Pojawiają się pierwsze podsumowania wyników branż Music Industry i Pro Audio za 2009 rok, z których jednoznacznie wynika, że był najgorszy rok od czasu, kiedy zaczęto prowadzić tego typu statystyki, czyli… od początku XX wieku. Branża ta, jak mało która, pozostaje w ścisłej zależności od panujących na rynku nastrojów konsumentów. A ci, gdy zmuszani są do oszczędzania, w pierwszym rzędzie rezygnują z konsumpcji takich dóbr, jak szeroko pojęta kultura, w tym muzyka.
Liczby wskazują, że nie było to zawahanie, ale – o tym już się mówi bez ogródek – kompletne załamanie branży, ponieważ trend był długoterminowy, a ujemne wskaźniki pojawiły się w każdym aspekcie branym pod uwagę przy tego typu statystykach.
Nawet najwięksi optymiści, którzy próbowali szukać w nich czegokolwiek pozytywnego rozkładają ręce i wypowiadają zdanie, które chyba jeszcze długo będzie nam dźwięczeć w uszach: „bright spots were virtually non-existent in 2009„…
Najkorzystniejsze wyliczenia mówią o spadku sprzedaży 17,2%, a o spadku produkcji sięgającym 23%. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że najgorsze już za nami, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim będzie można spodziewać się wyraźnego ożywienia.
Załamanie w gospodarce amerykańskiej sprawiło, że najbardziej ucierpiał rynekprodukcji w Chinach, dla których USA są partnerem numer 1. Tym samym Chiny straciły pozycję lidera w eksporcie sprzętu i instrumentów i spadły na czwartą pozycję.
A jak wygląda ranking? Bardzo interesująco. Największym eksporterem w naszej branży za 2009 rok okazała się Indonezja. Dalej same zaskoczenia: drugie miejsce to Wietnam, trzecie Tajwan, a czwarte wspomniane Chiny. Potem w kolejności: Indie, Korea, Japonia, USA i Niemcy.
bez przesady. Te słupki są pokazane w taki sposób. Słupki nie zaczynają się od zera tylko od 5,5. Jakby narysowali od 6,5 w w ogóle nie byłoby widać słupka za zeszły rok.
Dużo w tym racji, ale jak spojrzeć na sprawę w inny sposób, to te słupki dość dobrze (graficznie) pokazują poziom marży po stronie detalicznej. I wtedy wygląda to tak sobie…