Dziwne rzeczy dzieją się na świecie, skoro Leon Theremin, a w zasadzie Lew Sergiejewicz Termen, rosyjski wynalazca, twórca instrumentu zwanego – od jego nazwiska, którego używał w USA – thereminem, stał się bohaterem komiksu. Jest w nim nie tylko podróżnikiem w czasie, ale też szpiegiem i twórcą różnego typu gadżetów godnych co najmniej Jamesa Bonda. Rzeczywistość jednak nie odbiegała aż tak bardzo od komiksowej fikcji, ponieważ Termen był najprawdopodobniej sowieckim szpiegiem, a w dodatku twórcą wielu urządzeń do szpiegowania, między innymi czegoś w rodzaju współczesnych laserowych mikrofonów (wtedy wykorzystując skupioną wiązkę podczerwieni), które z dużej odległości wychwytują drgania powierzchni wywoływane np. przez ludzką mowę (Sowieci w ten sposób wiedzieli co się dzieje w moskiewskich ambasadach takich państw jak Francja, USA czy wielka Brytania). W klasycznej muzyce rockowej theremin znalazł zastosowanie między innymi w utworach takich wykonawców jak The Beach Boys (Good Vibrations – choć tam użyty został jego klon o nazwie Tannerin), Led Zeppelin (Whole Lotta Love i No Quarter), The Rolling Stones (na płytach Between the Buttons i Their Satanic Majesties Request). Osoby zainteresowane samym komiksem odsyłam na stronę wydawcy, czyli firmy Monkeybrain.
Informacje o tej ciekawostce znalazłem na stronie CDM.