Czyżby ktoś zepsuł YouTube’a? Coś ostatnio zaczęło dziać się z dźwiękiem, a ja musiałem tę sytuację dokładnie zbadać. Przyczyną kłopotów była tzw. stabilna głośność, która często nie ma sensu.
lufs
Co się dzieje, gdy przekraczamy nieprzekraczalne?
Mając do dyspozycji 144 dB dynamiki większość producentów wykorzystuje nie więcej niż połowę tego obszaru, a do tego martwi się urojonym przesterowaniem True Peak…
Mamy, dajmy na to, rozkosznie zdrowy dynamicznie fragment zdjęty z sumy DAW. Poddamy go normalizacji do -0,1 dBfs, żeby zobaczyć, gdzie jesteśmy ze szczytami sygnału, tutaj wyznaczanymi przez uderzenia werbla.
Widzimy, że możemy ten sygnał wzmocnić o 3 dB, ale bez pomocy limitera, który będzie pilnował szczytów sygnału, zabieg ten skończy się przesterowaniem. Użyjemy FabFilter Pro-L 2 z neutralnymi ustawieniami, poziomem maksymalnym -1 dBfs i 3-decybelowym wzmocnieniem przed ograniczeniem. Włączymy też ośmiokrotne nadpróbkowanie, o którym potem. Dithering nam nie będzie potrzebny, bo nie zmieniamy nic w parametrach konwersji.
Maksymalne tłumienie ogranicznika to 3 dB, czyli wszystko się zgadza z założeniami. Miernik głośności LU w trybie całościowym (integrated) pokazuje nam bardzo przyzwoite -14 dB LUfs. Po wyłączeniu limitera jest tylko nieco ciszej, dynamika zostaje zachowana. Poziomy szczytowe są pilnowane, a dzięki ich delikatnemu ograniczeniu wyeksponowaliśmy dźwięki cichsze, więc materiał brzmi nieco bardziej soczyście. W zasadzie jest idealny dla strumienia -14 dBfs, czyli np. Spotify. Dla YouTube można zwiększyć o jakieś 2-3 dB, jeśli w ogóle jest taka potrzeba, ale będzie się to już wiązało z ingerencją w brzmienie najgłośniejszych elementów, czyli np. werbla. Pozostańmy przy 3-decybelowym wzmocnieniu pod kontrolą ogranicznika -1 dBfs.
Przyjrzyjmy się statystyce – użyliśmy około 65 dB zakresu dynamiki, co na ten rodzaj muzyki wydaje się w porządku.