Zazwyczaj twórcy oprogramowania, którzy znajdują swoje dzieła na różnego typu serwisach warez/crack i im podobnych nakazują natychmiastowe ich usunięcie, ale w tym wypadku było zupełnie odwrotnie. Założyciel firmy Coding Robots, Dimitry Czestnyk, który znalazł swój program o nazwie Memoires (dla komputerów Macintosh) na witrynie The Pirate Bay, poskarżył się jej właścicielom, że aplikacja została bardzo nieudolnie skrakowana. Wysłał list, w którym szczegółowo wytknął wszystkie błędy programistyczne popełnione przez krakera. Nie przebierając w słowach nawyzywał go od partaczy, którzy nawet nie wiedzą jak się łamie oprogramowanie, a nawet dokładnie określił sposób, w jaki powinno się to zrobić. „Żądam, aby pod żadnym pozorem nie usuwać tego torrentu, aby inni ludzie mogli pośmiać się z Minamoto i jego żałosnych umiejętności. Należy też zadbać o dostępność lepszego kraka, aby użytkownicy nie mieli niesmaku z powodu używania tak słabej wersji mojego pięknego programu.„
Może właśnie dlatego torrent został usunięty. Ludowa legenda mówi, że niekiedy skrakowane oprogramowanie jest lepsze niż oryginał, ale prawda jest taka, że w większości wypadków to tylko mit. Często umiejętności niektórych „kodołamaczy” ograniczają się do wiedzy wyniesionej z jednej czy dwóch niedokładnie przeczytanych książek.
Swoją drogą trzeba przyznać, że szef Coding Robots wykonał bardzo inteligentne posunięcie. Jednym ruchem wyśmiał krakera, zrobił sobie darmową reklamę i dał do zrozumienia wszystkim potencjalnym użytkownikom wersji „legalnych inaczej”, że złamana aplikacja jest niewiele warta. Nawet jeśli wcale tak nie jest…
dobry gość – w sumie lepiej zrobić tego nie można
Coś w tym jest. Sądów już niewielu się boi, a w wyśmiania ciągle jeszcze sporo. Ja już od dawna postuluję użycie tego mechanizmu np. w piłce nożnej czy jakimkolwiek innym sporcie kontaktowym. Reguła byłaby prosta: kto sfauluje ten nie dostaje żadnej tam żółtej czy innej kartki, ani jakieś tam rzuty wolne, po prostu musi się nachylić, a sfaulowany ma prawo strzelić mu kopa w tyłek przy wszystkich, a na dodatek strzelony w tyłek powienien się tym kopie głęboko ukłonić sfaulowanemu – w podzięce!
Dimitry najwyraźniej ma duży dystans do siebie samego i świata. Chylę przed nim czoła, całą sprawę rozegrał taktycznie. Podziwiam!
Odnośnie „upokarzania pośladków adwersarzy”, to najwpanialszy pomysł o jakim słyszałem 🙂 Proponowałbym rozszerzyć również Kodeks Pracy o podobny zapis, nie zapominając oczywiście o naszym „parlamencie”.
Pozdrawiam!
I prawidłowo. Zamiast ciągać się po sądach i domagać się odszkodowania lepiej wyśmiać takiego krakera – to działa lepiej niż straszenie sądem.
Po prostu takie pokazanie błędów powoduje że taki czuje się frajerem a nie „hackerem”.
Bardzo pozytywne, słowiańskie podejście 🙂 Skoro nie możesz bić się z olbrzymem, bo jest za duży (piractwo), weź procę i strzel mu w oko! Tak trzymać.
normalnie sprawdzone zasady zaczerpnięte niczym z kultury plemion Eskimosów, tam u nich największą karą jest ponoć wyśmianie publicznie (np. złodzieja)…
Mądry naród ci Eskimosi 🙂
Haha, nie dość, że śmieszna, to skuteczna metoda. 😀 Ale racja, lepsze to niż siedzenie w sądzie. 😀