SlickEQ – nowa wtyczka nowej supergrupy

Opublikowano przez

slickEQWtyczki Herberta Goldberga (znanego jako Bootsie) to znakomity przykład bezpłatnych narzędzi o wyglądzie i cechach profesjonalnych produktów z najwyższej półki. Mają wszak jedną wadę – są tylko dla Windows i w formacie 32-bitowym. Teraz jednak powstała chyba najpotężniejsza koalicja wśród twórców wtyczek, prawdziwy dream team. Do Goldberga dołączył bowiem Władysław Gonaczarow (twórca genialnego kompresora Mołot) oraz Fabien Schivre (znany z jednego z najlepszych kompresorów świata, czyli Tokyo Dawn Labs TDR). To międzynarodowe trio udostępniło właśnie swój pierwszy wspólny produkt, którym jest TDR VOS SlickEQ. Dzięki współpracy tych doskonałych programistów możemy się cieszyć wtyczką zarówno dla komputerów Windows jak i Mac, w wersji 32- i 64-bitowej.
SlickEQ to 3-pasmowy korektor semiparametryczny (czyli bez regulacji szerokości działania filtrów), wyposażony w sekcje Low, Mid i High. Pierwsza i ostatnia mogą działać półkowo lub pasmowo, a środek tylko pasmowo. Mamy też filtr dolnozaporowy przestrajany od 0 do 350 Hz, funkcję subtelnej saturacji (3 tryby brzmieniowe z regulowaną głębokością) oraz opcję kompensacji zmian poziomu na wyjściu, która działa trochę jak kompresor/limiter, pozwalając zachować niezmienioną odczuwalną głośność bez względu na głębokość regulacji. Korektor może działać w odniesieniu do sumy stereo, w trybie mono lub przetwarzać różnice między kanałami (np. dla uzyskania efektu poszerzenia). Inne funkcje to zmiana koloru interfejsu, zarządzanie presetami, cofanie/ponawianie poleceń, porównywanie trybów A/B oraz obsługa kółka myszki.
Korektor należy do grupy tych narzędzi, które działają bardzo subtelnie, choć same filtry są dość głębokie (+/- 18 dB). Jeśli będziemy go stosować, to raczej do prac „dopieszczających”, a nie do zasadniczej korekcji materiału. Zdecydowanie zabrakło mi jakiegoś sensowniej działającego regulatora poziomu wyjściowego, ponieważ przy tak subtelnie słyszalnej korekcji trzeba czasem mocniej podkręcić gałkę wzmocnienia filtru, a to już powoduje przesterowania na wyjściu. Kompensacja poziomu nie ma żadnej regulacji, więc jesteśmy zdani na jej automatykę, która ma tendencję do zniekształcania niskich tonów. Dużo lepiej pracowało mi się z korekcją na pojedynczych śladach, gdzie nie ma jeszcze tak wypełnionej dynamiki jak w kompleksowych miksach, i wtedy lepiej można zapanować nad poziomami i ogólnym balansem brzmieniowym. Zresztą sami sprawdźcie – wtyczkę można pobrać stąd. Ja przyznam szczerze, że od bezkrytycznego zachwytu nad SlickEQ dzieli mnie jednak pewien dystans.

3 komentarze do wpisu „SlickEQ – nowa wtyczka nowej supergrupy

  1. Adam Weiss

    Wielu rzeczy mozna sie rowniez „czepiac” w calej gamie platnych wtyczek (chocby w wiekszosci replik kompresora typu G lub channel strip).Lecz faktem jest ze tego typu wtyczki naleza do zadkosci i sa z grupy ktora mozna nazwac „dla znawcow tematu”.Mnie osobiscie wtyczka bardzo sie podoba ze wzgledu na latwosc uzytkowania,niska zasobozernosc i pomysl ( bo ilez mamy korektorow z mozliwoscia saturacji sygnalu ? ) . Polecam zapoznac sie z manualem , ktory wiele wyjasnia w sposob bardzo czytelny.

Skomentuj Adam Weiss Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wszystkie pola są wymagane.