Kolejne wykopalisko. Charsiesis to staruszek, który wywodzi sie w prostej linii od maszynek dla Buzza, czyli z epoki trackera łupanego, jak nie dalej. Ale to taki staruszek, którego nie można nie kochać. Usiądziesz przy nim raz, to wstaniesz od komputera po kilku godzinach. I to tylko wyłącznie dlatego, że natura Cię wezwie. Chorus? Flanger? Nie wiem – to jest praktycznie wszytko, co tylko można modulować w jakikolwiek sposób. Był nawet taki moment, kiedy zaczynałem rozumieć jak to działa, ale już przy następnym podejściu zapomniałem, i zacząłem tak jak zwykle, czyli reset i kręcimy tak, aż ukręcimy coś, czego jeszcze nikt nie słyszał.
Wtyczkę pobieramy stąd (VST, Windows), a klikając poniżej słuchamy co ona potrafi. Ale wierzcie mi – to nawet nie jest jedna dziesiąta jej możliwości… Pełne pięć gwiazdek. I kropka.
Nazywanie czasów Buzza „epoką trackera łupanego” jest grubą przesadą. Zwłaszcza, że Buzz miał wówczas sporą przewagę nad Mad Trackerem i ModPlug Trackerem (własne instrumenty i efekty oraz możliwości ich łączenia). Łączenie instrumentów w schematy blokowe do tej pory wydaje mi się znacznie bardziej czytelne niż dyndające kabelki Reasona (nie mówiąc o oszczędności ekranu) czy tablica routingu Reapera, chociaż to już subiektywna ocena. No i część instrumentów i efektów faktycznie miała jakiś swój urok. To był świetny program dla demosceny i szkoda, że skończył w taki sposób.
jak to skończył ? Wcale nie skończył. Buzz odradza się z popiołów !
Z tym Buzzem to nieporozumienie. Tracker łupany to może był ProTracker znany z Amigi. Sam Charsiesis to świetny efekt ze skórką od limeflavour wszystko jest jak na tacy.