Wpisy oznaczone tagiem

ciekawostki

Camel Audio kończy działalność (+ nowe przepisy UE)

Opublikowano przez

Camel AudioWczoraj świat obiegła bardzo smutna informacja o zamknięciu jednej z najciekawszych firm software’owych w naszej branży. Chodzi tutaj o Camel Audio – firmę odpowiedzialną za takie produkty jak Alchemy, Alchemy Mobile, CamelPhat czy CamelSpace. Strona internetowa Camel Audio zawiera jedynie panel logowania dla klientów oraz regulamin i politykę prywatności firmy. Camel Audio prosi użytkowników o pobranie zakupionych produktów – będą one dostępne do lipca 2015. Ostatnie działanie firmy miało miejsce w 4 listopada zeszłego roku, kiedy to udostępnili niewielką aktualizację Alchemy Mobile.

Nie do końca wiadomo co może być powodem takiej decyzji. W dyskusji na portalu Reddit i forum KVR pojawiają się sugestie, że może być to związane z nowymi przepisami Unii Europejskiej w sprawie podatku VAT. Mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu – do tej pory sprzedawca rozliczał (płacił) podatek VAT w swoim kraju w wysokości ustalonej przez krajowego ustawodawcę. Zatem Camel Audio Ltd, jako firma mieszcząca się w Wielkiej Brytanii, od każdej sprzedaży płaciła podatek VAT (lub nie płaciła – więcej na dole wpisu) o stawce obowiązującej w Wielkiej Brytanii, czyli 20%. Nowe przepisy obowiązujące od 2015 roku sprzedawców produktów cyfrowych, czyli wszelkiego rodzaju oprogramowania, ebooków, muzyki, niedostarczanych fizycznie do klienta mówią, że powinien on prowadzić oddzielną ewidencję dla każdego kraju UE, w którym znajdują się jego klienci i płacić VAT w stawce obowiązującej w kraju klienta. Konieczne jest prowadzenie dokładnej ewidencji sprzedaży z przynajmniej dwoma dowodami mówiącymi, że klient znajduje się w konkretnym kraju (np. potwierdzenie płatności kartą i numer IP).

O ile takie przepisy dla wielkich firm, dla których ewidencja, jak również zdobycie informacji o przepisach VAT z różnych krajów i całodobowa konsultacja prawna w przypadku wątpliwości nie wiążą się z wieloma problemami, to w przypadku małych przedsiębiorców konsekwencje mogą okazać się fatalne w skutkach. Czy ofiarą nowych przepisów padła Camel Audio? Trudno powiedzieć – na rynku działa wiele firm dostarczających materiały cyfrowe na całą Unię Europejską, w tym również studia mniejsze niż Camel Audio i nie słychać o masowych zamknięciach firm od stycznia. Nie wydaje się zatem, żeby przepisy te były głównym powodem zamknięcia Camel Audio, choć być może był to jeden z czynników.

Być może również Camel Audio wraz z produktami, również tymi aktualnie rozwijanymi, została sprzedana innej firmie. W wywiadzie udzielonym półtora roku temu witrynie KVR założyciel Camel Audio, Ben Gillett, mówił o tym, że intensywnie pracują nad drugą wersją Alchemy. Czytaj dalej

Trio robotów w akcji

Opublikowano przez

squarepusher_robotsCzłonkowie formacji Kraftwerk przebierali się za roboty, ale obecnie rzeczy zaszły znacznie dalej… Music For The Robots to pięcio-utworowa EP-ka, którą skomponował Squarepusher, a której wykonawcami są trzy roboty tworzące system Z-Machines. Wszystko zaczęło się w 2013 roku, kiedy to grupa japońskich robotyków stanęła przed wyzwaniem stworzenia systemu muzycznego, który pozwoliłby na wykonywanie muzyki będącej poza zasięgiem muzyków. Rezultatem był Z-Machines. Do stworzenia muzyki dla tego projektu, producent Kenjiro Matsuo i jego zespół, zaprosili grupę japońskich kompozytorów oraz Brytyjczyka Toma Jenkinsona, szerzej znanego jako Squarepusher. Możliwość sprawdzenia swoich kompozytorskich umiejętności – z myślą o gitarzyście z 78 palcami i perkusiście o 22 rękach – była propozycją nie do odrzucenia. Rezultatem był utwór Sad Robot Goes Funny, skomponowany i wyprodukowany przez Squarepushera, a wykonany przez Z-Machines. Poniżej rejestracja wideo z przebiegu procesu przygotowania do nagrań. W zasadzie trudno mi to komentować…

 
A tu występ tych samych „wykonawców” w konfrontacji z innym „zespołem”

The Beatles w studiu – niesamowita panorama

Opublikowano przez

the beatles_in the studio2Fantastyczna gratka dla fanów The Beatles i wszystkich osób zainteresowanych tym, jak wyglądały studia nagrań na początku lat 60. Na stronie BeatlesInStudio można znaleźć wspaniale wykonaną panoramę legendarnego Studia 2 w Abbey Road podczas pierwszych nagrań The Beatles. Można się bardzo dokładnie przyjrzeć budowie studia, jego wyposażeniu, zastosowanym mikrofonom i wzmacniaczom stosowanym przez The Beatles, a wszystko to – uwaga – z punktu widzenia każdego z nich, czyli Paula, Johna, George’a i Ringo, a także z „balkonu”, czyli miejsca, gdzie często stał George Martin w trakcie nagrań. Montaż jest perfekcyjny i przekazuje rzeczywisty obraz tego studia w sposób, jakiego do tej pory jeszcze nie widziałem na żadnym zdjęciu i na żadnym filmie. Wrażenie obecności jest niesamowite, zwłaszcza jeśli przełączymy się w tryb pełnoekranowy. Gorąco polecam.

Trzy godziny z Paulem

Opublikowano przez

paulMyślałem, że już nigdy nie uda mi się zobaczyć żadnego Beatlesa w Polsce, a więc gdy tylko dowiedziałem się, że McCartney jednak przyjeżdża, to natychmiast kupiłem bilety. Ceny w pierwszych rzędach były jednak przeraźliwie wysokie, zwłaszcza gdy się chciało z kimś pojechać (wchodziło się już w tysiące złotych!), więc musiałem się zadowolić nieco dalszym sektorem. Takie koncerty śmiało można nazwać wydarzeniem życia: usłyszeć grane na żywo Eight Days a Week, All My Loving, Paperback Writer, The Long and Winding Road, And I Love Her, Your Mother Should Know, Lady Madonna (m.in. z Curie Skłodowską w tle), All Together Now, Eleanor Rigby, Being for the Benefit of Mr. Kite (w końcu piosenka Johna!), doprowadzające do ekstazy, a zaczynające się tak skromnie Something (patrz film niżej), Ob-La-Di, Ob-La-Da, Back in the U.S.S.R. (z napisem Free Pussy Riot – taka mała przeciwwaga: chyba ktoś powiedział Paulowi, że ciągłe wyświetlanie obrazów jak z epoki Stalina w naszym kraju może być kontrowersyjne), Let It Be, Hey Jude (było przecudnie, gdy w trakcie tej piosenki 30 tysięcy ludzi śpiewało i trzymało w rękach białe kartki z napisem Hey Paul), Day Tripper, Lovely Rita, Get Back, Yesterday, Helter Skelter, czy kończącej Abbey Road suity Golden Slumbers/Carry That Weight/The End, to – co tu dużo mówić – coś, co zostaje w człowieku na całe życie. The Beatles zawsze byli dla mnie najważniejsi, od kiedy to jakieś trzydzieści parę lat temu zacząłem świadomie słuchać muzyki. Ich wydawnictwa mam praktycznie w każdej postaci – kilka oryginałów z lat 60., świetnie brzmiące winyle z tłoczeń japońskich, reedycje amerykańskie z lat 70. płyt wydawanych na rynek amerykański, pierwsze kasety z ich piosenkami, nie wspominając już o całej stercie oficjalnych, mniej oficjalnych, nieoficjalnych i całkowicie nielegalnych wersji na CD i w MP3. W mojej bibliotece mam, właśnie policzyłem – 26 książek, w tym takie perełki jak Beatles Gear Babiuka (szczegółowy opis każdego instrumentu i wzmacniacza używanego przez każdego członka zespołu) czy kultową The Recording Sessions Lewisohna (drobiazgowy opis każdej sesji nagraniowej Fab Four), nie wspominając już o tak oczywistych oczywistościach jak Anthology. Większość tych rzeczy przywoziłem przez ostatnie kilkanaście lat z moich podróży zagranicznych, głównie z USA, ale sporo (zwłaszcza oryginalnych winyli) upolowałem we Włoszech, Danii czy Hiszpanii.
Prawdziwe znaczenie i wartość tego koncertu, który odbył się 22 czerwca w Warszawie pomału pewnie do mnie dotrze, ale na razie jeszcze jestem w zbyt wielkim szoku po tym przeżyciu… Jedno wiem na pewno – pracowałem jako akustyk na wszelkiego typu dużych koncertach, festiwalach i największych obiektach w kraju przez ładnych parę lat i zwróciłem uwagę, że dźwiękowcy McCartneya zrobili wszystko, żeby przekaz muzyczny choć w części dotarł do ludzi. Prawda jest jednak bolesna. Narodowy kompletnie nie nadaje się do organizacji koncertów w tradycyjnym stylu – nawet z podwójnymi gronami nad sceną i z wieżami dogłaśniającymi dla ludzi w wyższych rzędach na trybunach. Poza tym jeszcze zamknięto dach i dźwięk nie miał gdzie uciec, a pierwsze rzędy były na tyle blisko sceny, że nie można było zrobić kardioidy w odniesieniu do subwooferów (chyba że jakieś były pod sceną, ale ich nie dostrzegłem). W efekcie mieliśmy męczący, przekrzyczany, źle zbalansowany, przytłoczony pogłosem dźwięk, który można było tylko częściowo uratować wypuszczając z głośników 105 dB SPL zmierzone 10 metrów za główną konsoletą (a pracowały ich w sumie trzy).
Ale to nie ma znaczenia. Paul mógłby tylko wyjść i stać na scenie w blasku świateł. Mógłby tylko zagrać Yesterday i Blackbird z gitarą, i to już by wystarczyło. The Beatles, nie w pełnym składzie i pół wieku po szczytowym okresie ich kariery, w końcu przyjechali do Polski. A oni nigdy się nie starzeją i tak naprawdę nigdy od nas nie odchodzą. Byli tu wszyscy czterej – duchem i częściowo ciałem. To było wielkie, naprawdę wielkie przeżycie. Dziękuję Ci Paul za te trzy godziny, dla mnie jedne z najważniejszych.
Czytaj dalej

Theremin bohaterem komiksu

Opublikowano przez

theremin_komiksDziwne rzeczy dzieją się na świecie, skoro Leon Theremin, a w zasadzie Lew Sergiejewicz Termen, rosyjski wynalazca, twórca instrumentu zwanego – od jego nazwiska, którego używał w USA – thereminem, stał się bohaterem komiksu. Jest w nim nie tylko podróżnikiem w czasie, ale też szpiegiem i twórcą różnego typu gadżetów godnych co najmniej Jamesa Bonda. Rzeczywistość jednak nie odbiegała aż tak bardzo od komiksowej fikcji, ponieważ Termen był najprawdopodobniej sowieckim szpiegiem, a w dodatku twórcą wielu urządzeń do szpiegowania, między innymi czegoś w rodzaju współczesnych laserowych mikrofonów (wtedy wykorzystując skupioną wiązkę podczerwieni), które z dużej odległości wychwytują drgania powierzchni wywoływane np. przez ludzką mowę (Sowieci w ten sposób wiedzieli co się dzieje w moskiewskich ambasadach takich państw jak Francja, USA czy wielka Brytania). W klasycznej muzyce rockowej theremin znalazł zastosowanie między innymi w utworach takich wykonawców jak The Beach Boys (Good Vibrations – choć tam użyty został jego klon o nazwie Tannerin), Led Zeppelin  (Whole Lotta Love i No Quarter), The Rolling Stones (na płytach Between the Buttons i Their Satanic Majesties Request). Osoby zainteresowane samym komiksem odsyłam na stronę wydawcy, czyli firmy Monkeybrain.
Informacje o tej ciekawostce znalazłem na stronie CDM.

Les Paul i jego studio z 1958 roku

Opublikowano przez

les_paul_58Jeśli komuś osoba Les Paula kojarzy się tylko z gitarą Gibson o tej nazwie to, parafrazując często powtarzany zwrot z serialu Świat według Kiepskich: „Wiele rzeczy o nim jeszcze nie wiecie”… Na zdjęciu, które widzicie obok, przedstawiony jest Les Paul na tle części sprzętu z jego domowego, 8-ścieżkowego studia nagrań. A jest to rok 1958! Przypomnę, że jeszcze w 1962 roku The Beatles nagrywali na dwuśladzie. Les Paul był jednym z najbardziej utalentowanych konstruktorów i muzyków w historii, i nazwanie go Edisonem branży muzycznej z pewnością nie będzie przesadą. Na stronie Preservation Sound znajdziecie artykuł w postaci pliku PDF pochodzący z pisma Radio Electronics, gdzie Les Paul opowiada o swoim studiu, bogato ilustrowany unikalnymi zdjęciami. Jeśli ktoś interesuje się tym genialnym człowiekiem i jego dokonaniami to wręcz lektura obowiązkowa!

Wtyczki VST dla Windows w komputerach Mac?

Opublikowano przez

plugwireCzy możliwe jest uruchamianie wtyczek VST dla Windows pod kontrolą programów DAW działających na komputerach Mac? Teoretycznie nie, choć istnieją różnego typu obejścia takie jak zastosowanie programu DAW z protokołem Wine (JackWASIO, VFX) albo zastosowanie wirtualnych maszyn (VirtualBox, Fusion). Niestety, nie są to rozwiązania satysfakcjonujące, stabilne i w pełni działające. Niedawno jednak w Internecie pokazał się post, którego autor opisuje, w jaki sposób, korzystając z kilku różnych narzędzi, można uruchomić wtyczki VST dla Windows pod kontrolą programów DAW działających na Mac OS X. Na pierwszy rzut oka procedura, zarówno instalacji całego systemu do obsługi tego procesu jak i uruchamiania wtyczek wygląda dość zawile, ale – jak twierdzi autor – po nabraniu pewnej wprawy można się tym dość sprawnie posługiwać.
Nie testowałem jeszcze tego rozwiązania, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać. Polecam go jednak Waszej uwadze, bo wygląda na to, że póki co jest to jeden z najlepszych sposobów na wykorzystanie całej gamy różnego typu darmowych wtyczek VST dla Windows, z których właściciele maków nie mają żadnego pożytku.

Europejskie Targi Muzyczne Co Jest Grane

Opublikowano przez

Jeśli ktoś ma dziś trochę czasu i jest akurat w Warszawie, to polecam udanie się do Pałacu Kultury i Nauki, gdzie do godz. 19.00 odbywają się Europejskie Targi Muzyczne Co jest Grane. Choć mogło się wydać, że imprezy targowe w branży muzycznej są w fazie zaniku, to jednak organizatorzy CJG (a jest to Agora) udowodnili, że mając fajny pomysł i dużo energii można stworzyć naprawdę interesującą imprezę. Dzieje się bardzo dużo, pojawiają się ciekawi ludzie, można posłuchać na żywo znakomitych wykonawców, uczestniczyć w warsztatach, które odbywają się na stoisku Soundedit/Ulicznej Galerii Dźwięku, można też otrzymać archiwalne egzemplarze magazynów Estrada i Studio, Gitarzysta, Perkusista i Live Sound na stoisku AVT Korporacja. Byłem tam cały dzień (w sobotę) i bardzo dziękuję wszystkim, którzy zatrzymali się na tym stoisku na pogawędkę – wszystkie były miłe i rzeczowe. W mojej opinii impreza ma przed sobą dużą przyszłość i trzymam kciuki za jej dalszy rozwój.