Dla współczesnych muzyków laptop jest takim samym instrumentem jak fortepian dla dziewiętnastowiecznych romantyków, z tą różnicą, że daje znacznie większe możliwości. Zresztą sami zobaczcie.
Tomasz Wróblewski
Kup syntezator Harmless za tyle, za ile chcesz!
Firma Image Line udostępniła swój nowy produkt – syntezator subtraktywny Harmless. Ale najciekawsze jest to, że można go kupić za taką kwotę, jaką uznasz za stosowną, dodając jedynie 9 dolarów na pokrycie kosztów transakcji z użyciem karty kredytowej. Trzeba się jednak pośpieszyć, bo oferta obowiązuje tylko do końca tego roku.
Zgodnie z opisem producenta Harmless jest syntezatorem addytywnym bazującym na syntezie subtraktywnej i vice versa. To dość oryginalne rozwiązanie pozwala zachować pełną kontrolę nad brzmieniem niemożliwą do uzyskania przy klasycznej syntezie subtraktywnej. Filtrowanie i przetwarzanie fazy sygnału odbywa się z użyciem nietypowych przebiegów sterujących dając efekty możliwe do uzyskania jedynie za pomocą cyfrowych filtrów pracujących w trybie offline (nie w czasie rzeczywistym). Nachylenie zbocza filtrów można definiować w hercach (a nie w oktawach), a każda częstotliwość składowa uczestnicząca w procesie syntezy może być sterowana indywidualnie, pozwalając na uzyskanie nieszablonowych efektów. Nazwa instrumentu też nie jest przypadkowa – Harmless oznacza bowiem łagodniejsze, zbliżone do analogowych wzorców brzmienie. Filtrowanie sygnałów odbywa się bowiem nie na końcu procesu przetwarzania, ale przed wygenerowaniem składowych biorących udział w syntezie. Instrument występuje w formacie VSTi i jako wtyczka do FL Studio. Aktualnie dostępna jest jedynie wersja dla Windows.
Niektórzy użytkownicy sygnalizują jednak problemy z tym instrumentem, polegające na mało stabilnej pracy, zawieszaniu się na presetach korzystających z trybu legato i pojawiające się trzaski i szumy. Wygląda więc na to, że produkt wymaga jeszcze dopracowania.
Darmowy materiał od Abletona
W gorącym okresie przedświątecznym wszyscy producenci oprogramowania i soundware’u prześcigają się w podarkach dla internautów. Ableton nie zostaje tu w tyle, oferując nam kilka rzeczy freeware.
Pierwsza to The Schwarzonator, bezpłatny moduł do płatnego Max for Live, pomagający muzykom (i nie-muzykom) odnaleźć w czasie rzeczywistym właściwy dźwięk i akord. Autorem modułu jest niemiecki muzyk Henrik Schwarz. Schwarzonatorowi towarzyszy inny przydatny moduł, też darmowy – Little Brother – aplikujący zmiany akordów za Schwarzonatora na inne ścieżki.
Autorem kolejnych podarków jest znany w kręgach bębniarzy drum’n’bassowych KJ Sawka, który specjalnie dla Abletona stworzył dwie biblioteki Live Pack: Mad Beatz i Void of Truth, obie o mocno drumfunkowym charakterze. Na biblioteki składają się pętle perkusyjne, frazy melodyczne i basowe oraz wzorce rytmów w formacie Ableton i MIDI. Uwaga: do poprawnego odtwarzania pierwszego pakietu potrzebny jest Ableton Live 8.1 lub wyższy. W przypadku drugiego wymagany jest Live 8.0 lub wyższy, albo Live Intro lub Live Lite.
Brzmieniowa Fikcja Native Instruments
Firma Native Instruments udostępniła anonsowaną w ubiegłym miesiącu nową bibliotekę brzmień w formacie Kore SoundPack, której twórcą jest znany kreator brzmień Jeremiah Savage (autor innego zestawu barw NI – Acoustic Refractions.
Nowa biblioteka nosi nazwę Sonic Fiction, a składa się na nią ponad 800 indywidualnych brzmień. Ich źródłem są różnego typu niezwykłe odgłosy, od bulgotania lawy po szum telewizora pracującego bez anteny, nagrane za pomocą wysokiej klasy aparatury a następnie intensywnie przetworzone i zmiksowane z brzmieniami syntetycznymi. Kontrolę nad brzmieniem w czasie rzeczywistym daje możliwość regulacji do 24 parametrów na pojedyńczy preset, co pozwala uzyskać całą gamę różnych efektów (patrz prezentacja wideo, której autorem jest Torley, znany i szanowany bloger oraz twórca wideo-tutoriali). Biblioteka ma objętość ponad 800 MB i kosztuje 69 euro. Do ich odtwarzania można wykorzystać bezpłatny instrument wirtualny Kore Player.
Koniec firmy Digidesign!
Wszystko na to wskazuje, że na dobre pożegnamy się z marką Digidesign. Ekran powitalny nowego Pro Tools 8.0.3 zamiast znanego loga Digi wyświetla logo Avid, a komunikat na stronie Digidesign brzmi jednoznacznie:
„Zapewne zauważyliście jak wiele zmian zaszło w tym roku w firmach Digidesign i Avid. Są one częścią szerszego planu działań, których celem jest dostarczenie ci nowoczesnych rozwiązań i technologii. Idziemy naprzód, a celem jest stworzenie nowej, jednolitej struktury o nazwie Avid. Zapewne wielu z was zauważyło logo Avid na reklamach firmy Digidesign, na jej stronie internetowej, klipach wideo itd. W ramach dalszej transformacji wszystkie produkty i usługi znane jako Digidesign przyjmą logo Avid. Jesteśmy zintegrowanym zespołem składającym się z ludzi z pasją, którzy dążą do tego, by tworzyć nowe rozwiązania dla muzyki, obrazu oraz dystrybucji multimediów. Razem będziemy mogli osiągnąć znacznie więcej niż wszystkie firmy osobno. Mamy nadzieję, że tak jak i my, jesteś podekscytowany tym co przyniesie przyszłość”.
KomentarzWspółpraca między Avid a Digidesign sięga początku lat 90., kiedy to Digidesign zaczęło projektować interfejsy audio i synchronizatory dla systemu Avid Film Composer. Niejako w sposób naturalny Digidesign zostało przejęte przez Avid w 1996 roku zyskując solidne wsparcie finansowe i merytoryczne. Kilka lat później sztandarowy produkt Digidesign, czyli Pro Tools, stał się podstawowym systemem rejestracji i edycji stosowanym w profesjonalnych studiach nagrań, a kompatybilność z systemami Avida wprowadziła Pro Tools także na salony producentów filmowych.
Wybrano najlepszych producentów mijającej dekady!
Magazyn Billboard podsumował mijającą dekadę, wybierając najbardziej znaczących wykonawców, najlepszy płyty i – co nas szczególnie interesuje – najlepszych producentów muzycznych. Jesteście ciekawi jak wygląda pierwsza dziesiątka?
Ucz się od mistrzów! Alan Parsons zdradza tajniki pracy w studiu
Art & Science of Sound Recording – taki tytuł nosi najnowsze wydawnictwo DVD, dające unikalną możliwość przyjrzenia się kulisom pracy najlepszych realizatorów i najlepszych muzyków w największych studiach nagrań świata. Płyta wchodzi w skład 6-częściowej serii wydawniczej, której autorem jest legenda konsolety Alan Parsons. Materiał ten (wszystkie 6 części) można też zakupić jako strumieniowe wideo lub jako plik do pobrania w cenie 20 dolarów.
The Art and Science Of Sound Recording to łącznie osiem godzin wyjątkowych wywiadów z muzykami, producentami i realizatorami, wśród których są: Jack Joseph Puig (John Mayer, Green Day, Fergie), John Fields (The Jonas Brothers, Miley Cyrus), Elliot Scheiner (The Eagles, Steely Dan), Jack Douglas (John Lennnon, Aerosmith, Slash), Tony Brown (Dixie Chicks, George Strait), Chuck Ainlay (Melissa Etheridge, Mark Knopfler), Sylvia Massey (Beck, Tool), Jimmy Douglass (Justin Timberlake, Timbaland) i Allen Sides (Phil Collins, Joni Mitchell, Michael McDonald, Taylor Hawkins, The Foo Fighters). Zdjęcia kręcono w najlepszych studiach nagrań: Ocean Way, Record One, Sound Kitchen, Blackbird, Phantom Recording i Henson Recording Studios (dawniej A&M).
Aktualnie na stronie www.artandscienceofsound.com dostępne są odcinki poświęcone technikom realizacji, omawiające takie zagadnienia jak MIDI, korekcja, bramka szumów, efekt delay oraz nagrywanie perkusji i chórów. Za każdy trzeba zapłacić 99 centów (oglądanie strumieniowe) lub niecałe 5 dolarów (pobranie pliku wideo).
Można zarabiać na programach muzycznych!
Firma Smule, zajmująca się tworzeniem aplikacji muzycznych dla iPhone’a, takich jak Ocarina czy I am T-Pain, otrzymała wsparcie finansowe od grupy inwestycyjnej Shasta Ventures, w okrągłej kwocie ośmiu milionów dolarów. Aplikacja I am T-Pain, którą stworzono z udziałem tego znanego wykonawcy i wyposażono w moduł korekcji intonacji Auto-Tune, „prostujący” głos użytkownika, została pobrana 700 tysięcy razy. Inna aplikacja, Ocarina, może się pochwalić liczbą 1,65 miliona pobrań. W ten sposób tylko w tym roku Smule zarobił 3 miliony dolarów.
Komentarz
Czy Smule jest odpowiednikiem Google w branży producentów oprogramowania muzycznego? Czy firma ta pokazała drogę, jaką powinni iść developerzy zajmujący się do tej pory kreowaniem coraz to bardziej ujednoliconych, setnych z rzędu wirtualnych kompresorów, korektorów i symulatorów brzmienia wzmacniaczy gitarowych? Czy smartfony, które coraz częściej przejmują rolę komputerów stacjonarnych i laptopów okażą się źródłem prawdziwych przychodów dla branży? Tego nie wiemy, ale wiadomo już na pewno, że pomysłowo napisana, atrakcyjna aplikacja dla takich urządzeń jak iPhone może przynieść jej twórcom prawdziwe zyski głównie dzięki temu, że jest bardzo tania i znajduje się w zasięgu każdego potencjalnego klienta. To również znakomity przykład dla wydawców muzyki, będący najlepszym świadectwem całkowitego upadku dotychczas znanego nam świata, w którym byli potężni wydawcy, wielkie gwiazdy i sklepy z płytami.
Syntezator modularny w iPhonie
Szaleństwo na punkcie aplikacji muzycznych dla iPhone’a trwa w najlepsze, a ambasadorami w zakresie wykorzystania tego kompaktowego urządzenia w tworzeniu muzyki stają się coraz większe nazwiska, jak choćby Jordan Rudess. W internetowym sklepie App Store co chwila pojawiają się ciekawe aplikacje, a jedną z najnowszych jest Circuit Synth – kosztujący niecałe 3 euro wirtualny syntezator modułowy. Z pomocą Circuit Synth możemy tworzyć dźwięki odpowiednio łącząc ze sobą trzy oscylatory (sinus, prostokąt i trójkąt) oraz generator szumu, przetwarzając sygnały z wykorzystaniem takich technik syntezy dźwięku jak synteza addytywna czy modulacja częstotliwościowa. Aplikacja ma też wirtualną klawiaturę o rozpiętości jednej oktawy.
Wprawdzie Circuit Synth nie jest najlepszym instrumentem do wirtuozerskich popisów ani narzędziem do kreowania niesamowitych brzmień, ale ma jedną, niezaprzeczalną zaletę – pozwala zrozumieć zasady tworzenia dźwięków na bazie syntezy przebiegów statycznych. Przekładając wirtualne kable, łącząc ze sobą wejścia oraz wyjścia sterujące i sygnałowe poszczególnych modułów możemy się wiele nauczyć. Nie wspominając już o tym, że to naprawdę świetna rozrywka…
Nowy kompresor JDK Audio (możesz go wygrać!)
JDK Audio, czyli nowa marka słynnej firmy API, znanej z produkcji znakomitych urządzeń analogowych, poinformowała o debiucie dowego produktu, jakim jest R22. Ten dwukanałowy kompresor uzupełni ofertę JDK Audio w zakresie urządzeń z serii R, do której należy dwukanałowy przedwzmacniacz R20 i również dwukanałowy korektor R24. Nowy kompresor ma taką samą szatę graficzną jak wspomniane urządzenia, o mocno militarnym charakterze wynikającym z zastosowania koloru khaki.
Kompresor może pracować zarówno w trybie dwukanałowym jak i stereo, wykorzystując w tym ostatnim przypadku sterowanie z obu kanałów z uśrednianiem RMS. Zastosowany obwód o nazwie Thrust pozwala na obróbkę dynamiki bez spłaszczania brzmienia wysokich tonów przez niosące w sobie więcej energii niskie częstotliwości. Kompresor pracuje w dwóch trybach kompresji – Hard Knee i Soft Knee, ma wejścia i wyjścia w formatach XLR i TRS 1/4″, a jego cena detaliczna wynosi 1.195 dolarów. Po informacji o cenie detalicznej w Polsce odsyłamy do dystrybutora JDK Audio (wcześniej znanej jako Arsenal Audio by API), firmy MusicToolz.
Uwaga: do wygrania trzy R22!
Jeśli ktoś z Was wybiera się na targi NAMM do Anaheim, to polecamy udać się na stoisko API (6411, hala główna) i zgłosić swą chęć udziału w konkursie zostawiając wizytówkę lub skanując swój identyfikator. Wśród wszystkich tych, którzy zdecydują się na udział w zabawie firma API rozlosuje trzy sztuki R22 – po jednej w piątek, sobotę i niedzielę (15, 16 i 17 stycznia).