Instalacja każdego nowego systemu operacyjnego w już sprawnie funkcjonującym komputerze to zawsze spore ryzyko. Zdecydowana większość dostawców oprogramowania audio dla komputerów Mac zgłosiła już jego kompatybilność z OS X 10.11, więc tutaj prawdopodobieństwo, że coś nie będzie działać, jest raczej niewielkie. W moim przypadku nie ma problemu z żadnym DAW (nie sprawdzałem jeszcze Pro Tools) ani z wtyczkami.
El Capitan jest wyraźnie żwawszy od Yosemite. Można się spodziewać, że aplikacje będą się otwierać i zamykać średnio dwa razy szybciej. Sprawniejsza jest też grafika – nie zanotowałem póki co żadnych zacięć. Strumieniowanie sygnału na linii system-interfejs audio przebiega bez zakłóceń zarówno po Thunderbolt, jak i USB.
Istotnym problemem może się natomiast okazać to, że El Capitan wprowadził nowy system uprawnień dla plików i napędów, których nie można już tak sobie swobodnie zmieniać. Odchodzi w niepamięć funkcja naprawiania uprawnień, a zarządzanie dyskami jest znacznie bezpieczniejsze dla znajdujących się na nich danych.
Jeśli jednak ktoś korzystał z zewnętrznych napędów USB sformatowanych pod NTFS, to może go spotkać niemiła niespodzianka. Napędy te montują się wprawdzie i są widziane przez system, ale mają narzucone uprawnienia pozwalające wyłącznie na odczyt, bez możliwości ich zmiany. Stają się tym samym niczym innym jak pamięcią masową ROM.
Tu i ówdzie zaleca się, żeby jeszcze poczekać, że Apple dokona jakichś zmian, ale nie byłbym tego taki pewien, ponieważ w opcjach formatowania dysków nie ma już NTFS i natywnie OS X tego formatu nie obsłuży bez dedykowanych sterowników. Z tego względu, jeśli mamy np. Paragon NTFS dla napędów Seagate (m.in. popularne Samsung M3), należy udać się na stronę Seagate i pobrać stamtąd aktualną wersję. Jeśli z jakichś przyczyn El Capitan wciąż nie widzi naszych dysków zewnętrznych NTFS, to niezawodnym rozwiązaniem jest kosztująca ok. 100 zł Tuxera NTFS (15 dni można testować aplikację za darmo, aby sprawdzić czy działa). U mnie ta druga opcja zadziałała.
P.S. Aktualizacji wymagają wszystkie aplikacje bazujące na Javie, czyli m.in. Bitwig (1.2 beta 11 już jest) oraz Max For Live, który domaga się wcześniejszej wersji Javy (jeszcze pracuję nad tym problemem). Logic 10.2 z wielką niechęcią ładuje wszystkie wtyczki Native Instruments, mówiąc wprost – na ten moment ich nie rozpoznaje. Reaper, jak zwykle, bez problemów, a jeśli jakoweś były, to już jest 5.04. Ableton Live 9.2.2 otwiera się teraz w sekundę, i gdyby nie wspomniany problem z M4L i Javą, wszystko byłoby wspaniale.
W przypadku Logic Pro X nie zgłasza się też zdecydowana większość wtyczek iZotope, z całym Ozone 6 na czele. Firma iZotope informuje, że jej wtyczki nie są w pełni kompatybilne z OS X 10.11, ale na razie zbiera informacje od użytkowników (sic!) i nie określa żadnych terminów. NI natomiast przestrzega póki co przed instalowaniem El Capitan i oznajmia, że wie o problemie w Logic Pro X i pracuje nad nim w ścisłej współpracy z Apple. Trochę to wszystko dziwne, bo beta El C była już dostępna od dłuższego czasu i każdy mógł się odpowiednio do tego przygotować, tym bardziej, że nowy system jest znacznie bardziej wydajny od ociężałego Yosemite i wiele osób chętnie się na niego przesiądzie.