Wpisy oznaczone tagiem

the beatles

Dekonstrukcja The Beatles „While My Guitar Gently Weeps”

Opublikowano przez

Nagranie tego, co kiedyś nagrali The Beatles (i Eric Clapton) było dla mnie wręcz mistycznym przeżyciem. Mam nadzieję, że w Waszym przypadku będzie podobnie.

Poniżej cała sesja mojej dekonstrukcji odtworzona od początku do końca.

Sesja dekonstrukcji utworu The Beatles While My Guitar Gently Weeps (1968).

Wszystkie stemy i plik MIDI (po podaniu adresu e-mail).

Zapisz się,
aby pobrać materiał

Aby pobrać ten materiał, konieczne jest podanie adresu email. Dzięki temu otrzymasz ode mnie informacje o najnowszych materiałach na 0dB.pl.

Wprowadzając swój adres email, wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji handlowych od 0dB.pl. Nie otrzymasz więcej niż jednej wiadomości w miesiącu. W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrypcji.

Jeśli Twój adres email znajduje się już na liście 0dB.pl, nie zostanie on dodany ponownie.

Fascynująca historia Bee Gees i utworu Tragedy

Opublikowano przez

Wybierzmy się w fascynującą podróż z Bee Gees, która zakończy się prawdziwą tragedią. Na szczęście tylko pod postacią dekonstrukcji.

Poniżej znajdziesz wideo z całą sesją odtworzoną od początku do końca a także odnośniki do plików ZIP zawierających finalne zgranie (WAV) oraz stemy (FLAC) i wielościeżkowy plik MIDI.

Zapisz się,
aby pobrać materiał

Aby pobrać ten materiał, konieczne jest podanie adresu email. Dzięki temu otrzymasz ode mnie informacje o najnowszych materiałach na 0dB.pl.

Wprowadzając swój adres email, wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji handlowych od 0dB.pl. Nie otrzymasz więcej niż jednej wiadomości w miesiącu. W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrypcji.

Jeśli Twój adres email znajduje się już na liście 0dB.pl, nie zostanie on dodany ponownie.

Darmowy tor z konsolet Abbey Road

Opublikowano przez

coderedFirma Shattered Glass Audio sprawiła niespodziankę wszystkim miłośnikom „klasycznego, analogowego brzmienia”, udostępniając na swojej stronie wtyczkę Code Red Free w formatach VST2, VST3 i AU Dla komputerów PC i Mac. Wedle zamierzeń jej twórców wtyczka emuluje brzmienie lampowych konsolet brytyjskich z końca lat 60., rozsławionych m.in. przez grupę The Beatles. Swoją drogą na stronie tego producenta znajdziemy też kilka innych, wartych uwagi i bezpłatnych procesorów.

We wtyczce znajdziemy dwa tryby korekcji (Classic i Pop), dodatkowe, niedostępne w oryginałach możliwości EQ, emulację oryginalnych przedwzmacniaczy powstałą na bazie symulacji układów elektronicznych, obróbkę w trybie dwukanałowym, stereo i mono, oraz możliwość zmiksowania sygnału przetworzonego z czystym.

Poniżej prezentacja możliwości brzmieniowych tej wtyczki, która okazuje się bardzo ciekawym, a do tego całkowicie darmowym narzędziem do wzbogacania typowo cyfrowych dźwięków. W tym wypadku wykorzystałem ją na każdym z kanałów miksu oraz na ich sumie, by tą metodą zasymulować pracę konsolety analogowej w domenie cyfrowej. Oczywiście, to nie to samo, co praca na prawdziwym, wysokiej klasy stole, ale pewna namiastkę tego brzmienia można uzyskać. Warto zwrócić uwagę, że w całej sesji praktycznie nie użyłem kompresora i starałem się nie zwiększać głośności odczuwalnej, cały czas zachowując poziom maksymalny na sumie nie przekraczający -3 dBFS. Taka konfiguracja poziomów miksu pozwala zachować dynamikę brzmienia i czytelność poszczególnych instrumentów. Inna sprawa, że w zasadzie wszystkie partie w wykorzystanej sesji to pliki MIDI odtwarzane z wykorzystaniem samplerów.

The Beatles w studiu – niesamowita panorama

Opublikowano przez

the beatles_in the studio2Fantastyczna gratka dla fanów The Beatles i wszystkich osób zainteresowanych tym, jak wyglądały studia nagrań na początku lat 60. Na stronie BeatlesInStudio można znaleźć wspaniale wykonaną panoramę legendarnego Studia 2 w Abbey Road podczas pierwszych nagrań The Beatles. Można się bardzo dokładnie przyjrzeć budowie studia, jego wyposażeniu, zastosowanym mikrofonom i wzmacniaczom stosowanym przez The Beatles, a wszystko to – uwaga – z punktu widzenia każdego z nich, czyli Paula, Johna, George’a i Ringo, a także z „balkonu”, czyli miejsca, gdzie często stał George Martin w trakcie nagrań. Montaż jest perfekcyjny i przekazuje rzeczywisty obraz tego studia w sposób, jakiego do tej pory jeszcze nie widziałem na żadnym zdjęciu i na żadnym filmie. Wrażenie obecności jest niesamowite, zwłaszcza jeśli przełączymy się w tryb pełnoekranowy. Gorąco polecam.

Trzy godziny z Paulem

Opublikowano przez

paulMyślałem, że już nigdy nie uda mi się zobaczyć żadnego Beatlesa w Polsce, a więc gdy tylko dowiedziałem się, że McCartney jednak przyjeżdża, to natychmiast kupiłem bilety. Ceny w pierwszych rzędach były jednak przeraźliwie wysokie, zwłaszcza gdy się chciało z kimś pojechać (wchodziło się już w tysiące złotych!), więc musiałem się zadowolić nieco dalszym sektorem. Takie koncerty śmiało można nazwać wydarzeniem życia: usłyszeć grane na żywo Eight Days a Week, All My Loving, Paperback Writer, The Long and Winding Road, And I Love Her, Your Mother Should Know, Lady Madonna (m.in. z Curie Skłodowską w tle), All Together Now, Eleanor Rigby, Being for the Benefit of Mr. Kite (w końcu piosenka Johna!), doprowadzające do ekstazy, a zaczynające się tak skromnie Something (patrz film niżej), Ob-La-Di, Ob-La-Da, Back in the U.S.S.R. (z napisem Free Pussy Riot – taka mała przeciwwaga: chyba ktoś powiedział Paulowi, że ciągłe wyświetlanie obrazów jak z epoki Stalina w naszym kraju może być kontrowersyjne), Let It Be, Hey Jude (było przecudnie, gdy w trakcie tej piosenki 30 tysięcy ludzi śpiewało i trzymało w rękach białe kartki z napisem Hey Paul), Day Tripper, Lovely Rita, Get Back, Yesterday, Helter Skelter, czy kończącej Abbey Road suity Golden Slumbers/Carry That Weight/The End, to – co tu dużo mówić – coś, co zostaje w człowieku na całe życie. The Beatles zawsze byli dla mnie najważniejsi, od kiedy to jakieś trzydzieści parę lat temu zacząłem świadomie słuchać muzyki. Ich wydawnictwa mam praktycznie w każdej postaci – kilka oryginałów z lat 60., świetnie brzmiące winyle z tłoczeń japońskich, reedycje amerykańskie z lat 70. płyt wydawanych na rynek amerykański, pierwsze kasety z ich piosenkami, nie wspominając już o całej stercie oficjalnych, mniej oficjalnych, nieoficjalnych i całkowicie nielegalnych wersji na CD i w MP3. W mojej bibliotece mam, właśnie policzyłem – 26 książek, w tym takie perełki jak Beatles Gear Babiuka (szczegółowy opis każdego instrumentu i wzmacniacza używanego przez każdego członka zespołu) czy kultową The Recording Sessions Lewisohna (drobiazgowy opis każdej sesji nagraniowej Fab Four), nie wspominając już o tak oczywistych oczywistościach jak Anthology. Większość tych rzeczy przywoziłem przez ostatnie kilkanaście lat z moich podróży zagranicznych, głównie z USA, ale sporo (zwłaszcza oryginalnych winyli) upolowałem we Włoszech, Danii czy Hiszpanii.
Prawdziwe znaczenie i wartość tego koncertu, który odbył się 22 czerwca w Warszawie pomału pewnie do mnie dotrze, ale na razie jeszcze jestem w zbyt wielkim szoku po tym przeżyciu… Jedno wiem na pewno – pracowałem jako akustyk na wszelkiego typu dużych koncertach, festiwalach i największych obiektach w kraju przez ładnych parę lat i zwróciłem uwagę, że dźwiękowcy McCartneya zrobili wszystko, żeby przekaz muzyczny choć w części dotarł do ludzi. Prawda jest jednak bolesna. Narodowy kompletnie nie nadaje się do organizacji koncertów w tradycyjnym stylu – nawet z podwójnymi gronami nad sceną i z wieżami dogłaśniającymi dla ludzi w wyższych rzędach na trybunach. Poza tym jeszcze zamknięto dach i dźwięk nie miał gdzie uciec, a pierwsze rzędy były na tyle blisko sceny, że nie można było zrobić kardioidy w odniesieniu do subwooferów (chyba że jakieś były pod sceną, ale ich nie dostrzegłem). W efekcie mieliśmy męczący, przekrzyczany, źle zbalansowany, przytłoczony pogłosem dźwięk, który można było tylko częściowo uratować wypuszczając z głośników 105 dB SPL zmierzone 10 metrów za główną konsoletą (a pracowały ich w sumie trzy).
Ale to nie ma znaczenia. Paul mógłby tylko wyjść i stać na scenie w blasku świateł. Mógłby tylko zagrać Yesterday i Blackbird z gitarą, i to już by wystarczyło. The Beatles, nie w pełnym składzie i pół wieku po szczytowym okresie ich kariery, w końcu przyjechali do Polski. A oni nigdy się nie starzeją i tak naprawdę nigdy od nas nie odchodzą. Byli tu wszyscy czterej – duchem i częściowo ciałem. To było wielkie, naprawdę wielkie przeżycie. Dziękuję Ci Paul za te trzy godziny, dla mnie jedne z najważniejszych.
Czytaj dalej

Zobacz jak się nagrywa w Abbey Road

Opublikowano przez

abbey_road_video_2Avid i Abbey Road przygotowali razem serię klipów wideo prezentujących kulisy pracy w tym zacnym studiu podczas nagrywania zespołu Strangefruit z udziałem producenta Grega Wellsa (OneRepublic, Katy Perry). Jak przeczytamy na stronie Avida: Można zobaczyć to samo studio, w którym nagrywali The Beatles i część używanego przez nich sprzętu, dowiedzieć się, jaką rolę pełni producent w nagrywaniu materiału muzycznego i dlaczego jego pozycja jest tak istotna, zobaczyć jak nagrane w warunkach domowych ścieżki zmieniają się podczas miksu w profesjonalnym studiu i przyjrzeć się całej produkcji – od wyboru mikrofonów i nagrań ścieżek do finalizacji całego miksu. Aby mieć możliwość obejrzenia wszystkich tych multimedialnych dóbr trzeba, oczywiście, wypełnić stosowną ankietę. O pojawianiu się kolejnych epizodów będziemy powiadamiani drogą mailową. Ciekawa inicjatywa, warta uwagi. Z wielu względów można wybaczyć nawet jej promocyjny charakter.Czytaj dalej

EMI wstrzymuje decyzję o sprzedaży

Opublikowano przez
To chyba koniec serialu na temat Abbey Road, przynajmniej na ten moment. W wydanym komunikacie EMI zaprzeczyło, że studio jest na sprzedaż. Wydaje się, że decyzję podjęto pod wpływem silnej presji opinii publicznej, mediów i wpływowych muzyków. W niedzielę jedna z najbardziej zorientowanych w sprawie osób stwierdziła nieoficjalnie, że nie ma mowy o sprzedaży, a studio pozostaje własnością EMI.

Czytaj dalej