Roland szykuje się na Frankfurt

Opublikowano przez

Jeśli ktoś uważnie obserwuje branżę muzyczną z pewnością zauważył, że Wielka Trójka, czyli Korg, Roland i Yamaha, konkurują ze sobą trzymając się pewnych zasad i nie wchodząc sobie za bardzo w drogę. Rzadko kiedy firmy te wystawiają jakiś nowy, przełomowy produkt w tym samym momencie i jeśli jedna z nich miała efektowną premierę na styczniowym NAMM, to można być pewnym, że inna zabłyśnie na Musikmesse. Pod hasłem Przygotuj się na nowy muzyczny początek Roland udeptuje grunt pod frankfurcką prezentację swojego nowego produktu, którym będzie coś na kształt współczesnej wersji legendarnego syntezatora Jupiter JP-8. Jeśli będzie to taki sam Jupiter, jak wcześniejsze współczesne odmiany Juno i syntezatorów z serii SH, to przysłowiowego szału nie będzie, ale kto wie, na razie nie ma co przesądzać. Na razie na stronie Rolland Connect możemy oglądać krótki film z nic nie mówiącą zapowiedzią:

22 komentarze do wpisu „Roland szykuje się na Frankfurt

  1. 0dB.pl

    Więcej szczegółów: instrument będzie się nazywał Jupiter 80, będzie w metalowej obudowie z aluminiowymi boczkami. Klawiatura wyposażona będzie w 76 klawiszy, a całością będziemy sterować z poziomu dotykowego ekranu LCD. Syntezator będzie bazował na trzech oscylatorach (podobnie jak Juno i SH), ale będzie miał większe możliwości edycji. Sugerowana cena waha się między 3.500 a 4.000 dolarów.

      1. PsySutRa

        Jeśli nie analogowy to nie ma sensu nawet zaprzątać sobie nim głowy i lepiej posznupać za Jupiterem 8-ą, choćby z mocną dopłatą.

  2. Minona

    PsySutRa :

    Czy nie dużo lepiej zainwestować w kilka starych parapetów?

    Po co? Toż muzyk gra a nie instrumenty. A czy one analog czy cyfra tudzież virtual ma drugorzędne znaczenie.

    1. PsySutRa

      Muzyk gra NA INSTRUMENTACH. Dla mnie brzmienie ma znaczenie. Dlatego wyłożenie 4000 dolarów na VA jest dla mnie stratą pieniędzy… Moog Voyager Performer nie dość, że jest tańszy, to jeszcze takiego VA sobie noskiem wciągnie 😉

      1. Minona

        Jak muzyk dupa to i na supermegaoldskulvintageanalogu nie zagra i na nic się zdadzą super brzmienia. Dobry artysta to i byle czym sobie poradzi.

    1. pankracy

      no nie wiem, moim zdaniem rolandy brzmia duzo lepiej od korgow 😀
      poza tym ich v-synth jest jednym z najlepszych syntezatorow cyfrowych zbudowanych kiedykolwiek przez człowieka 😛 pokaz mi cos lepszego co robi takie cuda

      1. PsySutRa

        Ja wiem na pewno co lepiej brzmi od tego padacznego Jupitera za takie same pieniądze (bodajże 3000 euro- chyba spóźniony pierwszokwietniowy żart).

    1. PsySutRa

      Nie wspominałem nic o V-Synth. Nowe Juno i nowe SH, owszem- dziadostwa nadające się do wbijania gwoździ. Koszmarny interfejs obsługi w przypadku Juno i brzmienie zajeżdżające aliasingiem- DZIĘKUJĘ BARDZO.

  3. MB

    mario :

    mam kilka synciaków z tzw górnej półki (w tym parę analogów) i nie zgodzę się, że v-synth GT to gówno..

    No cóż, przemawia za Ciebie entuzjazm właściela. Mnie brzmienie V-syntha odrzuca na kilometr, uważam że jest koszmarnie plastikowe, jak wszystko co Roland wypuścił przez ostatnie 15 lat.

    1. mario

      Wybacz ale z entuzjazmu właściciela już dawno wyrosłem.Chciałem tylko zaznaczyć, że mam jakieś porównanie.V-synth jest specyficzny ale na pewno nie jest plastikowy jak piszesz.Potrafi zabrzmieć bardzo cyfrowo ale i w taki sposób, że trudno jest odróżnić czy brzmienie pochodzi z analoga czy cyfrowego instrumentu. Może masz monitory plastikowe i tak go słyszysz 😉

      1. MB

        Nie słuchałem wszystkich możliwych brzmień z V-syntha, ale te co słyszałem bardzo mnie odrzuciły swoją agresywnością. Nie chodzi mi tutaj o stereotypowe różnice brzmienia między analogiem i cyfrą (uważam, że takie stereotypy są głupie). Chodzi mi raczej o filozofię konstruowania brzmień fabrycznych, które odebrałem jako karykaturalnie przewalone, szkliste i na maksa skomercjalizowane (jak brzmienie współczesnych masterów).

Dodawanie komentarzy do tego artykułu zostało wyłączone [?]