Looptrotter Monster Compressor to dwukanałowy procesor dynamiki w obudowie 3U wyposażony w układ lampowy służący do ocieplania przetwarzanego sygnału. Urządzenie może pracować przetwarzając sygnał z dwóch torów monofonicznych (Dual) lub w trybie stereo (Link). Monster Compressor nie jest kopią żadnego z klasycznych rozwiązań, ale autorską realizacją pomysłu jego konstruktora Andrzeja Starzyka. Praca nad kompresorem trwała ponad dwa lata, a przez cały ten czas różne wersje prototypowe pracowały w profesjonalnych studiach nagrań w całej Polsce. Zebrane w ten sposób doświadczenia zaowocowały powstaniem procesora, który – zdaniem wielu użytkowników – może bez kompleksów stawić czoło najlepszym konstrukcjom światowym
Urządzenie natychmiast zwraca uwagę swoim atrakcyjnym wykonaniem i kolorystyką. Płyta czołowa podzielona jest na trzy główne części: dwa kanały kompresora/limitera i sekcję wspólną z wyłącznikiem zasilania, funkcją linkowania kanałów, zmiany trybu wskazań mierników wychyłowych i przełącznikami ominięcia kanałów.
Pojedynczy kanał składa się z dwóch zasadniczych elementów – kompresora/limitera i lampowego układu nasycenia. Zarówno jeden jak i drugi można włączyć lub wyłączyć dedykowanym przełącznikiem BYPASS. Oprócz tego można użyć funkcji TRUE BYPASS (sztywne ominięcie realizowane przekaźnikiem) dla całego toru sygnałowego od wejścia do wyjścia. Użytkownik ma też do dyspozycji funkcję miksowania sygnału przetworzonego przez układy dynamiki i nasycania z sygnałem nieprzetworzonym (MIX).
Regulacja poziomu sygnału dokonuje się trzyetapowo. Pierwsze dwa regulatory znajdują się w torze kompresji – jednym ustawiamy poziom wchodzący na układ regulacji dynamiki (INPUT), a drugim kompensujemy poziom sygnału po kompresji/ograniczeniu (OUTPUT). Wzajemna proporcja ustawień tych regulatorów decyduje o progu i głębokości aplikowanej kompresji i w praktyce zastępuje regulatory Threshold i Ratio znane z typowych kompresorów VCA.
Regulatorami ATTACK i RELEASE ustawiamy parametry czasowe procesora dynamiki – czas jego reakcji i zaniku tłumienia sygnału. Regulacja czasu ataku od 0,1 milisekundy wskazuje na to, że mamy do czynienia z kompresorem typu FET i tak też jest w istocie. W charakterze reduktora poziomu sygnału pracują najbardziej klasyczne z klasycznych tranzystory BF245, specjalnie dobierane pod kątem identycznej charakterystyki dla obu kanałów. Warto przy okazji zaznaczyć, że wejścia i wyjścia urządzenia zrealizowane są beztransformatorowo (opcjonalnie można zamówić wersję z transformatorami), a w charakterze układów buforujących pracują najwyższej klasy wzmacniacze operacyjne Burr-Brown. W torze sygnałowym układu kompresora nie znajdziemy też żadnego kondensatora, dzięki czemu uzyskujemy płaską, pozbawioną zniekształceń fazowych charakterystykę przenoszenia.
Wszystkie regulatory w układzie kompresji to przełączniki obrotowe, co zapewnia nie tylko pełną powtarzalność i precyzję ustawień, ale też oznacza dłuższą żywotność i większą niezawodność urządzenia. Stosowanie przełączników zamiast potencjometrów jest także cechą charakterystyczną urządzeń analogowych przeznaczonych do pracy przy premasteringu materiału audio.
Nie oszczędzano na miernikach – każdy kanał ma ich trzy. Dwa 12-diodowe wskaźniki LED prezentują redukcję sygnału i jego poziom na wyjściu kompresora. Wskaźnik wychyłowy pokazuje zamiennie poziom tłumienia i poziom sygnału po bloku saturacji. Funkcja Gain Reduction w postaci wskaźnika wychyłowego znacznie lepiej sprawdza się w praktyce niż układy LED, pozwala bowiem lepiej dopasować charakterystykę pracy układu dynamiki do pulsacji rytmicznej w przetwarzanym materiale.
W torze ocieplania lampowego pracują lampy (odpowiedniki ECC83 produkowane w byłym ZSRR) z pieczątką OTK, co oznacza, że są to lampy najwyższej jakości przeznaczone do zastosowań militarnych. W układach lampowych nie można już zrezygnować z kondensatorów w torze sygnałowym, ale zastosowane podzespoły to wysokiej klasy kondensatory tzw. audiofilskie. Użytkownik może regulować głębokość saturacji (potencjometrycznie) i aktywować funkcję uwypuklenia drugiej harmonicznej sygnału. Cały blok nasycenia można włączyć i wyłączyć dedykowanym przełącznikiem, niezależnie od bloku kompresji i całego toru sygnałowego.
Jak na kompresor FET przystało Monster działa dość szybko i precyzyjnie, a jeśli komuś brakuje przyjaznych brzmieniowo zniekształceń może skorzystać z bloku lampowej saturacji, której nasycanie wprowadzane do sygnału w pewnym momencie zaczyna już przeradzać się w overdrive (zwłaszcza po aktywacji trybu 2nd Boost). Rozmawiając na ten temat z konstruktorem urządzenia dowiedziałem się, że kolejne wersje będą oferować nieco mniejszy poziom saturacji, której działanie ma się sprowadzać głównie do uzyskania nasycenia, bez głębszego wchodzenia w obszar, w którym zaczyna się przesterowanie. Rzecz jest jednak kwestią osobistych preferencji użytkownika i dobrze jest wiedzieć, że w tym zakresie mamy spore pole manewru.
Działanie wszystkich regulatorów jest przewidywalne, a każdy ich ruch przekłada się na konkretne efekty brzmieniowe. Korzystając z przełącznika czasu ataku bez problemu uwypuklimy fazę ataku w takich instrumentach jak bębny czy bas, a przy głębszej kompresji odpowiednie ustawienia RELEASE pozwolą nam wpłynąć na obwiednię głośności sygnału wybrzmienia. Dźwięk w trybie kompresora jest nieco bardziej zaokrąglony niż w trybie limitera, gdzie staje się twardszy i mniej puchaty. Sygnał po przejściu przez układ kompresji i saturacji nabiera wagi, staje się bardziej wypełniony i szlachetniejszy. Szczególnie zyskują środkowe i niskie tony, a góra jest odrobinę wygładzana.
Pojawia się jednak problem z wiarygodnym porównaniem sygnału przed obróbką i po obróbce. Nawet przy minimalnych ustawieniach gałek OUTPUT oraz MAIN OUTPUT sygnał przetwarzany przy gałce INPUT ustawionej na maksimum jest głośniejszy od sygnału bezpośredniego. Przydałoby się zatem nieco szerszy zakres regulacji (szczególnie w dół) jeśli chodzi o przełączniki MAIN OUTPUT. Rozkład gałek na panelu czołowym wprowadza też trochę zamieszania. Ogólny układ jest symetryczny, ale już same manipulatory są rozmieszczone niesymetrycznie. Optycznie wszystko wygląda dobrze, ale gdy zaczniemy intensywnie pracować z manipulatorami w trybie stereo (ustawianie jednego kanału muszą być powielone w drugim) często można się złapać na tym, że zamiast MAIN OUTPUT kręcimy gałką MIX, a zamiast MAIN OUTPUT zmieniamy położenie OUTPUT. Podobnie jest w przypadku przełączników BYPASS – a przypomnę, że jest ich aż sześć. Po pewnym czasie użytkowania, gdy już dopracujemy się własnych algorytmów obsługi procesora, kwestia rozmieszczenia manipulatorów staje się jednak trzeciorzędna.
Kompresor bardzo dobrze sprawdza się w sytuacjach, gdy trzeba wyokrąglić dźwięk i nadać mu swoistej puszystości. Potrafi ładnie zmiękczyć atak agresywnych sygnałów basowych i wydobyć ich fazę wybrzmienia, podkreślając jednocześnie apetycznie brzmiący środek pasma. W stosunku do wysokich częstotliwości zachowuje się dość neutralnie, wydobywając raczej najwyższe składowe w paśmie wysokiego środka. Przy obróbce indywidualnych śladów najlepsze efekty można wykorzystać na ścieżkach bębnów, basu, gitary i syntezatorów, choć urządzenie dobrze sprawdza się na całych grupach ładnie sklejając tworzące je elementy. Generalnie rzecz ujmując Monster Compressor sprawdzi się wszędzie tam, gdzie trzeba wyokrąglić, wygładzić i wypolerować materiał audio.
Szczególną uwagę należy zwrócić na układ lampowej saturacji sygnału, który swe walory pokazuje zwłaszcza w kontekście kompresji z krótkimi czasami reakcji, kiedy to materiał jest mocniej skompresowany i elementy brzmieniowe, które do tej pory znajdowały się na dalszym planie zaczynają być mocniej eksponowane. Zgodnie ze słowami konstruktora bloku Tube nie należy traktować jako dodatku do kompresora, ale jako integralny element całej koncepcji urządzenia, które ma być narzędziem do kreatywnego i bazującego na dynamice dźwięku narzędzia do komponowania obrazu brzmieniowego.
Monster Compressor to bardzo udany produkt o możliwościach porównywalnych z renomowanymi urządzeniami produkcji zachodniej. Najważniejszą jego cechą jest oryginalność. Nie jest to bowiem kolejny klon któregoś z klasycznych kompresorów, którego jedyną cechą jest chęć uzyskania porównywalnych efektów brzmieniowych za niższą cenę. Jedynym łącznikiem ze światem klasyki jest tu zastosowanie tranzystora FET do redukcji poziomu, poza tym wszystko inne to rozwiązania oryginalne, jak choćby wzmacniacze operacyjne zrealizowane na elementach dyskretnych czy lampowy blok saturacji. Wprawdzie cena urządzenia do najniższych nie należy, ale dość dobrze odzwierciedla to, w jakiej lidze zamierza grać Looptrotter Engineering.
Dystrybucja: MJ Audio Lab
Cena: 7.000 zł netto (8.540 zł brutto)
Stąd możecie pobrać prezentację działania urządzenia (próbki bębnów bez obróbki i po obróbce za pomocą Monster Compressor). Na perkusji gra Piotr Pniak.