Wpisy oznaczone tagiem

windows

Mówiąca wtyczka VST (freeware)

Opublikowano przez

vstspeakOdgłosy mówiącego robota zawsze są w modzie i doskonale sprawdzają się w wielu gatunkach muzycznych. Twórca edytora Wavosaur udostępnił bezpłatną wtyczkę o nazwie VST Speek (co do pisowni są rozbieżności, nawet u samego dewelopera, ponieważ w opisie jest VST Speek, a na wtyczce VST Speak…). Po wpisaniu dowolnego tekstu (z uwzględnieniem fonetyki angielskiej) wtyczka go odczytuje, a my mamy możliwość regulacji szeregu parametrów związanych z brzmieniem (patrz prezentacja poniżej). Dźwięk możemy wyzwolić przyciskiem Speak albo podaniem komunikatu MIDI Note (wtyczka reaguje na wysokość dźwięku). Dodatkowo możemy zautomatyzować wszystkie jej parametry, co otwiera przed nami drogę do zaawansowanego kreowania końcowego rezultatu brzmieniowego. Wtyczka będzie rozwijana, a już niebawem możemy się spodziewać wersji dla OS X. Wtyczka pisana jest w czystym kodzie (bez użycia SynthEdit/SynthMaker) i bazuje na syntezatorze wokalowym Software Automatic Mouth (SAM) stworzonym swego czasu przez Softvoice Inc dla komputerów Commodore 64.
Na blogu producenta znajdziemy linki do pobrania wersji 1.2 w formacie 32- i 64-bitowym.

Izotope BreakTweaker – wtyczkowy instrument perkusyjny

Opublikowano przez

breaktweakerNowy instrument firmy iZotope jest efektem współpracy z producentem muzyki trance Brianem Transeau, szerzej znanym jako BT. BreakTweaker to połączenie syntezatora perkusyjnego, sekwencera oraz narzędzia do zaawansowanej edycji pętli rytmicznych. Z pewnością idealnie nada się do tworzenia skomplikowanych, glitchowo-dubstepowych bitów, opartych na wszelakich cięciach, zgrzytach i podciągnięciach.
BreakTweaker to instrument perkusyjny, który chyba łatwo może pretendować do miana „wszystko w jednym”. Tworzenie barw odbywa się za pomocą generatora, który pracuje na bazie syntezatora wavetable lub próbek dźwiękowych. Pętle rytmiczne możemy tworzyć za pomocą pokładowego sekwencera, obsługującego sześć ścieżek, zaś rozbudowane efekty dźwiękowe wytwarza silnik MicroEdit, który poszczególne uderzenia tnie na tysiące małych kawałeczków, umożliwiając dodatkowo edycję wysokości dźwięków. Za wynalazcę tej techniki – będącą także jedną z odmian syntezy granularnej – uznawany jest właśnie BT, który współpracował już z iZotope przy produkcji popularnej wtyczki Stutter Edit.
BreakTweaker to kompleksowe narzędzie to produkcji pętli rytmicznych, z pewnością idealne dla wszystkich, którzy lubią skomplikowane efekty brzmieniowe osiągać w sposób łatwy, prosty i przyjemny. Bo – nie oszukujmy się – technika stutter edit raczej do najprostszych nie należy…
Stefan Głowacki

Działającą bez ograniczeń przez 10 dni wersję demo można ściągnąć stąd. Po 10 dniach przełączy się w tryb demo, co pewien czas przerywając pracę ciszą. W ciągu 10 dni intensywnej pracy można stworzyć własną kolekcję różnego typu breaków, więc propozycja iZotope choćby z tego względu może zasługiwać na uwagę.

SynthMaster Player Free (PC i Mac)

Opublikowano przez

synthmaster_freeSynthMaster Player Free to bezpłatny odtwarzacz presetów syntezatora KV331 Audio SynthMaster, który uważany jest za jeden z ciekawszych instrumentów wirtualnych na rynku. Player dostępny jest dla komputerów PC (32/64 bity) i Mac (32/64). Na jego pokładzie znajdziemy 150 gotowców pochodzących z pełnej wersji tego instrumentu. I choć nie ma możliwości głębszej zmiany ustawień dostępnych barw, to jednak odtwarzacz pozwala na stosowanie podstawowej edycji w odniesieniu do niektórych parametrów barwy, np. filtru, obwiedni i efektów (w ich wypadku na zasadzie włącz/wyłącz), umożliwiając też korzystanie z dwóch warstw. Mamy również dwie grupy wysyłkowe, przy czym efekty możemy aktywować tylko na pierwszej z nich.
Instrument w tej wersji należy do gatunku takich, które zawsze gdzieś w którymś miejscu mogą się przydać, oferując dość podstawowe, ale grywalne barwy. W ich wyszukiwaniu pomaga przeglądarka zawężająca zakres wyboru oraz wyszukiwarka. I choć zaawansowane wyszukiwanie w odniesieniu do 150 presetów wygląda na lekką przesadę, to niekiedy pozwala zaoszczędzić czas. Zresztą sami wypróbujcie – może Wam się spodoba. Przed pobraniem trzeba podać e-mail oraz imię i nazwisko, na podstawie których generowany jest klucz do syntezatora. Przy jego uruchamianiu w DAW pojawia się okienko informujące o promocji cenowej na bardziej zaawansowaną wersję Playera.

SlickHDR (freeware) w praktyce

Opublikowano przez

SlickHDRSporo czasu spędziłem ostatnio z najnowszym procesorem Variety Of Sound, czyli słynnym już SlickHDR. Wtyczka ta, w 32-bitowej wersji dla komputerów Windows, dostępna jest na stronie VoS. Herbert Goldberg zrobił kawał dobrej, programistycznej roboty, a Patrick Barca okrasił ją ciekawym interfejsem użytkownika (na początku wtyczka była trochę za duża, ale teraz, w wersji 1.0.1 już można przyjąć, że jest nieźle). Punktem wyjścia do stworzenia tego procesora była analiza obróbki dynamiki w cyfrowych zdjęciach, gdzie mamy do czynienia zarówno z ogólnym wrażeniem zależności między elementami najjaśniejszymi i najciemniejszymi, jak i miejscowym zakresem dynamiki w różnych fragmentach obrazu. Właściwy zakres tonalny uzyskuje się dopiero wtedy, gdy regulacji dynamiki wobec całego obrazu towarzyszy regulacja w obszarze szczegółów, której nie można przeprowadzić z użyciem jednego, globalnie działającego narzędzia. Wszyscy parający się cyfrową obróbką obrazów doskonale bowiem wiedzą, że zwykła regulacja kontrastu i jasności, czy nawet użycie do tego celu narzędzia poziomów wraz z histogramem (mówię tu o obróbce w Photoshopie) nie da takich efektów, jak użycie narzędzia krzywych, z możliwością wstawienia własnych punktów w newralgicznych miejscach i precyzyjnym ich ustawieniem. Od razu trzeba powiedzieć, że nie jest to zabawa dla początkujących, którzy często ograniczają się do użycia działających jak siekiera narzędzi typu Auto-Kontrast czy Auto-Poziomy.
I tu przechodzimy do SlickHDR, w którym mamy trzy procesory dynamiki, z których pierwszy (P1) jest swego rodzaju procesorem globalnym, działającym zgrubnie, a pozostałe dwa (P2 i P3) operują w zakresie dynamiki wyznaczonym przez ten procesor, jednocześnie wpływając też na jego działanie w sposób, który tak do końca trudno jest przewidzieć. Do tego dochodzą kontrolki odpowiedzialne za tonalność brzmienia oraz za włączenie do całego procesu filtrów niskich i wysokich częstotliwości. Trzeba jednak zaznaczyć, że działają one bardzo subtelnie, i podkręcenie gałki Low Freq lub Hi Freq wcale nie oznacza, że na wyjściu będzie więcej basu lub wysokich tonów; wręcz przeciwnie – ich dynamika może spaść.
Jak pracować z tą wtyczką? Proponuję wszystkie gałki w sekcji dynamiki ustawić na minimum, a w sekcji barwy na połowę. Podkręcamy Drive w P1, aż wskaźnik zacznie lekko wchodzić na żółte pole. Potem zwiększamy poziom Drive dla P2 i zostawiamy tak, aby działał mniej więcej tak samo jak P1. To samo robimy dla P3. Zmiany w P2 i P3 sprawią, że wskaźnik P1 zmieni swoje wskazania, więc korygujemy jego parametr Drive. To zmieni wskazania w P2 i P3, więc tak długo pracujemy z gałkami, aż wszystkie wskaźniki będą pracować w miarę podobnie, lekko wchodząc na żółte pole. Porównujemy brzmienie z procesorem i bez, i w razie potrzeby korygujemy ustawienia Trim (który moim skromnym zdaniem ma zbyt mały zakres regulacji w dół). Bardzo uważnie słuchamy materiału, i gdy pojawią się jakieś zniekształcenia, zwiększamy czasy Release w P2 i P3, cały czas kontrolując to, co pokazują wskaźniki. Teraz można spróbować ukształtować charakter brzmienia używając kontrolek w sekcji czerwonej.
Moje wnioski? Za SlickHDR warto włączyć płytko działający limiter, który podkreśli brzmienie procesora. Przy mocno nasyconych, dobrze zrównoważonych miksach efekty działania SlickHDR są mało spektakularne – potrafi rozmyć bas i wyostrzyć niepotrzebnie brzmienie. Na bębnach działa dość dobrze, podobnie jak na ścieżkach basu, gitar i syntezatorów. Najlepsze efekty uzyskałem jednak na wokalu, który po przetworzeniu przez SlickHDR zyskał głębię, klarowność, stał się wyrównany, czytelny i świetnie słyszalny w miksie. Prezentacja poniżej. Śpiewa Joanna Mews-Anuszkiewicz. Na zrzucie na początku postu widoczne są zastosowane ustawienia.

Glitchmaszyna za darmo (PC i Mac)

Opublikowano przez

fractureMiłośnicy bardzo intensywnych przekształceń sygnału bazujących na buforowaniu próbek i ich niezależnym przetwarzaniu w domenie czasowej, częstotliwościowej i fazowej z pewnością ucieszą się z faktu, że firma Glitchmachines udostępniła swój piąty bezpłatny produkt pozwalający na tego typu edycję. Mowa o procesorze Fracture, który mimo dość niepozornego wyglądu pozwala uzyskać wyjątkowo interesujące efekty brzmieniowe w stylistyce klikowej i glitch. Wtyczkę (PC i Mac) można pobrać stąd. Nie jest wymagana żadna rejestracja – wkładamy zakup do koszyka i udajemy się do kasy, gdzie od razu można pobrać plik.
Dość trudno jednoznacznie opisać, na czym polega działanie tego efektu, ponieważ w dużej mierze zależy ono od materiału wyjściowego. Mamy tu szereg komórek buforujących, wielofunkcyjny filtr, trzy LFO oraz delay, a wszystko to można łączyć w przedziwne kombinacje w celu stworzenia abstrakcyjnych i dynamicznych struktur brzmieniowych.
W poniższym przykładzie zmontowałem niewielki projekt w stylistyce minimal pop. Część ścieżek włączyłem do oddzielnej ścieżki-folderu, na której włączyłem Fracture oraz, na wszelki wypadek, limiter Loudmax. Grupę tę powieliłem, aby uzyskać równoległą obróbkę ścieżek poddanych „glitchowaniu” oraz ścieżek czystych, a niezależnie od nich uruchomiłem dwa ślady ze stopą i pętlami, z których sygnał przekierowałem też do grupy z efektem Fracture. Na całości pracował Loudmax, aby zabezpieczyć się przed dość niebezpiecznymi skokami poziomu wynikającymi z pracy procesora Fracture (który bywa niekiedy nieprzewidywalny). W czasie odtwarzania zmieniałem presety w procesorze, starając się dobierać moment zmian do węzłów aranżacyjnych w mojej mini-kompozycji.

Bezpłatny mini-host od Image Line

Opublikowano przez

minihostFirma Image Line, producent FL Studio, uważanego za najpopularniejszy na świecie programu DAW, przymierza się do oficjalnej publikacji bezpłatnego środowiska Minihost Modular. Mini-host to aplikacja (która może też pracować jako wtyczka) pozwalająca uruchomić w jej ramach inne wtyczki i dokonywać połączeń między nimi. Jeśli taki mini-host uruchomimy w trybie samodzielnym (stand-alone), to nie trzeba uruchamiać całego DAW, żeby sobie pograć – wystarczy wtyczkę z jakimś instrumentem aktywować w mini-hoście i grać do woli. To oczywiście tylko najprostsza możliwa konfiguracja, bo w zasadzie mamy do czynienia ze środowiskiem modularnym, które już jako wtyczka widziane jest z poziomu DAW jako pojedynczy instrument lub procesor, co bardzo ułatwia pracę.
Minihost Modular jest obecnie w fazie beta, ale już go można pobrać w wersji dla komputerów Windows (konieczna jest rejestracja na stronie Image Line, inaczej nie zobaczymy linku do pobrania). Niebawem ma się pojawić wersja dla komputerów Mac. Sam Minihost Modular przypomina pod pewnymi względami Patcher dostępny w FL Studio, ale jego funkcjonalność jest rozszerzona o możliwość pracy samodzielnej.
Warto zaznaczyć, że wtyczki 64-bitowe nie otwierają się w 32-bitowej wersji Minihost Modular, a zatem nie ma ona wbudowanego mostka do ich obsługi. Jeśli zatem zależy nam na ich wykorzystaniu, powinniśmy zainstalować też wersję 64-bitową minihosta. W preferencjach wersji samodzielnej możemy ustawić do sześciu portów wejściowych i wyjściowych MIDI, więc Minihost Modular może pracować jako funkcjonalne środowisko do gry na żywo.
Nie widzę niestety możliwości dodania więcej niż jednego folderu z wtyczkami, a zatem wszystkie nasze plug-iny, które chcemy wykorzystać w Minihost, powinny się znajdować na jednym dysku, by można go było przeskanować na okoliczność rejestracji wtyczek. Takie skanowanie może więc potrwać, zwłaszcza gdy włączymy opcję skanowania z weryfikacją (weryfikacja pozwala uniknąć kłopotów, gdy któraś z wybranych wtyczek nie będzie się chciała uruchomić).
Minihost ma także własny, całkowicie funkcjonalny edytor pianolowy, dzięki któremu bezpośrednio w nim możemy programować partie instrumentów na wielu ścieżkach. Jest też opcja użycia toru automatyki, funkcja Swing, metronom i miernik zasobów CPU. Sygnały audio w poszczególnych połączeniach możemy regulować pod względem poziomu, klikając na strzałkę i kręcąc kontrolką, która się wówczas pojawi. Jednym słowem – w pełni funkcjonalne i do tego darmowe środowisko do pracy z wtyczkami efektów i instrumentów. Komplet ustawień hosta (wraz z załadowanymi do niego i skonfigurowanymi wtyczkami) zapisujemy pod postacią pliku Graph, by móc go w każdej chwili przywołać.

Dithering, czyli (nie taka) czarna magia

Opublikowano przez

ditherO przewagach zapisu i edycji dźwięku z rozdzielczością 24-bitową chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Wystarczy powiedzieć, że na 1 bit rozdzielczości przypada 6 dB zakresu dynamiki, więc pliki 16-bitowe mogą mieć teoretyczny zakres dynamiki 96 dB, a pliki 24-bitowe już 144 dB. To oznacza, że rozpiętość dynamiczna między najcichszym sygnałem w materiale muzycznym (jest to zazwyczaj poziom szumów własnych wykorzystywanych urządzeń), a maksymalnym nieprzesterowanym sygnałem jest w przypadku tych drugich aż o 48 dB większa. Dzięki temu możemy rejestrować i przetwarzać dźwięk z niższym poziomem bez obawy o utratę jego dynamiki, mając jednocześnie duży zapas dla odpowiedniej prezentacji transjentów. Praca w 24, a nawet 32 bitach daje też więcej swobody na etapie miksowania, ponieważ dostępny zakres dynamiki znacząco przekracza ten sam parametr występujący nawet w najwyższej klasy sprzęcie audio.
Cóż z tego, kiedy na sam koniec nasza produkcja muzyczna i tak skończy jako plik w rozdzielczości 16-bitowej – czy to jako ścieżka na płycie CD, czy też jako MP3 dostępne w Internecie.
Aby plik produkcyjny, który ma zazwyczaj 24-bitową rozdzielczość, przekształcić do postaci 16-bitowej, trzeba usunąć w poszczególnych słowach bitowych, z których każde opisuje w systemie dwójkowym wartość poszczególnych próbek sygnału, 8 najmłodszych bitów. Najmłodszych, czyli tych, które odpowiadają za najniższe poziomy. Jeżeli je ot tak po prostu usuniemy za pomocą obcinania bitów (truncate), to w sygnale wynikowym braknie informacji o najcichszych składowych. W przypadku głośnych sygnałów będzie to oznaczało nieznaczną zmianę w ich brzmieniu, ale w przypadku tych cichszych, zwłaszcza wybrzmiewających, będzie już wyraźnie słychać zniekształcenia dźwięku.
Dlatego właśnie wymyślono dithering, czyli roztrząsanie, które może przyjmować różne formy. Najprostszą, choć nie uważaną za właściwy dithering, jest zaokrąglanie wartości poszczególnych sampli, które pozwala w pewnym zakresie złagodzić skutki prostego obcinania bitów. Bardziej zaawansowane formy ditheringu polegają na dodaniu specjalnie ukształtowanego szumu o bardzo niskim i zależnym od materiału dźwiękowego poziomie oraz składzie (niejako wplatając go w sygnał), który sumując się z najcichszymi dźwiękami w materiale 24-bitowym sprawia, że jego elementy składowe zostają niejako przeniesione do tych wartości, które nie będą podlegały redukcji bitów albo przesunięte w widmie sygnału poza zakres słyszalny.
Aby zaprezentować działanie algorytmu ditheringu niemalże jak pod mikroskopem, zmniejszyłem poziom oryginalnego 24-bitowego nagrania o 48 dB, a następnie fragment ten poddałem działaniu procesora PSP X-Dither (test w lutowym numerze magazynu Estrada i Studio) z różnymi ustawieniami, aplikując zmniejszenie rozdzielczości do 12 bitów. Pliki po poddaniu ditheringowi zostały następnie znormalizowane, aby można było lepiej usłyszeć różnice w działaniu algorytmów ditheringu.
Oczywiście w warunkach realnej pracy nikt nie będzie stosował tak skrajnych zabiegów, ale prezentacje te pozwolą lepiej zrozumieć, na czym polega dithering i jakie są efekty jego działania. Zaznaczam raz jeszcze – mamy tu do czynienia z ekstremalną sytuacją i ekstremalnie niekorzystnymi dla brzmienia warunkami. Przy rzeczywistej konwersji bitowej słyszane tu zjawiska odbywają się na poziomie praktycznie niesłyszalnym.

Rozwijający kreatywność Tunefish 4 (freeware PC i Mac)

Opublikowano przez

tunefishPrawdziwe piękno tkwi w prostocie. Nie przez przypadek najpopularniejszymi syntezatorami zazwyczaj bywały instrumenty stosunkowo proste w obsłudze (choć na przykład o DX7 już tego powiedzieć nie można, ale i tak większość użytkowników ograniczała się jedynie do zmiany presetów). Bardzo spodobał mi się najnowszy syntezator Brain Control Tunefish, aktualnie w wersji 4.0 dla komputerów Windows (32 i 64 bity) i Mac, a wkrótce też dla Linuksa. Pisany w czystym kodzie maszynowym waży niecały 1 MB (10 kB to skompresowany kod, reszta to grafika i dodatki) i jest prosty jak konstrukcja gwoździa. Ma bowiem tylko jeden (!) oscylator, a w zasadzie generator przebiegów, bo trudno jest określić, co tak naprawdę on generuje, oraz ciekawy generator szumów. Do tego cztery filtry, dwie obwiednie, dwa LFO, siedem prostych efektów i ośmioslotową matrycę modulacji. Niby nic, ale gdy zaczniemy nim kręcić, zaczynając od różnych konfiguracji ustawień kontrolek w sekcji generatora przebiegu (na ekranie wyświetlany jest jego wypadkowy przebieg oraz skład harmoniczny), a następnie przejdziemy do modulowania różnych parametrów to okaże się, że można z nim spędzić cały dzień, co chwila będąc zaskakiwanym nowymi możliwościami brzmieniowymi. Presety jak to presety – coś tam pokazują, jeśli chodzi o kierunki soniczne, w które można się udać, ale w zasadzie nie mówią nic o możliwościach tego instrumentu. A można w nim zrobić wszystko – od soczystych sampli perkusyjnych, poprzez basy, urokliwe pady, na rozdzierających barwach solowych skończywszy. Jego brzmienie z początku może się wydawać trochę demosceniczne i trackerowe, ale jeśli wykażemy się odpowiednią dozą cierpliwości i pomysłowością w aplikowaniu modulacji, filtrów i efektów, to instrument potrafi nas przenieść w zupełnie inne obszary. Można też uruchomić kilka instancji Tunefish, włączyć do pracy automatykę i ekstremalnie zaszaleć! Fajny, prosty, intuicyjny w obsłudze i dający duże możliwości.

Wtyczka do psucia sesji w DAW (freeware)

Opublikowano przez

chaoschimpZastanawiałem się na początku, po co komu wtyczka, której jedynym zadaniem jest wywoływanie zawieszenia programu, zwiększanie obciążenia procesora, zajętości pamięci RAM, przepełnianie bufora i uzyskiwania paskudnego efektu sprzężenia materiału znajdującego się w buforze. Szkodnik na całego! Wbrew pozorom takie narzędzie ma jednak głęboki sens. Można z jego pomocą uzyskać ciekawe efekty zacinania się i spowalniania odtwarzania typowe dla przeciążonego komputera (niektórzy polują na takie właśnie efekty, wykorzystując je potem w sposób kreatywny), ale można też sztucznie wywołać destabilizację pracy prowadzącą do klasycznego „zwisu” aplikacji.
Otóż takie narzędzie pozwala w praktyce przećwiczyć sytuację, w której coś takiego nastąpi w rzeczywistości, na przykład podczas występu na żywo. Możemy zatem sprawdzić, czy druga, znajdująca się w tle sesja uratuje nas przed kompromitacją, ewentualnie co zrobić, aby w miarę bezboleśnie wrócić do gry. Znając swojego wroga będziemy w stanie odpowiednio zareagować zamiast bezładnie klikać w różnych miejscach, w zdenerwowaniu szukając jakiegoś ratunku. Przez włączenie funkcji zwiększonego obciążenia CPU oraz zmniejszenia zasobów pamięci RAM możemy też sprawdzić, czy nasza sesja, którą przygotowaliśmy do live-actu wytrzyma tego typu niespodziewane przypadki, które mogą mieć miejsce przy manipulacji parametrami w czasie rzeczywistym. Mówiąc inaczej – możemy sprawdzić wszystko co może się zdarzyć w warunkach bojowych, tyle tylko, że „bezkrwawo” i na naszym własnym poligonie.
Przyciskami u góry aktywujemy różne stresujące opcje, a gałkami poniżej regulujemy częstotliwość i prawdopodobieństwo ich występowania oraz szybkość, z jaką owe złośliwe zjawiska zanikają. Wtyczkę można włączyć na przykład na sumie naszej sesji, ale – jeśli chcemy ją wykorzystać jako swego rodzaju efekt – na pojedynczych ścieżkach. Proponuję też uruchomić jednocześnie jakiś wskaźnik zasobów (systemowy albo dostępny w programie DAW), aby zobaczyć do jakich granic można się posunąć w kwestii liczby wtyczek i ścieżek ze zwiększonym obciążeniem, bez niebezpieczeństwa zawieszenia sesji.
Wtyczkę możemy pobrać stąd. Jest ona dostępna dla komputerów Windows, Mac i Linuks. Twórca dostarcza też kod źródłowy, ale mam nadzieję, że nikt nie będzie go wykorzystywać w swoich wtyczkach…

Bezpłatny Kosmos dla Kontakta

Opublikowano przez

kosmosHomegrown Sounds udostępnił bezpłatną bibliotekę o nazwie Kosmos, przeznaczoną do pracy w najlepszym obecnie na rynku samplerze Native Instruments Kontakt (4 i 5). Biblioteka jest w pełni funkcjonalna w pełnych wersjach samplera (w przypadku 5-tki wymagana jest wersja 5.3.0), a w bezpłatnej wersji Kontakt Player pracuje przez 15 minut. Brzmienia do tego pakietu pochodzą z zestawów Kosmos Classics i Kosmos Infekted wydanych przez Homegrown Sounds. Bibliotekę można pobrać stąd (nie ma konieczności logowania). Całość waży 126 MB w postaci spakowanej i 225 MB w postaci rozpakowanej. Biblioteka zawiera instrumenty w formacie NKI i bazuje na pojedynczych plikach WAV (łącznie 60 instrumentów). Do pakietu dołączony jest szczegółowy opis oraz instrukcja obsługi w postaci plików PDF (niestety, nieaktualna, jeśli chodzi o instalację).
Jedną z najciekawszych funkcji Kosmosu jest interesujący sekwencer krokowy dostępny pod postacią 8 instancji. Każdą z nich można wyzwalać w czasie rzeczywistym za pomocą komunikatów MIDI Note, przy czym poszczególne sekwencje mogą mieć inną liczbę kroków, różne tempo i mogą pracować z innymi brzmieniami. Bibliotekę stworzono w oparciu o silnik skryptu Kosmos (syntezator subtraktywny bazujący na dwóch oscylatorach, zaawansowanej modulacji, ciekawych filtrach oraz efektach, w tym także efekcie „postarzania” brzmienia).
Plik po ściągnięciu rozpakowujemy do postaci folderu o nazwie Kosmos. Przenosimy go do katalogu, w którym znajdują się nasze biblioteki (zazwyczaj w Windows UsersPublicDocuments). Wprawdzie Kosmos nie zgłasza nam się jako kompletna biblioteka z własnym obrazkiem widoczna w przeglądarce bibliotek, ale ładując poszczególne pliki NKI możemy aktywować kolejne z 60 brzmień. Osoby zainteresowane nauką obsługi samplera Kontakt odsyłam do Sklepu 0dB.pl, gdzie można kupić wideo-podręczniki Kontakt 5 dla początkujących i średniozaawansowanych (4 godziny lekcji) oraz Kontakt 5 dla zaawansowanych (3,5 godziny lekcji). Podręczniki są dostępne w wersji do pobrania praktycznie od razu po dokonaniu zakupu (w przypadku płatności kartą).
Poniżej prezentacja sekwencerów Kosmosa stworzona przez Homegrown Sounds.