Organy combo: to były czasy…

Opublikowano przez

Combo Model V to bardzo ciekawy freeware (do pobrania stąd). Ale zanim przejdę do samej wtyczki, pozwolę sobie na kilka zdań wprowadzenia. Organy combo to jeszcze nie syntezator, a już nie organy. Często mówi się mówi o nich do końca nie wiedząc, co ta nazwa oznacza. A są to produkowane w latach 60. i 70. instrumenty elektroniczne (tranzystorowe, ale i zdarzały się lampowe) oparte na układach generatorów i przełączanych filtrach (za pomocą specjalnych klawiszy lub suwaków przypominających te z organów Hammonda).
Nazwa combo wzięła się stąd, że były to instrumenty przenośne, wyposażone w odkręcane nogi i zintegrowane z zamykanym futerałem. Ich brzmienie zostało utrwalone w takich utworach jak Light My Fire (The Doors) czy House Of The Rising Sun (The Animals) – by wymienić te, które akurat w tym momencie przyszły mi do głowy. Najpopularniejsze instrumenty tego typu to Vox (Continental i Jaguar), Farfisa, Ace Tone, Gibson G-101 i Fender Contempo. Tu jest fajna strona poświęcona tym instrumentom.

Polska też ma piękną tradycję w zakresie organów typu combo – podstawy wszystkich imprez weselnych od początku lat 60. do końca lat 80., kiedy to wyśmiewane przez wszystkich „łorgany” ustąpiły miejsca „samograjom”. Tu znajdziecie ciekawy wątek na ten temat na forum EiS.

Ale o czym to ja chciałem… Aha! Wtyczka Combo Model V (aktualna wersja to beta 0.0.4, więc to początki tego instrumentu) pochodzi z Holandii, a jej twórcą jest Martinic. Jest to coś w rodzaju symulacji instrumentów Vox, ale niekoniecznie. Ładna grafika, cztery oktawy, edycja barwy za pomocą sześciu suwaków, efekt wibrato (bez niego nie byłoby organów combo!) i bardzo ciekawa rzecz – możliwość indywidualnego odstrojenia każdego tonu (klimaty typu „wesele, czwarta rano”).

Dźwięki powstają na drodze syntezy, która emuluje również wszelkie niedoskonałości instrumentów, takie jak różne brzmienia oktaw, przesłuchy, kliki towarzyszące wciskaniu klawiszy itp.

Szykując się do nagrania prezentacji przypomniałem sobie stary numer Telstar grupy The Tornados, grany co prawda na claviolinie, ale na combo też brzmi nieźle. I tu ciekawostka – na gitarze w The Tornados grał tata aktualnego bożyszcza tłumów Matta Bellamy z grupy Muse, a kompozytorem tego numeru jest Joe Meek – słynny, wyjątkowo kreatywny producent, od którego imienia i nazwiska pochodzi nazwa procesorów Joemeek. Jaki ten świat mały… Przy nagrywaniu tego numeru zabawy było co niemiara, a wyszło to mniej więcej tak (wszystkie partie za wyjątkiem bębnów to Combo Model V):