Lampowa kompresja vari-µ w akcji, czyli Gainlab Dictator

Opublikowano przez

Podejdźmy do tego z innej strony. Mamy tutaj ten sam zadziorny, cyfrowy miks, nieźle zbalansowany i wypełniony aranżacją, bez żadnego ocieplania, taśmowania i lampowania. Chciałbym jednak wydobyć z niego trochę głębi w bardziej organiczny sposób.

– Ustawiamy poziomy na -10, żeby móc kontrolować próg, który powinien dawać nie więcej niż 1,5 dB tłumienia

– Czas powrotu: czym krótszy tym głośniej. Kompresory grupowe pracują z makrodynamiką, w trybie niemal ciągłego tłumienia, subtelnego, ale zawsze. Czym szybciej poziom sygnału powróci, tym większa będzie wartość średnia. Długie czasy przydają się tylko do chilloutu i miksowania Massive Attack.

– A propos atak: krótki zabierze transjenty i sprawi, że sygnał będzie mocniej tłumiony. Używamy go raczej wtedy, gdy kompresor ma pracować równolegle, po nowojorsku, bo transjenty będą pochodzić z oryginału. W tym wypadku ustawimy najdłuższy.

– Odcięcie 80 czy 120 Hz? Zależy jak mocny ma być bas, bo stopie już wystarczy 60 Hz. Jeśli ma go być więcej, tego basu, to HPF powinien być wyżej. To jednak oznacza, że na końcowym limiterze nie zagramy zbyt głośno, bo jego pracą będzie rządzić mocny bas. W tym wypadku zostawmy 80 Hz. Basu będzie trochę mniej, ale to i tak lepiej niż za dużo. Jeśli ten filtr w ogóle wyłączymy, a do tego damy najkrótszy czas ataku, to bas będzie tym, który rządzi wszystkimi. Niektórzy tak lubią, ale dużo zależy od tego jak długie są dźwięki sub. Ustawiając dłuższy czas powrotu uda nam się uzyskać takie ładne tąpnięcie, jednak efekt ten musi być już uwzględniony w aranżacji. Nie można go ot tak sobie wrzucić w trakcie tzw. masteringu za 150 zł od numeru.

OK, zobaczmy jak stoimy z poziomami. Mamy jeszcze 6 dB zapasu, więc podnosimy o te 6 dB poziom wyjścia (o jak ja kocham takie manipulatory, w których wszystko się zgadza co do decybela). Przesuwamy oryginał trochę do tyłu, żeby nie zaczynać od razu od uderzenia i zgrywamy całość na nową ścieżkę.

Od razu inaczej. Gdy porównany to z tym pierwszym miksem, gdzie ocieplaliśmy co się dało, to jest zupełnie inny świat.

Trochę okrężną drogą, ale jednak do celu, chciałem Wam pokazać, jak można efektywnie i efektownie użyć takiego procesora jak Dyktator we współczesnym cyfrowym środowisku, a jednocześnie wyprowadzić z błędu wszystkich tych, którzy uważają analog i lampy za lek na całe cyfrowe zło.

Ten procesor, to jest najlepsza i najtańsza rzecz jaką możecie mieć tu i teraz, gdy szukacie wyrafinowanego narzędzia do makrodynamiki w typie Fairchild 670. Aby sprawiedliwości stało się zadość zróbmy także sztuczne lampowe szlifowanie za pomocą emulacji.

Zaczniemy od połączenia pracy kontrolek i rozłączenia sterowania. Tryb czasowy na 1, filtr górnoprzepustowy na mniej więcej połowę, no i teraz zaczyna się zabawa z poziomem wejściowym i progiem zadziałania, o której nie mam nic do powiedzenia, bo robię to intuicyjnie i nie przestrzegając żadnych zasad. Sprawdzamy, przed i po. Powiedzmy, że jesteśmy jako tako blisko tego, co ta wtyczka w takim trybie potrafi dać.

Szybkie porównanie ze zgraniem dokonanym wcześniej przez Dyktatora. Myślę, że wszelkie wątpliwości co do tego, czy emulacja jest taka sama jak sprzęt właśnie rozwialiśmy, ale będę daleki od biegania po ludziach i krzyczenia, że tylko sprzęt i nic więcej. Doskonale wiem, że te subtelności można skompensować i może nie tak od razu i jednym strzałem, ale jakoś dojdziemy do zamierzonych efektów. A że sprzęt jest wygodniejszy – no jasne. A do tego bardziej prestiżowy i dużo droższy.

Ten Dictator to taki dobry, oswojony i spolegliwy dyktator. Wciąż jednak ostatnie słowo należy do niego i będzie nie tylko ozdobą, ale też bardzo funkcjonalnym narzędziem w każdym studiu, które na niego stać. Na rynku ma kilku konkurentów, bo wykonanie lampowego kompresora typu Fairchild to wręcz punkt honoru każdej firmy robiącej tego typu urządzenia. A każdy tego typu kompresor jaki znam, jest od niego droższy albo dużo droższy. Owszem, są różnice – np. transformatory wejściowe i wyjściowe, Wet/Dry, Mid/Side i tak dalej. Dyktator jest z nich najprostszy, ale wciąż ma esencję pod postacią toru lampowego o zmiennej transkonduktancji z transformatorową separacją.Wreszcie mamy Budapeszt w Warszawie, jak tego chciał pewien prezes, który teraz już tego nie chce. Zresztą, cytując Churchilla: „dobry polityk potrafi przepowiedzieć, co będzie się działo w przyszłości i musi umieć wytłumaczyć, dlaczego tak się nie stało”.

2 komentarze do wpisu „Lampowa kompresja vari-µ w akcji, czyli Gainlab Dictator

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wszystkie pola są wymagane.