Electronic Musician – amerykański magazyn, który dla EiS przez wiele lat był niedoścignionym wzorem, świętuje obecnie swoje 25-lecie! W zasadzie to „tylko” 10 lat więcej niż EiS, ale tak naprawdę to aż 10 lat. Mam przyjemność znać byłych i obecnych redaktorów i współpracowników tego pisma, i muszę przyznać, że fajne z nich chłopaki. Na rynku prasowym w USA w latach 2000-2005 dokonała się prawdziwa rewolta, tytuły przechodziły z rąk do rąk, zmieniały się redakcje, redaktorzy, wydawcy.
Wszystko to spowodowało, że branżowa prasa amerykańska nie jest już tak mocna jak kiedyś, a najlepszym tego dowodem jest wejście na tamtejszy rynek wydawców z Wielkiej Brytanii i Niemiec, co jeszcze 10 lat temu było nie do pomyślenia. Ale i tak z wielką przyjemnością czytam EM, bo merytorycznie to wciąż kawał porządnej gazety branżowej.
W pierwszych latach swojego istnienia EM skupiał się na projektach dla majsterkowiczów – przemysł pro-audio jeszcze wtedy raczkował, więc było duże pole do działania dla domowych dłubków. Potem magazyn skupił się na nowoczesnych instrumentach elektronicznych i domowym studiu, którą to tematyką zajmuje się do dziś.