach, na jakich u nas serwuje się piwo). Dzięki takiemu właśnie kształtowi unika się bowiem, i tu cytat, „zmian w składzie harmonicznym dźwięku źródłowego”.
Bardzo chętnie przyjrzę się temu wynalazkowi, gdy tylko będzie dostępny w naszym kraju. Problem jednak jest taki, że aktualnie JZ nie ma swojego przedstawiciela w Polsce. Co wcale nie dziwi, bo jest to towar dość drogi i trochę wody w Dźwinie musi jeszcze upłynąć, zanim mikrofony tej firmy zdobędą taką pozycję jak np. mikrofony Blue, które początkowo też powstawały na Łotwie (nazwa Blue to akronim od Baltic Latvian Universal Electronics). Oczywiście nie jest kwestią przypadku, że w tak małym kraju zafunkcjonowały dwie firmy produkujące mikrofony. Ich założyciele doskonale się znali i razem zaczynali całą zabawę, choć potem się trochę poprztykali i wyszło jak widać.

Swoją drogą Blue musiało przejść przez wiele zakrętów finansowo-własnościowych, żeby znaleźć się tu, gdzie jest obecnie. A o tym gdzie jest, świadczą liczby. W 2007 roku Blue sprzedał produktów za sumę 3 milionów dolarów, a dwa lata później już za 10 milionów. I nie są to wcale mikrofony do studiów nagrań, które w Blue pełnią obecnie funkcję reprezentacyjną. Teraz głównym źródłem jej dochodu jest sprzedaż mikrofonów Snowball i Mikey w salonach Apple i sieciach Best Buy oraz Fry’s Electronics.

Firma Blue dwa lata temu została wykupiona od jej łotewskich właścicieli – Skippera Wise i Martinsa Saulespurensa – przez Transom Capital Group z Los Angeles, która wcześniej prowadziła jej interesy na świecie. Sumy nie podano do wiadomości publicznej, ale znajome wiewiórki coś wspominają o liczbach dwucyfrowych. W milionach dolarów. Na głowę.

Historia Blue najlepiej pokazuje, jak wygląda biznes pro-audio. Mimo tego, że produkuje ona (Blue) cieszące się sporym wzięciem mikrofony profesjonalne nawet za kilkadziesiąt tysięcy złotych, to prawdziwych pieniędzy na nich nie zarobiła nigdy. Sam Wise stwierdził niedawno, że przyszłość producentów mikrofonów studyjnych to tzw. mainstream. Ze studiów nagrań wyciśnięto już ostatnie setki dolarów i nic nie wskazuje na to, by w tym temacie mogło się coś zmienić. Profesjonalne mikrofony pojemnościowe to nie struny. Raz kupione, służą przez całe dziesięciolecia. I, paradoksalnie, w tym jest problem. A drogę wyjścia z tej sytuacji pokazali innym dwaj panowie z Łotwy – muzyk jazzowy i realizator dźwięku. Dziś już multimilionerzy.