Wpisy oznaczone tagiem

muzyka

Analog vs cyfra – na poważnie i bez kompresji

Opublikowano przez

Porozmawiajmy o rzeczywistych różnicach między domeną analogową a cyfrową: szumy, zniekształcenia, zakres i zapas dynamiki, odbiór obiektywny i subiektywny…

Trzy godziny z Paulem

Opublikowano przez

paulMyślałem, że już nigdy nie uda mi się zobaczyć żadnego Beatlesa w Polsce, a więc gdy tylko dowiedziałem się, że McCartney jednak przyjeżdża, to natychmiast kupiłem bilety. Ceny w pierwszych rzędach były jednak przeraźliwie wysokie, zwłaszcza gdy się chciało z kimś pojechać (wchodziło się już w tysiące złotych!), więc musiałem się zadowolić nieco dalszym sektorem. Takie koncerty śmiało można nazwać wydarzeniem życia: usłyszeć grane na żywo Eight Days a Week, All My Loving, Paperback Writer, The Long and Winding Road, And I Love Her, Your Mother Should Know, Lady Madonna (m.in. z Curie Skłodowską w tle), All Together Now, Eleanor Rigby, Being for the Benefit of Mr. Kite (w końcu piosenka Johna!), doprowadzające do ekstazy, a zaczynające się tak skromnie Something (patrz film niżej), Ob-La-Di, Ob-La-Da, Back in the U.S.S.R. (z napisem Free Pussy Riot – taka mała przeciwwaga: chyba ktoś powiedział Paulowi, że ciągłe wyświetlanie obrazów jak z epoki Stalina w naszym kraju może być kontrowersyjne), Let It Be, Hey Jude (było przecudnie, gdy w trakcie tej piosenki 30 tysięcy ludzi śpiewało i trzymało w rękach białe kartki z napisem Hey Paul), Day Tripper, Lovely Rita, Get Back, Yesterday, Helter Skelter, czy kończącej Abbey Road suity Golden Slumbers/Carry That Weight/The End, to – co tu dużo mówić – coś, co zostaje w człowieku na całe życie. The Beatles zawsze byli dla mnie najważniejsi, od kiedy to jakieś trzydzieści parę lat temu zacząłem świadomie słuchać muzyki. Ich wydawnictwa mam praktycznie w każdej postaci – kilka oryginałów z lat 60., świetnie brzmiące winyle z tłoczeń japońskich, reedycje amerykańskie z lat 70. płyt wydawanych na rynek amerykański, pierwsze kasety z ich piosenkami, nie wspominając już o całej stercie oficjalnych, mniej oficjalnych, nieoficjalnych i całkowicie nielegalnych wersji na CD i w MP3. W mojej bibliotece mam, właśnie policzyłem – 26 książek, w tym takie perełki jak Beatles Gear Babiuka (szczegółowy opis każdego instrumentu i wzmacniacza używanego przez każdego członka zespołu) czy kultową The Recording Sessions Lewisohna (drobiazgowy opis każdej sesji nagraniowej Fab Four), nie wspominając już o tak oczywistych oczywistościach jak Anthology. Większość tych rzeczy przywoziłem przez ostatnie kilkanaście lat z moich podróży zagranicznych, głównie z USA, ale sporo (zwłaszcza oryginalnych winyli) upolowałem we Włoszech, Danii czy Hiszpanii.
Prawdziwe znaczenie i wartość tego koncertu, który odbył się 22 czerwca w Warszawie pomału pewnie do mnie dotrze, ale na razie jeszcze jestem w zbyt wielkim szoku po tym przeżyciu… Jedno wiem na pewno – pracowałem jako akustyk na wszelkiego typu dużych koncertach, festiwalach i największych obiektach w kraju przez ładnych parę lat i zwróciłem uwagę, że dźwiękowcy McCartneya zrobili wszystko, żeby przekaz muzyczny choć w części dotarł do ludzi. Prawda jest jednak bolesna. Narodowy kompletnie nie nadaje się do organizacji koncertów w tradycyjnym stylu – nawet z podwójnymi gronami nad sceną i z wieżami dogłaśniającymi dla ludzi w wyższych rzędach na trybunach. Poza tym jeszcze zamknięto dach i dźwięk nie miał gdzie uciec, a pierwsze rzędy były na tyle blisko sceny, że nie można było zrobić kardioidy w odniesieniu do subwooferów (chyba że jakieś były pod sceną, ale ich nie dostrzegłem). W efekcie mieliśmy męczący, przekrzyczany, źle zbalansowany, przytłoczony pogłosem dźwięk, który można było tylko częściowo uratować wypuszczając z głośników 105 dB SPL zmierzone 10 metrów za główną konsoletą (a pracowały ich w sumie trzy).
Ale to nie ma znaczenia. Paul mógłby tylko wyjść i stać na scenie w blasku świateł. Mógłby tylko zagrać Yesterday i Blackbird z gitarą, i to już by wystarczyło. The Beatles, nie w pełnym składzie i pół wieku po szczytowym okresie ich kariery, w końcu przyjechali do Polski. A oni nigdy się nie starzeją i tak naprawdę nigdy od nas nie odchodzą. Byli tu wszyscy czterej – duchem i częściowo ciałem. To było wielkie, naprawdę wielkie przeżycie. Dziękuję Ci Paul za te trzy godziny, dla mnie jedne z najważniejszych.
Czytaj dalej

Piosenka Adele do nowego Bonda

Opublikowano przez

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem wielkim fanem filmów o agencie 007 i bardzo lubię słuchać piosenek nagrywanych specjalnie pod kątem każdego kolejnego obrazu. Tym razem zaśpiewała Adele. Piosenkę nagrywano w Abbey Road (gdzieżby indziej…), a jej producentem był Paul Epworth (wywiad z nim zamieściliśmy w EiS 3/2012), który wyrasta na jednego z najbardziej rozchwytywanych producentów współczesnej muzyki pop. Skyfall to w mojej opinii jeden z najładniejszych tematów muzycznych do Bonda, jaki w ogóle pojawił się w tej serii.

Hangouts On Air dla muzyków

Opublikowano przez

Usługa Hangouts On Air dla Google+ pozwalająca na organizację spotkań na żywo funkcjonuje już od kilku miesięcy, ale obecnie uruchomiono jej nowy tryb pod nazwą Studio Mode (w ustawieniach Hangout On Air przełączamy Voice na Studio Mode). Jaka jest różnica? Tu możecie to zobaczyć. Rzecz jest bardzo ciekawa, gdyż można z dość przyzwoitą jakością transmitować do Internetu swoje koncerty, wykonania na żywo, prezentacje itp. Na bieżąco można kontrolować, ile osób ogląda występ. Można też całość nagrać i udostępnić. Po transmisji na żywo, nagranie zostanie umieszczone na twoim kanale YouTube i dodane do twojego wpisu na Google+. Teraz już cały świat może oglądać Wasz koncert na żywo! Jeszcze tylko trzeba sprawić, by się o nim dowiedział…

Więcej polskich piosenek w radiu

Opublikowano przez

Ciekawa wiadomość dla naszej branży:
„Nowela ustawy o radiofonii i telewizji z marca 2011 r. nałożyła na nadawców obowiązek przeznaczenia co najmniej 33 proc. miesięcznego czasu emisji piosenek na utwory polskojęzyczne (dziś jest to 33 proc. kwartalnie). Co najmniej 60 proc. z nich ma być emitowana w godzinach 5-24, co ma wyeliminować obecną praktykę nadawców, którzy polskie piosenki emitują głównie w nocy.”
Więcej na stronie wirtualnemedia.pl.
Nareszcie wykonano ruch w dobrym kierunku. Wprawdzie obecna sytuacja i naciski przedstawicieli zagranicznych koncernów w Polsce nie pozwalają jeszcze na to, ale mam nadzieję (w każdym razie w tym kierunku idzie wspomniana ustawa), że dojdziemy do 60% miesięcznie i 80% w godzinach 5-24. Jest bowiem nienormalną sytuacja, że piosenki w języku kraju, w którym są nadawane, są w mniejszości. To w sposób bezpośredni godzi w interesy funkcjonujących na nim podmiotów, głównie twórców, studiów nagrań, organizatorów koncertów itp., i powoduje wyprowadzanie pieniędzy z naszego kraju. Oczywiście, zawsze można znaleźć minusy tego rozwiązania, że nie do końca wspiera ono młodych, wchodzących na rynek artystów, oraz to, że rozwiązania ustawowe, zwłaszcza związane z ograniczaniem w dziedzinie artystycznej, zawsze są w pewien sposób sztuczne i nienaturalne. No cóż, w takim świecie żyjemy, a w większości krajów nie-angielskojęzycznych funkcjonują podobne ustawy.

365 pętli rocznie

Opublikowano przez

Interesującą inicjatywą wykazał się Marcin Cichy (plugaudiomastering) z grupy Skalpel (Ninja Tunes), który postanowił zrealizować nietypowy projekt. Przez cały 2011 rok, codziennie tworzył jedną pętlę, którą umieszczał na swojej stronie Soundcloud. Ograniczenie polegało na tym, że poświęcał temu nie więcej niż 15 minut dziennie. W efekcie ze strony 365breaks możecie pobrać 365 pętli/breaków, z których możecie korzystać bez żadnych opłat. Projekt właśnie się zakończył, a na stronie projektu możecie wysłuchać ostatniej, 365 produkcji w postaci kompletnego miksu Space/Time, którego autorem jest znany producent Steven Stein (Steinski). Podziwiam Marcina za konsekwencję w dążeniu do celu. Breaki dostępne na stronie projektu są bardzo zróżnicowane stylistycznie, ale to co jest najciekawsze w tym materiale, to słyszalny progres w rozwoju całej koncepcji. Gorąco polecam Wam tę stronę. Można tam znaleźć mnóstwo inspirujących dźwięków.

Założyciel Napstera chce kupić Warner Music Group

Opublikowano przez

Twórca Napstera, Sean Parker, zaoferował cenę 2,5 mld dolarów za koncern Warner Music Group. Jeśli stanie się jego właścicielem, to historia zatoczy koło, jakiego przemysł muzyczny jeszcze nie widział. Kiedy Parker uruchomił witrynę Napster, służącą do wymiany plików, głównie utworów muzycznych, za pośrednictwem protokołu peer-to-peer, natychmiast ściągnął na siebie lawinę pozwów od wytwórni płytowych. Czarę goryczy tych ostatnich przepełniło udostępnienie w 2000 roku przez Napstera niewydanej jeszcze płyty zespołu Metallica. Wtedy to perkusista tej grupy, Lars Ulrich, nie ograniczył się tylko do zaciągnięcia Napstera przed sąd, ale też lżył Parkera we wszelkich dostępnych mu środkach masowego przekazu.
Ironia losu polega na tym, że Warner Music Group jest właścicielem katalogu nagrań Metalliki z lat 1983-2008 i jeśli Parker wraz ze współinwestorami stanie się jego właścicielem, będzie miał niecodzienną okazję do słodkiej zemsty na Ulrichu, który ostatnio przebąkuje, że zespół mógłby coś zrobić dla fanów w Internecie.
Interes Parkera z Napsterem nie wypalił, ale zyskał on odpowiednią pozycję w branży, która pomogła mu na współpracę z Markiem Zuckerbergiem przy tworzeniu serwisu społecznościowego Facebook, na którym zarobił cały swój majątek.

Mikrofony Telefunken w akcji

Opublikowano przez

Amerykańska firma Telefunken Elektroakustik uruchomiła na swojej stronie internetowej opcję pobrania sesji wielośladowych, w których zastosowano mikrofon lub mikrofony tego producenta. Każda sesja jest bardzo dokładnie opisana i zawiera szczegółowe zdjęcia ustawienia wszystkich mikrofonów. Możemy posłuchać surowego miksu, a także pobrać wchodzące w jego skład ślady – tak pojedyncze ścieżki, jak i komplet plików w postaci archiwum ZIP. Bardzo ciekawa inicjatywa – nie ma lepszej reklamy dla mikrofonów niż możliwość ich usłyszenia w akcji i pokręcenia na śladach nagranych za ich pomocą. Tylko pogratulować i życzyć szybkiego wzrostu liczby dostępnych w ten sposób utworów.

Muzyka na taśmę (klejącą)

Opublikowano przez

Brakuje Ci ciekawych barw do Twoich utworów? Wychodzące codziennie coraz to nowsze biblioteki sampli nie satysfakcjonują Cię lub wydają Ci się kolejnym powielaniem tego samego już schematu? Zobacz co można uzyskać za pomocą taśmy klejącej, kieliszka z płynem, suszarki i sprężyny. Mateusz Zdziebko do nagrania tego utworu użył dwóch kieliszków do wina, damskich majtek, otwieracza do butelek, suszarki, taśmy klejącej, tekturowego opakowania po alkoholu, sprężyny i starego radzieckiego aparatu.

Witryna Dariusza Mazurowskiego

Opublikowano przez

Jeśli ktoś lubi nieszablonową muzykę elektroniczną, zwłaszcza w stylistyce, którą kiedyś określano mianem „muzyka na taśmę” (dziś z powodów czysto technologicznych ten termin stracił swe pierwotne znaczenie), powinien odwiedzić nową stronę Dariusza Mazurowskiego – artysty a także dziennikarza, autora wielu artykułów w magazynach Estrada i Studio oraz Muzyka21. Dariusz współtworzy również projekt pod nazwą Martian Magnetic Madness, będący elektroniczną odmianą muzyki pop, z analogowymi liniami basowymi, rytmami i melodiami. Na stronie Dariusza znajdziecie wiele ciekawych utworów jego autorstwa a także szereg grafik oraz zdjęć wykonanych przez niego analogowych instrumentów elektronicznych. Wkrótce powinna się ukazać nowa płyta Dariusza, którą wyda wytwórnia Acte Préalable.