O ile nam wiadomo, Gaia jest polskim producentem ekskluzywnej damskiej bielizny. Jest to też nazwa portalu społecznościowego o dość specyficznej grafice i tematyce wszelakiej. Muzycy doczekali się natomiast Gaia w wydaniu firmy Roland. Chodzi dokładnie o syntezator GAIA SH-01 – ekonomiczny, mały i solidnie brzmiący. Tak w każdym razie sugerują przecieki oraz symbol literowo-liczbowy w sposób oczywisty nawiązujący do klasycznego syntezatora Rolanda sprzed dwudziestu lat. Ba, nawet wygląd jest podobny! Dużo gałek i suwaków, 64-głosowa polifonia i aż potrójny oscylator mający za zadanie generowanie tłustego dźwięku mają być źródłem naszej zabawy i finansowego sukcesu firmy Roland.
Odgrzewanie kotlecików na nowym tłuszczu Rolandowi wychodzi całkiem nieźle. Ze starym SH-101 nowy (nowa?) GAIA ma wspólną tylko nazwę (nie licząc brakującej jedynki) i z-grubsza-mniej-więcej ogólną koncepcję panelu. Poza tym różnią się wszystkim. Ten analogowy – ten cyfrowy, ten monofoniczny – ten polifoniczny, ten bez MIDI (przynajmniej fabrycznie) – ten z MIDI, USB, a nawet zasilaniem na baterie. Że o takich drobiazgach jak D-Beam, Arpeggiator, rejestrator fraz i sekcja efektów nawet nie wspomnimy.
W trzewiach GAIA (GAI? trudno jednoznacznie określić płeć tego instrumentu) siedzi tzw. wirtualny silnik analogowy (tym razem bez żadnego egzotycznego skrótu czy inspirowanej dziełami klasyków nowo-nazwy). Ma on wspomniany już potrójny oscylator i odpowiada za wytwarzanie brzmień o charakterze analogowym. Moduł ten jest jednobrzmieniowy rzecz jasna. Ale syntezator ma też klasyczny silnik PCM, i ten jest już 16-głosowy. Jest to więc syntezator do typowych zastosowań uniwersalnych – jedną ręką gramy podkład, a drugą partię solową z analogowym pieprzykiem. Ludzie to lubią; ludzie to kupią.
Oficjalna premiera na targach Musikmesse.
cena 650 dolarów uesa w kraju pewnie 2500-3000 zl bedzie, a juz sie napalilem, dla wygladu kupie choćby 😀
Pingback: Więcej o Rolandzie SH-01 « 0dB.pl – twój poziom odniesienia