Wpisy oznaczone tagiem

różności

Sound Forge od podstaw (DVD)

Opublikowano przez

sound_forge_od_podstaw_cover_smallJest już dostępny drugi wideo-podręcznik na DVD z oferty 0dB.pl – tym razem jest to kompleksowy, 5-godzinny kurs obsługi najpopularniejszego edytora audio na świecie jakim jest Sound Forge. I jeśli do tej pory myślałeś, że Sound Forge to „tylko” edytor audio, to czas najwyższy, byś zmienił swe zdanie na jego temat. To wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju środowisko do nagrywania, edycji i kreowania dźwięku. Sound Forge to:
– najbardziej zaawansowany program do rejestracji dźwięku pod wszelkimi jego postaciami,
– profesjonalne narzędzie do montażu dialogów, reklam, wywiadów, partii instrumentalnych i wokalnych, koncertów oraz dźwięku na planie filmowym,
– zawodowa aplikacja umożliwiająca czyszczenie i renowację dźwięku, usuwanie zakłóceń, szumów, trzasków i wszelkiego typu artefaktów, których nie można się pozbyć innymi metodami,
– doskonała aplikacja dla kreatorów nowych brzmień oraz do edycji sampli
– najlepszy system do zawodowego masteringu,
– zaawansowane możliwości pracy wielokanałowej pozwalają na przygotowywanie w nim materiałów pod kątem produkcji w formacie surround do 7.1 włącznie, zarówno w formacie audio jak i jako dźwięk towarzyszący obrazowi we wszelkich jego postaciach.
Ta niepozorna zdawałoby się aplikacja kryje w sobie ogromny potencjał, pozwalając na realizowanie najbardziej złożonych zadań podczas pracy z dźwiękiem w jakiejkolwiek postaci i formacie. Od prostych nagrań lektorskich, wokalnych, instrumentalnych, poprzez rejestrację koncertów i dźwięku z planu filmowego aż do edycji i montażu we wszystkich współcześnie dostępnych trybach wielokanałowych Sound Forge Pro jest niezastąpionym narzędziem w pracy. Studio nagrań, studio radiowe, reportażowe, telewizyjne, filmowe, rozgłośnia internetowa, studio masteringowe i postprodukcyjne czy pracownia muzyka, kreatora brzmień lub osoby eksperymentującej z dźwiękiem – to wszystko są miejscach, w których Sound Forge Pro spełni niemal każde zadanie, jakie przed nim postawimy. Ten program ma wiele płaszczyzn, na których można z niego korzystać, a filmy zamieszczone na tej płycie pomogą Wam dotrzeć do wszystkich.

Sound Forge Pro Mac (pierwsze wrażenia)

Opublikowano przez

Mam już od kilku dni Sound Forge Pro Mac 1.0.2 i intensywnie z nim pracuję. Więcej szczegółów już wkrótce (także na moim nowym wydawnictwie DVD pt. Sony Sound Forge od podstaw, które pod koniec listopada powinno ukazać się w sprzedaży), a na ten moment kilka pierwszych spostrzeżeń. Jeśli ktoś się spodziewa identycznego Sound Forge’a jak dla Windows, to będzie bardzo zdziwiony. Sound Forge dla maka wygląda zupełnie inaczej – ma inny układ graficzny (z podziałem na trzy wyraźne strefy, w których możemy zamieszczać wybrane okna), ma też zupełnie inny rozkład menu oraz pasków z narzędziami, których tutaj praktycznie nie ma. Wiele funkcji zostało uproszczonych w stosunku do Sound Forge dla Windows, np. zniknęła całkowicie zaawansowana synteza, wyszukiwanie zdefiniowanych zdarzeń, graficzna edycja fade’ów, obsługa znaczników CD (oraz wypalanie płyt CD z poziomu programu) i obwiednia panoramy. Nie ma też menu Tools i większości znajdujących się tam narzędzi, takich jak automatyczne tworzenie regionów czy wykrywanie i naprawa przesterowań, które w mojej opinii są najmocniejszą stroną okiennego Sound Forge. Reasumując – Sound Forge Pro Mac jest wyraźnie prostszy w stosunku do swojego windowsowego odpowiednika i zdaje się, że takie było ogólne założenie jego twórców. W związku z tym zaczynam się zastanawiać, czy nie przesadzono z ceną tej aplikacji, która jest wprawdzie tańsza o ok. 100 euro w porównaniu do wersji windowsowej (kosztuje 246 euro), ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że to jednak trochę inna liga niż Sound Forge Pro 10 dla Windows.

Przestrajany ton sinusoidalny

Opublikowano przez

Na moim dzisiejszym wykładzie w Studium Dziennikarstwa Radiowego, Telewizyjnego i Realizacji Dźwięku zaprezentowałem sygnał testowy pozwalający sprawdzić przetwarzanie niskich częstotliwości przez nasz system odsłuchowy i reakcję pomieszczenia na pobudzenie tymże sygnałem. Odtworzenie go w warunkach każdego pomieszczenia, w tym także w warunkach domowego studia nagrań, pozwala na słuchową ocenę zbiorczej charakterystyki systemu reprodukcji dźwięku oraz pomieszczenia w zakresie najniższych tonów. Dzięki temu możemy się zorientować, które częstotliwości w miejscu odsłuchu są podbijane, a które tłumione, przy czym owe fluktuacje mogą wynikać z wielu elementów – głównie będzie to występowanie fal stojących między takimi płaszczyznami jak ściany, podłoga i sufit. Fale stojące są immanentną cechą każdego pomieszczenia i można je likwidować poprzez stosowanie płaszczyzn, które nie są względem siebie równoległe oraz przez stosowanie elementów akustycznych zwanych pułapkami basowymi (bass-trap), których zadaniem jest pochłanianie energii w zakresie częstotliwości występowania fal stojących. Poprzez odtworzenie rzeczonego tonu testowego możemy też wychwycić wszelkie brzęczenia różnych przedmiotów w naszym pomieszczeniu (ja dzięki temu wyłapałem co było powodem zniekształceń w basie – a były to drgające drzwiczki od szafki…). Ów ton testowy znajduje się na każdej płycie dołączonej do magazynu Estrada i Studio w folderze Narzędzia, ale jeśli ktoś nie ma do niego dostępu, to może go pobrać stąd.

Piosenka Adele do nowego Bonda

Opublikowano przez

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem wielkim fanem filmów o agencie 007 i bardzo lubię słuchać piosenek nagrywanych specjalnie pod kątem każdego kolejnego obrazu. Tym razem zaśpiewała Adele. Piosenkę nagrywano w Abbey Road (gdzieżby indziej…), a jej producentem był Paul Epworth (wywiad z nim zamieściliśmy w EiS 3/2012), który wyrasta na jednego z najbardziej rozchwytywanych producentów współczesnej muzyki pop. Skyfall to w mojej opinii jeden z najładniejszych tematów muzycznych do Bonda, jaki w ogóle pojawił się w tej serii.

Hangouts On Air dla muzyków

Opublikowano przez

Usługa Hangouts On Air dla Google+ pozwalająca na organizację spotkań na żywo funkcjonuje już od kilku miesięcy, ale obecnie uruchomiono jej nowy tryb pod nazwą Studio Mode (w ustawieniach Hangout On Air przełączamy Voice na Studio Mode). Jaka jest różnica? Tu możecie to zobaczyć. Rzecz jest bardzo ciekawa, gdyż można z dość przyzwoitą jakością transmitować do Internetu swoje koncerty, wykonania na żywo, prezentacje itp. Na bieżąco można kontrolować, ile osób ogląda występ. Można też całość nagrać i udostępnić. Po transmisji na żywo, nagranie zostanie umieszczone na twoim kanale YouTube i dodane do twojego wpisu na Google+. Teraz już cały świat może oglądać Wasz koncert na żywo! Jeszcze tylko trzeba sprawić, by się o nim dowiedział…

Niepewna przyszłość Sibeliusa

Opublikowano przez

Ostatnio pojawiło się sporo spekulacji na temat przyszłości najpopularniejszego profesjonalnego programu do edycji nut, czyli Sibeliusa, który aktualnie należy do Avida. Problem polega na tym, że Avid przeprowadza restrukturyzację, której pierwszym efektem była sprzedaż M-Audio firmie inMusic (do której należy już m.in. Numark, Alesis, Akai i Alto). Obecnie natomiast obejmuje ona zmiany w zespole, który pracował nad rozwojem Sibeliusa, a którego kwatera znajduje się w Finsbury Park w Wielkiej Brytanii. Pracowało tam 15 osób, w tym cały zespół odpowiedzialny za rozwój i utrzymanie kodu oraz osoby nadzorujące prace. 9 spośród tych osób zostało już zwolnionych, a 6 oczekuje właśnie na wymówienie, ponieważ biuro będzie wynajmowane tylko do września. Avid zapowiada, że wszelkie prace nad Sibeliusem zostaną przeniesione do Kalifornii, ale na razie żadna z osób pracujących do tej pory w UK nie ma oferty dalszej pracy. Rzecz jest o tyle dziwna, że Sibelius jest bardziej programem typu DTP niż audio, a w zespole Avida w Kalifornii nie ma nikogo, kto znałby się na podstawowej rzeczy w DTP, jaką jest Post Script Level 3… Twórcy programu Sibelius, bracia Finn, złożyli Avidowi ofertę odkupienia tego działu korporacji, ale została ona odrzucona.
Gdzie jest pies pogrzebany? Straty Avid Technology w 2009 roku wyniosły 70 mln dolarów, 36 mln w 2010 i 21 mln w 2011. Akcje Avida, które w 2005 roku kosztowały 66 dolarów obecnie warte są 8,63 dolara (informacje wg artykułu w ZDNet). Wielu członków zarządu Avida sprzedało swoje udziały bądź zrezygnowało z funkcji, a sporą część działalności firmy przenosi się na Ukrainę do Kijowa.
Jednocześnie stworzyła się grupa osób znających się na rzeczy i silnie zmotywowanych do tego, by wykupić Sibeliusa od – jak to określono – „spekulanta giełdowego, jakim jest Avid”. Na razie wszyscy, a przede wszystkim dotychczasowi użytkownicy Sibeliusa, oczekują od firmy Avid jednoznacznego określenia się, w jaki sposób zamierza ona kontynuować prace nad tym programem bez oparcia na grupie jej twórców i opiekunów. Zainteresowanych tematem odsyłam do artykułu w CDM.

Sound Forge dla OS X (spekulacje)

Opublikowano przez

Upadek firmy BIAS, której program Peak był jednym z najmocniejszych narzędzi edycyjnych audio dla komputerów Mac sprawił, że pojawiła się furtka dla innych producentów, by zająć tę właśnie niszę produktową. Już wcześniej na tym rynku zaistniał Steinberg (WaveLab), a teraz tu i ówdzie się plotkuje, że tą firmą będzie Sony, a produktem będzie Sound Forge. Powstała już strona internetowa finallyonthemac.com, na której można obejrzeć film promocyjny, z którego może zbyt wiele nie wynika, ale który daje do myślenia. A skąd przypuszczenia, że to właśnie Sony? Jej najnowszy program, jakim jest SpectraLayers Pro, dostępny jest zarówno w wersji dla PC jak i dla maków – to pierwszy program audio dla OS X w historii tej firmy (a także firmy Sonic Foundry, która sprzedała swoje programy firmie Sony).
Kilka dni temu otrzymałem do testów SpectraLayers i muszę przyznać, że ta wspaniała aplikacja pod względem interfejsu graficznego bardzo przypomina aplikacje makowe i sporo różni się od grafiki programów Vegas, SoundForge czy Acid. Poza tym Sony zostało wręcz zmuszone do tego ruchu w chwili, gdy największy konkurent Sound Forge, czyli WaveLab, także pokazał się w wersji makowej. Zresztą sami przedstawiciele firmy Sony w rozmowach nieoficjalnych mówią o tym, że szykują coś ekstra i żeby się przygotować na sporą zmianę.

Jest Adam, pojawiła się też Ewa

Opublikowano przez

Branża pro-audio ma to do siebie, że wszelkie luki na rynku zostają bardzo szybko wypełnione, a ludzie odchodzący z jednych firm zakładają kolejne. Roland Stenz, współzałożyciel, wspólnik i prezes firmy ADAM Audio, odszedł z niej w 2010 roku i wkrótce potem zaczął pracować z zespołem specjalistów nad własnymi monitorami studyjnymi. Marketingiem zajęła się inna osoba przez długi czas współpracująca z firmą ADAM – Kerstin Mischke. Nazwa nowej firmy w dość oczywisty sposób nawiązuje do Księgi Rodzaju, w której Bóg najpierw tworzy Adama, a później, z jego żebra, Ewę.
Firma Eve Audio ma w swojej ofercie osiem aktywnych monitorów szerokopasmowych i cztery subwoofery. Model SC-205 jutro znajdzie się na moim stanowisku testowym i sam jestem ciekaw, jak wypadnie w praktyce. Czytając opisy można wywnioskować, że mamy do czynienia z bardzo ciekawą konstrukcją. Tu i ówdzie nie brakuje też głosów, że może to być sensacja na miarę pojawienia się na rynku ADAMa. Interesującą ciekawostką jest to, że monitory te można zainstalować bezpośrednio na statywach mikrofonowych, co może ogromnie ułatwić ich ustawienie w warunkach niewielkiego studia.
Dystrybutorem monitorów Eve Audio jest firma AudioTech.

Zakończenie promocji z bezpłatnym Minimoogiem

Opublikowano przez

Właśnie zakończyła się (przynajmniej oficjalnie, bo z uwagi na różne strefy czasowe chyba jeszcze trochę potrwa) akcja firmy Arturia, w której – jak się okazało – chodziło o nabicie licznika lubiących na Facebooku. A jakie się przy tym działy sceny! Jak przed sklepem meblowym w połowie lat 80. gdy „rzucili” wersalki o nazwie Adam. Strona internetowa Arturii stanęła już dobrze przed północą. Po północy było jeszcze gorzej i napięcie stopniowo rosło, bo nie wiadomo było o co chodzi. Po jakimś czasie ktoś się zorientował, że może coś będzie na fejsbuku Arturii, i to był strzał w dziesiątkę. Licznik lajków zaczął się kręcić. Około dziesiątej rano panie i panowie z Arturii, już na spokojnie, po porannej kawie i francuskim rogaliku, przelinkowali stronę z promocją bezpośrednio na Facebooka (jakby nie można było tego zrobić wcześniej). Ale tu niektórzy mieli problem, na przykład ja, ponieważ z biznesowego Facebooka nie dało rady nic „lajknąć”. Na gwałt musiałem więc założyć konto na kolegę, który zresztą z całym tym fajsbukiem nie chce mieć nic wspólnego, bo w ogóle nie rozumie o co w nim chodzi (i ja go rozumiem w tym nierozumieniu). I uff… Coś poszło, pojawiło się jakieś pytanie i informacje, że w ciągu 48 godzin coś dostanę. Oczywiście, nie dostałem aż do teraz, i kto wie czy kiedykolwiek coś dostanę [korekta: godzina 15.44, dotarł mail z linkami i indywidualnym kodem :-)]. W tzw. międzyczasie pojawiła się plotka, że można gdzieś coś ściągnąć na torentach, pojawiły się strony z linkami, wszystko w aurze bliskiej kryminałowi. Potem ktoś przytomnie zauważył, że i tak trzeba mieć kod w mailu, a bez tego to tylko w demo się można pobawić. Akcja nabrała gwałtownego przyspieszenia, bo strona Arturii ruszyła, ale i tak wszystko kierowało na tego fejsbuka. No istny thriller normalnie się z tego zrobił! Efekt jest taki, że „lajków” na stronie Arturii nabiło jakieś 75 tysięcy i najprawdopodobniej tyle też kopii wirtualnych Minimoogów pojawi się wkrótce w projektach muzycznych na całym świecie. Wszystko wokół zacznie brzmieć moogowato.

A skoro już o Moogu mowa, to całkiem niedawno znalazłem w swoich archiwach zdjęcie Boba, które zrobiłem ja (albo Maciek Dobrski, już nie pamiętam, bo to było całe 10 lat temu z niewielkim okładem) na NAMM w Anaheim w styczniu 2002 roku, z egzemplarzem EiS i pięknym uśmiechem na twarzy. Jak się okazało, rodzina Boba (zdaje się, że jego babcia) pochodziła z Polski i choć trudno jest mi to teraz udokumentować, to usłyszałem to bezpośrednio od samego Mistrza. Bob jeszcze wtedy był właścicielem marki Big Briar i dopiero dobijał się o prawa do nazwy Moog (które wcześniej stracił w wyniku perturbacji finansowych). Ale to właśnie za czasów Big Briar Bob opracował serię Moogerfooger, by chociaż w ten sposób przemycić swe nazwisko, z którego w pełnym brzmieniu nie miał prawa korzystać. Dziwne to były czasy dla jego firmy, więc gdy tylko udało Mu się odzyskać kontrolę nad Moog Music, wszyscy cieszyliśmy się razem z Nim. A potem był Voyager i wszystko zaczęło się kręcić od nowa. I choć Boba już nie ma wśród nas, to wciąż Go słyszymy w takich instrumentach, jak pobrana przez Was Arturia Minimoog-V. Macie więc w swoich komputerach piękny kawałek historii muzyki – wirtualną wersję najbardziej znanego instrumentu elektronicznego wszech czasów (choć jeśli chodzi o wielkość sprzedaży prym wiedzie Yamaha DX7).

Turbosound w rękach Behringera

Opublikowano przez

Music Group pod wodzą Uli Behringera rośnie w siłę. Od jakiegoś czasu mówiło się o tym, że zamierza przejąć jedną z dużych firm produkujących systemy nagłośnieniowe i padały tu różne nazwy. W efekcie okazało się, że jest to Turbosound. Teraz Uli ma w swoich rękach Midasa, Klark Teknika i Turbosound, więc może ostro poszaleć na rynku systemów PA.