Historia, konstrukcja, cechy szczególne, przykłady zawodowych zastosowań oraz inspirujące konfiguracje pozwalające uzyskać własne, oryginalne dźwięki stopy i basu typu 808.
808, eight-o-eight, ikona brzmienia współczesnej muzyki, ósmego sierpnia obchodzi się jej dzień, a liczby osób marzących o posiadaniu tego 40-letniego starego grata nie sposób określić. Chcą go wszyscy, wszyscy używają i wszyscy go robią, pod różnymi postaciami – od sampli poprzez kity zrób to sam, na mniej lub bardziej oczywistych klonach skończywszy.
Jako ktoś, kto miał do czynienia z oryginałem i to mniej więcej w tym czasie, kiedy pokazał się na rynku, nie mogę tego zrozumieć. Nie tylko dla mnie była to po prostu fajna zabawka o skomplikowanej obsłudze i śmiesznych brzmieniach. Nawet trudno sobie było wyobrazić jego sensowne użycie. Automat perkusyjny? Weź człowieku wrzuć na luz…
Niemniej w 1981 roku na świecie było sporo ludzi, których to urządzenie zainteresowało. W Polsce może trochę mniej, bo akurat panował stan wojenny, ale jakiś rok czy dwa później pojawiło się tych automatów trochę, głównie za sprawą muzyków grających na statkach i odwiedzających kraje zachodu. Tam kupowali te klocki w nadziei, że zastąpią nimi perkusistę podczas dansingów, ale szybko się okazywało, że nic z tego nie będzie i kasę w dalszym ciągu trzeba dzielić na czterech.
Wcześniejsze maszyny perkusyjne Rolanda, takie jak CR78 (użyty m.in. w In The Air Tonight Phila Collinsa), także będący obecnie przedmiotem kultu, były jednak dedykowanymi do takich prac jak akompaniament rytmiczny dla organistów czy nawet jako bardziej zaawansowany metronom.
808 wchodził na rynek, na którym był już potwornie drogi amerykański, w pełni oparty na samplach LinnDrum, więc Japończycy zrobili dokładnie to, co teraz Chińczycy – powalczyli o klienta ceną. I trzeba przyznać, że TR-808 spotkał się z niezrozumieniem. LinnDrum oferował próbki rzeczywistych brzmień perkusyjnych i był dla wielu artystów, w tym Prince’a ciekawym narzędziem do tworzenia nowej stylistyki electro.
808 zaś po prostu klepał latynoskie rytmy, ponieważ wówczas dla inżynierów Rolanda różnica między taneczną muzyką popularną, popem a rockiem była niewielka. Dopiero uczyli się tego, za co japońskie produkty są dziś wysoko cenione, ale do tego potrzebowali trochę czasu i wsparcia z USA.