SabaTwoTiga to darmowy instrument VST ze stajni Chip Collection. Zdjąłem, popatrzyłem, pokręciłem. Gałka z wyborem czterech zależności między dwoma oscylatorami, filtr, obwiednia, prosta modulacja – jasne i logiczne. Zabrałem się za układanie jakiegoś riffu, akordów i basu do prezentacji. Zrobiłem kilka presetów, ale coś mi nie pasowało z tym brzmieniem. No nic, myślę, zapiszę sesję z presetami i wrócę do niej za jakiś czas. Wracam, otwieram, a tu niespodzianka – wtyczka nie czyta presetów… Trudno, ustawiłem od nowa i znów próbuję coś kombinować. Ludzie! W życiu nie kręciłem tyle korekcją, żeby jakoś to wszystko skleić!
Już miałem zostawić tę robotę, ale trochę szkoda mi było tych riffów, a poza tym wtyczka momentami miała przebłyski jakiegoś brzmienia. Stwierdziłem, że twardym trzeba być, a nie miętkim, i kręcę dalej. To co usłyszycie w prezentacji, to najlepsze co mogłem uzyskać…
Wnioski? Jeśli można zrobić syntezator VST, który nie brzmi, to ten właśnie jest najlepszym przykładem. W tym kontekście zdanie „2-way switches modify the sound in an all or nothing fashion, eliminating time spent mousing for a new sound – it is a beefy and musical synth” zabrzmiało jak ponury żart. A i tak brzmienie owego zdania jest lepsze niż brzmienie wtyczki. Z drugiej jednak strony, ten instrument ma w sobie coś intrygującego. Sami wypróbujcie (pobieramy stąd), może ja się po prostu uprzedziłem…
Edit: Nie dawał mi spokoju ten syntezator, i jeszcze raz zrobiłem podejście do tego numeru, z innymi ustawieniami, trochę zmienionymi brzmieniami. Chyba zaczęło to lepiej brzmieć, co oznacza, że instrument ma spory potencjał, choć łatwo nie jest… Oto podejście numer dwa: