Niekwestionowany autorytet w dziedzinie masteringu i cyfrowej obróbki sygnałów – Bob Katz – omawia na prezentowanym niżej wideo kwestie związane ze wzrostem głośności nagrań i normalizacją szczytów sygnału (celowe przesterowanie dla uzyskania wyższego poziomu głośności). Bardzo ciekawy jest fragment, w którym Bob odtwarza dwa utwory, jeden wyprodukowany przez Marka Anthony’ego (męża JL), z maksymalną kompresją i ograniczaniem szczytów, a drugi, z dość naturalną kompresją i dyskretnym ogranicznikiem. Nawet przy tak podłej jakości tego nagrania z YouTube wyraźnie słyszymy różnicę – ten drugi jest znacznie żywszy, brzmi lepiej i doskonale zachowuje dynamikę sygnału. Jeszcze ciekawiej rzecz się przedstawia po konwersji tego materiału do MP3…
… (np. 64 kbps, typowego dla broadcastingu satelitarnego), a następnie po zabiegu odjęcia sygnału źródłowego od pliku po konwersji do MP3 – słyszymy wyraźne zniekształcenia o charakterze pozamuzycznym. MP3 uwypukla wszystkie brudy, które powstają w wyniku nasycenia i dopompowania materiału. Ten sam zabieg w przypadku drugiego fragmentu pokazuje, że wciąż słychać rytm i muzykę. Różnicę pomiędzy tymi materiałami widać na spektrogramach.
Swoją drogą opisany eksperyment to bardzo ciekawa rzecz – sprawdźcie to we własnym zakresie. Załadujcie do edytora plik WAV będący efektem zgrania sesji, a potem MP3 tego samego utworu po masteringu (należy wyrównać pliki co do sampla). Potem zmniejszcie sumę o ok. 3 dB i odtwórzcie obie ścieżki odwracając biegunowość na jednej z nich (Reverse Phase). Elementy wspólne zniosą się, a zostanie tylko to, co zabrał proces kompresji i dodał proces masteringu. Ciekawe kwiatki wychodzą na światło dzienne…
Tak, poświęćmy Beethovena dla Black Eyed Peas!
Katz manipuluje. Podstawowy problem „wojny głośności”, wbrew nazwie, nie jest związany z tym, że nagrania są głośne, ale przede wszystkim z tym, że są zniekształcone i pozbawione dynamiki. Nagrania wręcz nie powinny mieć równej głośności, sam Katz podaje przykład zespołu kameralnego, który powinien brzmieć ciszej od orkiestry (a zapewne tym bardziej od kapeli rockowej).
Wątpię też, żeby przymusowa normalizacja i kompresja w sprzęcie konsumenckim rzeczywiście przyniosła koniec „wojnie”. Jak nie będzie się dało podnieść poziomu średniego, to sprytni coś wymyślą, może manipulacje widmem sygnału?