IGS Audio V8 (recenzja)

Opublikowano przez

O ile dobrze odczytuję filozofię produktów polskiej firmy IGS Audio, chodzi w nich głównie o to, aby uzyskać wyraziste efekty brzmieniowe w oparciu o klasyczne rozwiązania, wysokiej jakości podzespoły i szeroki zakres roboczy dostępnych manipulatorów. Jest to zatem doskonały sprzęt dla współczesnych producentów muzycznych, którzy poszukują charakteru vintage, ale ze znacznie szerszymi możliwościami regulacji, niż miało to miejsce w oryginalnych rozwiązaniach sprzed lat.
W tę filozofię doskonale wpisuje się V8, którego nazwa wzięła się stąd, iż jest to ósmy kompresor stworzony w pracowni IGS. A który kompresor lepiej nadaje się do uzyskania wyrazistej, czytelnej kompresji niż Neve 2254 z ciekawym rozwiązaniem VCA z mostkiem diodowym i parą tranzystorów FET, wysokoprądowym układem wyjściowym pracującym w klasie A oraz wewnętrznym sprzężeniem transformatorowym? Zresztą w V8 znajdziemy trzy transformatory w jednym torze (w sumie sześć): na wejściu, na wyjściu i wspomniany transformator międzystopniowy pracujący na wejściu bloku VCA. Mamy tu zatem kilka elementów koloryzujących dźwięk w lubiany przez realizatorów sposób: transformatory, VCA z mostkiem diodowym oraz wyjściowy wzmacniacz napięciowy pracujący w klasie A (która w przypadku rozwiązań Neve nie jest wcale tak klinicznie czysta, jak zwykło się uważać).

Konstrukcja
V8 to dwukanałowy kompresor, którego tory sygnałowe zbudowano w oparciu o dyskretne elementy półprzewodnikowe (tranzystory bipolarne). Mogą one pracować niezależnie lub w trybie stereo (Link), przy czym regulacji należy dokonywać w obu kanałach. Jest to jednak bardzo łatwe, ponieważ wszystkie manipulatory to przełączniki wielopozycyjne, dające stuprocentową gwarancję powtarzalności ustawień.
Pojedynczy tor kompresji oferuje regulację progu zadziałania (Threshold) w szerokim zakresie 30 decybeli: 20 decybeli za pomocą przełącznika obrotowego oraz dodatkowe 10 włączane przełącznikiem +10 THR. Współczynnik kompresji Ratio regulujemy w zakresie od 1,2:1 do 10:1. Mamy też do dyspozycji regulację czasów ataku (od 100 mikrosekund do 30 milisekund) oraz powrotu (od 100 milisekund do 1,4 sekundy plus tryb Auto).
Kreatywnym rozszerzeniem idei 2254 w IGS V8 (poza szerszym zakresem regulacji) jest wewnętrzny tor Side-Chain, który pozwala wyłączyć najniższe tony ze sterowania kompresją (nie wpływają one na pracę kompresora i przechodzą przez niego bez żadnej obróbki dynamicznej). Załączamy go przełącznikiem HPF ON, a częstotliwość odcięcia regulujemy w zakresie od 40 Hz do 320 Hz.
Poziom sygnału po obróbce kompresorem możemy skompensować przełącznikiem OUTPUT, który pracuje w zakresie 22 dB, czyli 8 dB mniejszym niż zakres regulacji progu kompresji. Urządzenie możemy włączyć lub wyłączyć z toru sygnałowego za pomocą sterowanej przekaźnikiem funkcji Bypass, a na znajdującym się obok wskaźniku wychyłowym podejrzeć głębokość aplikowanej kompresji.

W praktyce
W urządzeniu zabrakło konsekwencji w oznaczaniu kanałów – gniazda z tyłu kompresora są opisane jako Left i Right, podczas gdy tory na płycie czołowej jako A i B. Wynika to zapewne z różnic technologicznych w wytwarzaniu obu elementów: grube płyty czołowe są grawerowane laserowo, a napisy na tylnej płycie nanoszone za pomocą sitodruku.
Kompresor wymaga dość mocnego sygnału na wejściu. Wychodząc na kompresję z konsolety Soundcraft musiałem podnieść suwaki o 10 dB wyżej niż zazwyczaj, aby wskazówka miernika Compression zaczęła sygnalizować pracę urządzenia (przy włączonej funkcji +10THR). Gdy już wypoziomowałem cały tor sygnałowy, wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.
V8 to bardzo kolorowy kompresor w kontekście możliwych do uzyskania barw. Do intensywnej obróbki instrumentów perkusyjnych doskonale sprawdzają się ustawienia z krótkim czasem ataku (do 1 milisekundy). Uzyskujemy wówczas owo charakterystyczne brzmienie z silnie podkreślonym atakiem, z którym szczególnie atrakcyjnie prezentuje się stopa i werbel. Manipulując czasem powrotu można ciekawie wyeksponować fazę wybrzmiewania, co pozwala podkreślić akustykę pomieszczenia, w którym dokonano nagrania bębnów. Trochę zabrakło mi precyzyjnej regulacji powrotu na początku zakresu, o tyle istotnej, że to właśnie ten parametr dobiera się pod kątem tempa naszego utworu: przeskok z 0,1 do 0,4 s jest nieco za duży. Z drugiej jednak strony zawsze możemy skorzystać z funkcji automatycznego dopasowania tego parametru, choć to już nie jest to samo, co ustawienie ręczne.
Po włączeniu filtru Side-Chain musimy odczekać chwilkę, aż ustabilizują się parametry w torze VCA – to drobna przypadłość niektórych kompresorów tego typu. Korzystając z tej funkcji można uzyskać odpowiednią równowagę dynamiczną stopy i basu względem innych elementów aranżacji (przy obróbce kompleksowego materiału muzycznego), bądź stopy względem werbla (po włączeniu V8 na grupę bębnów). W tym ostatnim przypadku duże znaczenie ma szeroki zakres regulacji odcięcia filtru, który pozwala objąć swym działaniem także częstotliwość podstawową werbla. W miksach materiałów całościowych możliwość włączenia filtracji aż do 320 Hz umożliwia zmniejszenie głębokości kompresji dla podstawy brzmieniowej przesterowanych gitar, dzięki czemu możemy je bardzo efektywnie wyeksponować w miksie, zachowując jednocześnie wyrównanie dynamiki dla pasma środkowego i góry. Tak szeroki zakres regulacji filtru w torze Side-Chain to jedna z największych zalet V8. Włączenie filtru ustawionego na 240 lub 320 Hz działa bardzo odświeżająco w przypadku gęstych miksów, które chcemy silnie skompresować. Tam właśnie znajduje się cała energia wielu produkcji i wycofanie obróbki dynamiki w odniesieniu do tego pasma, przy zachowaniu zgodności fazowej przetwarzanego sygnału (co w przypadku kompresorów wielopasmowych już nie jest takie oczywiste), daje bardzo ciekawe efekty.
Pokusiłem się też o kilka porównań z wtyczkowymi odpowiednikami 2254, w tym Waves VComp oraz Universal Audio Neve 33609. Efekty tego typu porównań można różnie interpretować, ale moja konkluzja jest taka, że V8 daje wrażenie większej głębi i naturalności przetwarzanego sygnału. Szczególnie słychać to w zakresie wysokich częstotliwości, dla których wtyczki dają nieco stępione brzmienie. Czasami jest to dokładnie to, o co chodzi, więc mówimy tu o kwestiach bardzo subiektywnych i wkraczających w sferę estetyki samego dźwięku.

Podsumowanie
V8 jest urządzeniem dla osób, które lubią kompresję w jej bardzo czytelnej formie, często kojarzonej z „pogrubianiem” dźwięku lub „dodawaniem mięsa”. Sprowadzając te nazwy do bardziej technicznej formy chodzi tu o obróbkę ze specyficznie ukształtowaną krzywą czasową, która pozwala uzyskać atrakcyjnie brzmiące zależności między transjentami, a fazą wybrzmiewania, pozostające w ścisłej zależności od składu widmowego sygnału.
Zdefiniowanie tego typu brzmienia na drodze cyfrowej i metodą algorytmiczną jest wyjątkowo trudne – w grę wchodzi tak wiele czynników, że wzajemne zależności między nimi są praktycznie niemożliwe do jednoznacznego opisania. Między innymi z tego powodu do tego typu wyrazistej kompresji wielu realizatorów i producentów będzie wybierać rozwiązania sprzętowe.
Wśród tych ostatnich V8 prezentuje się wyjątkowo interesująco, głównie z uwagi na dość atrakcyjną cenę (w kontekście podobnych urządzeń innych producentów), szeroki zakres regulacji parametrów oraz zastosowanie klasowych komponentów (w tym transformatorów Lundahl i Carnhill). Na podkreślenie zasługuje też wysoka jakość wykonania oraz trzyletnia gwarancja, jakiej udziela producent. W tym świetle IGS Audio V8 to bardzo ciekawa oferta dla osób, które chcą inwestować w swoje studio także pod kątem funkcjonalności znajdujących się w nim urządzeń.

Cena: 5.620 zł
Producent: www.igsaudio.pl

Pełną treść testu oraz prezentację audio znajdziecie w lutowym numerze magazynu Estrada i Studio