Firma Image-Line (ta od FL Studio) udostępniła nową wersję syntezatora presetowego o nazwie Autogun (VSTi dla Windows, 32 i 64 bity – można go pobrać stąd). Po instalacji nie musimy wpisywać żadnych kodów ani rejestrować instrumentu – opcja ta dotyczy tylko przejścia na komercyjny Ogun. Presetowy, to znaczy bez możliwości edycji brzmień. Jedyne co możemy regulować, to głośność oraz efekt głębokości brzmienia bazujący na wtyczce Soundgoodizer. Najważniejszą cechą tego instrumentu jest natomiast liczba presetów. Jest ich bowiem 4.294.967.296 (słownie: cztery miliardy, dwieście dziewięćdziesiąt cztery miliony, dziewięćset sześćdziesiąt siedem tysięcy, dwieście dziewięćdziesiąt sześć). Jak twierdzi producent, jeśli na odsłuchanie każdego presetu poświęcicie jedną sekundę, 24 godziny na dobę, to będzie to zajęcie na najbliższe 136 lat…
Autogun bazuje na silniku syntezatora Ogun. Dla ułatwienia poruszania się w tak masakrycznej liczbie presetów producent przewidział funkcję wpisywania ich numerów, do której dostęp mamy po wciśnięciu przycisku ze znakiem zapytania. Do wyboru mamy też pięć trybów jakości przetwarzania, od najmniej obciążającej komputer do najwyższej pod względem precyzji. Życzę powodzenia w poszukiwaniu ciekawych brzmień…
Słabe to strasznie
U was też pożera to procesor ?
Żre procka, brzmi średnio, a po przesłuchaniu stu presetów właściwie słyszeliśmy wszystkie, bo są tak do siebie podobne.
Zastanawia mnie pewna sprawa. Skoro jest tu tyle presetów, których nie ma możliwości przynajmniej w jakimś niewielkim procencie odsłuchać, to tak właściwie po co komu ten syntezator? 🙂
nie ma przy tym żadnego wirusa czasem ?
ja każdemu presetowi poświęcam pół sekundy więc do śmierci się wyrobię
Jak rozumiem, te „presety” to po prostu automatycznie generowane kolejne kombinacje wartości poszczególnych parametrów syntezatora?
No cóż, jak ktoś nie ma innych planów życiowych, niech szuka „bomby”.
Ciekaw jestem, jak im się udało ponazywać presety – za każdym razem widzę sensowne nazwy…?? :). Sposób wybierania presetów jest niewygodny (choć nie mam pomysłu, jak to uprościć). Brzmienie jest ciekawe, ale barwy brzmią raczej podobnie. Tu trzeba liczyć na raczej na szczęście, bo nie wiem czy nie lepiej i szybciej byłoby „ukręcić” coś od podstaw w syntezatorze niż czekać na cud. Dla mnie ten syntezator to ciekawostka. Lepsze są syntezatory HG Fortune (teraz prawie wszystkie za darmo(!) ), gdzie w każdym obok gałek jest umieszczony przynajmniej jeden guzik „LAZY” ustawiający losowo parametry określonych sekcji syntezatora – ja naciskam, potem coś poprawiam gałką i gra gitara.
Jaki normalny twórca używa czegoś takiego?…