Wpisy oznaczone tagiem

hardware

MeeBlip Anode

Opublikowano przez

meeblip_anodeNa rynku pojawia się właśnie bardzo ciekawy i dosyć unikalny syntezator, stworzony przez grupę niezależnych konstruktorów (także polskich), kierowanych przez Jamesa Grahame’a. Anode jest nowszą i nieco mniejszą wersją, stworzonego w 2010 roku i przeznaczonego do samodzielnego montażu syntezatora MeeBlip. Jego wyjątkowość polega przede wszystkim na tym, że jest to sprzęt „otwarty”, czyli pozwalający się dowolnie modyfikować. Użytkownik ma dostęp zarówno do wnętrza instrumentu, jak i do jego oprogramowania (za pomocą platformy Arduino).
MeeBlip Anode jest produktem skończonym i gotowym do użycia od razu po wyjęciu z pudełka (nie znaczy to jednak, że nie można go „hakować” – do czego producenci zachęcają). To dosyć mały moduł (10×10 cm) wyposażony w wejście MIDI oraz stereofoniczne wyjście TRS 1/8″. Anode ma dwa cyfrowe, 8 -bitowe oscylatory, klasyczny dolnoprzepustowy analogowy filtr (rodem z Korga Ms-20), trzy parametry obwiedni oraz LFO. Ta dosyć specyficzna hybryda została stworzona do tego, żeby generować przede wszystkim brudne i wyraziste brzmienia basów oraz leadów. Jak syntezator brzmi naprawdę można posłuchać tutaj.
Przyznać trzeba, że Meeblip Anode to prosty i bardzo wyraziście brzmiący instrument, dostępny za przystępną cenę 110 euro. Czas dostawy (oraz budowy instrumentu) wynosi około siedmiu tygodni. Zamówienia można składać poprzez tę stronę.

SPL Phonitor 2

Opublikowano przez

phonitorNiemiecka firma SPL wypuściła na rynek nową wersją swojego udanego wzmacniacza słuchawkowego z 2008 roku. Phonitor 2 kontynuuje chlubną tradycję swojego poprzednika, dodatkowo oferując kilka nowych rozwiązań. Phonitor to urządzenie, które ma za zadanie uczynić ze słuchawek kompletne i samowystarczalne środowisko odsłuchowe. Inżynierom firmy SPL udało się to osiągnąć dzięki zastosowaniu wzmacniaczy zasilanych napięciem 120V, czyli kilkukrotnie wyższym niż w standardowych układach audio. Pozwoliło to na zdecydowane zwiększenie zakresu dynamiki oraz jakości odtwarzanego dźwięku.
Phonitor dzięki pokrętłom dostępnym na przednim panelu pozwala na regulację obrazu stereo, dzięki czemu możemy spróbować odtworzyć na słuchawkach charakter fizycznego pomieszczenia odsłuchowego (stwarzając nawet wrażenie przesłuchów pomiędzy kanałem lewym i prawym) . Dodatkowo Phonitor 2 oferuje możliwość podłączenia aktywnych monitorów oraz współpracuje ze słuchawkami z impedancją zaczynającą się już od 10 omów. Phonitor2 to urządzenie skierowane przede wszystkim do tych, którzy cenią wysoką jakość bez względu na cenę. Ta zaś – sugerowana przez producenta – wynosi 1.649 euro.
I choć w pracy z miksem materiału muzycznego nie da się uniknąć stosowania monitorów odsłuchowych (miks w całości zrealizowany na słuchawkach nie ma szans obronić się przy odsłuchu na głośnikach), to jednak dobre słuchawki zasilane z dobrego wzmacniacza powinny być na wyposażeniu każdego studia – choćby jako punkt odniesienia w przypadku problemów z separacją czy do wychwytywania niektórych, słabo słyszalnych na głośnikach elementów.

Elektron Analog Keys – analogowa stacja robocza

Opublikowano przez

elektron_analog_keysFirma Elektron, znana dotychczas z produkcji znakomitych maszyn perkusyjnych i sekwencerów, postanowiła pójść krok dalej i wyprodukowała pierwszy w swojej historii instrument klawiszowy. Elektron Analog Keys to dosyć nowatorski instrument, który można chyba nazwać sumą wszystkich dotychczasowych dokonań tej szwedzkiej firmy. Analog Keys jest w pewnym sensie rozbudowaną wersją syntezatora Analog Four, wyposażoną w 37-klawiszową klawiaturę z funkcją aftertouch oraz programowalny joystick. Instrument jest połączeniem sekwencera i czterogłosowego syntezatora. Czterościeżkowy, zaawansowany sekwencer krokowy pozwoli nam stworzyć ścieżki o różnej długości oraz skorzystać z sześciu (!) arpeggiatorów. Wszystkimi parametrami można sterować w czasie rzeczywistym z panelu urządzenia lub za pomocą komunikatów MIDI. Tor syntezy Analog Keys opiera się na dwóch analogowych oscylatorach, dwóch suboscylatorach, generatorze szumów i LFO. Do tego, instrument wyposażono w dwa filtry, które dodatkowo można przesterować za pomocą układu overdrive, oraz trzy efekty: chorus, reverb i delay. W przestronnej pamięci Analog Keys pomieści się aż 4096 brzmień oraz 128 projektów. Instrument wyposażono w porty MIDI (IN, OUT, THRU), cztery wyjścia i dwa wejścia audio, dwa wyjścia CV/Gate, wyjście słuchawkowe oraz port USB. Na stronie producenta można obejrzeć film promujący instrument oraz posłuchać kilku przykładowych brzmień. Elektron Analog Keys będzie dostępny w sprzedaży po 9 grudnia za cenę 1.749 euro.

Zagadka Arturii rozwiązana

Opublikowano przez

microbrute-imageWiele wskazuje na to, że nie musimy czekać kolejnych czterech dni, aby dowiedzieć się co Arturia miała na myśli. Aktualne doniesienia mówią, że nowa zabawka Arturii nazywać się będzie MicroBrute i będzie oparta na MiniBrute. MicroBrute będzie 25-klawiszowym małym jednogłosowym syntezatorem analogowym. Cena zapowiada się bardzo korzystnie – źródła mówią o 299 dolarach, co u nas wraz z podatkiem VAT powinno wynieść około 1199 zł – czyli prawie tysiąc złotych taniej niż MiniBrute. Są jacyś chętni?

Więcej informacji znajdziecie na stronach Synthesizer Sympathizer oraz Create Digital Music.

Dziękujemy użytkownikowi richtig za podesłanie linka w komentarzu do poprzedniego wpisu.

Microsoft prezentuje klawiaturę muzyczną

Opublikowano przez

Surface-Music-KitRóżne formy pracy nad materiałem muzycznym od samego początku były bardzo ważnym elementem tabletów. Muzyczne aplikacje zadomowiły się zwłaszcza na iPadach, gdzie używane są również przez profesjonalistów, głównie w warunkach scenicznych. Urządzenia z Androidem też dysponują niezłą bazą tego typu aplikacji, jednak w przeciwieństwie do tych dostępnych dla urządzenia koncernu z Cupertino, nie stoją na ogół za nimi tak silne marki z branży pro-audio.

Na rynku tabletów jest też od niedawna trzeci gracz, jednak jego niewielkie udziały w rynku siłą rzeczy powodowały również brak oprogramowania i sprzętu dedykowanego dla niszy muzycznej. Microsoft, bo o tej firmie mowa, postanowił jednak wziąć sprawy we własne ręce i wyjść naprzeciw potrzebom tworzenia i edycji muzyki na tabletach.

Ujawniony wczoraj produkt nosi nazwę Surface Music Kit. Jest to podłączana do tabletu Surface klawiatura pełniąca rolę kontrolera. W skład Surface Music Kit wchodzi również oprogramowanie pozwalające tworzyć muzykę lub importować istniejące utwory. Ujawnione dotąd informacje mówią jednak wprost, że główny nacisk został położony na zastosowania typowo DJskie.

Sama klawiatura wyposażona jest w 16 padów reagujących na siłę nacisku, przyciski sterujące sekcją odtwarzania/nagrywania, regulację głośności i trzy suwaki.

Cena oraz szczegółowe informacje odnośnie kontrolera i oprogramowania nie są jeszcze znane. Nie wiadomo również czy klawiatura będzie zgodna jedynie z oprogramowaniem pakietu Surface Music Kit czy może będzie pełniła rolę uniwersalnego kontrolera, z którego mogą korzystać inne aplikacje tworzone przez zewnętrzne studia. Jeśli Microsoft zdecydowałby się na to drugie rozwiązanie, mielibyśmy sytuację nieco odwrotną od tej, która aktualnie panuje na rynku tabletów. Obecnie bowiem to same tablety pełnią najczęściej rolę kontrolerów, tutaj mielibyśmy do czynienia z kontrolerem dedykowanym tabletowi – jakkolwiek by to nie zabrzmiało…

Poniżej film promujący Surface Music Kit z zachwalającym produkt członkiem grupy Linkin Park, Joe Hahnem.

Joe Hahn podczas swojej mowy pochwalnej na cześć Surface Music Kit przypadkiem poruszył dość istotną kwestię – ruszanie palcem po szkle nie zawsze jest najwygodniejszym rozwiązaniem, a podczas wciąż trwającej tabletomanii wielu ludzi ze środowiska zdaje się tego nie zauważać. Jeśli Surface Music Kit okaże się dobrze wykonanym produktem, a Microsoft włoży dużo siły i pieniędzy nie tylko w promocję, ale również zapewnienie odpowiedniego wsparcia dla swojego produktu i wysłuchanie potrzeb ludzi, którzy planują go używać, może wyjść z tego coś ciekawego. Choć nie ma co liczyć na rewolucję – wydaje się, że na styku tabletów i pro-audio wydarzyło się już wszystko, a nam pozostaje jedynie czekać na kolejne wynalazki. Może któryś z nich wreszcie się przyda.

Hi-endowy interfejs SPL w skromnej obudowie

Opublikowano przez

spl_crimsonO tym, że SPL produkuje znakomite procesory efektowe i masteringowe oraz wtyczki wiedzieliśmy już od dość dawna. Ale teraz dowiedzieliśmy się, że w ofercie tej firmy pojawią się też interfejsy audio. Pierwszy nosi nazwę Crimson, podłączany jest do komputera przez USB i wyposażony w wysokiej klasy przedwzmacniacze, pełny system monitoringu nagrywanego/odtwarzanego sygnału oraz funkcjonalny kontroler odsłuchu, a wszystko to w cenie 549 euro. Fakt – cena dość wysoka, ale miejmy nadzieję, że związana z nią będzie równie wysoka jakość, do której SPL nas przyzwyczaił. Twórcy interfejsu obiecują, że zastosowali przy jego tworzeniu najnowsze technologie, a jakość dźwięku powali wszystkich na kolana. Szczegóły? 24 bity, 192 kHz, analogowa elektronika pracująca z poziomem liniowym zasilana napięciem symetrycznym 18V (co przekłada się na znacznie większy zapas dynamiki niż w tradycyjnych rozwiązaniach 15-woltowych). Poziom wyjściowy sygnału do +24 dB (ufff – można grać prosto w wieloślad szpulowy…). Co więcej, dla przedwzmacniaczy mikrofonowych zastosowano 30-woltowe zasilanie symetryczne i zbudowano je w całości na podzespołach dyskretnych ustawiając klasę pracy przedwzmacniaczy w trybie A. Mamy tu zatem prawdziwy hi-end, z którym nie jest się w stanie równać żaden kompaktowy interfejs audio na świecie. Ponadto dwa wejścia instrumentalne, dwa oddzielne wzmacniacze słuchawkowe, niezależne wyjścia na dwa zestawy monitorów, wejście i wyjście MIDI oraz wejście i wyjście S/PDIF.
spl_madisonNowym produktem SPL jest też interfejs Madison. Ma on 16 wejść i 16 wyjść, które podłączamy przez protokół MADI (kabel MADI może mieć długość do 2 km!). W urządzeniu zastosowano najwyższej klasy przetworniki A/C i C/A, próbkowanie możliwe jest do 192 kHz, a rozdzielczość bitowa do 24 bitów. Mamy do wyboru cztery poziomy referencyjne sygnału liniowego (15/18/22/24 dB), do tego żadnych wiatraków, mały pobór mocy (30 W), opcjonalne zasilanie awaryjne (redundantne) i złącza analogowe w wygodnym i powszechnie stosowanym w studiach formacie TDIF. Cena 1.499 euro.

Nowy Moog

Opublikowano przez

moogsubphattyO tym instrumencie mówiło się już od jakiegoś czasu, tu i ówdzie pojawiały się też zdjęcia prototypów i informacje, jakoby w jego tworzeniu brał udział Herbert Deutsch, czyli współwynalazca syntezatora Moog. Teraz już wszystko wiadomo oficjalnie. Moog poinformował o dodaniu do swej oferty nowego instrumentu o nazwie Sub Phatty. Będzie on dostępny w marcu w cenie ok. 1.100 dolarów. Jest to syntezator z analogowym torem syntezy, wyposażony w 25 pełnowymiarowych klawiszy oraz 31 gałek do kontroli parametrów czasie rzeczywistym. Instrument ma się charakteryzować wyjątkowo agresywnym brzmieniem i, zgodnie z informacją firmy, będzie to najbardziej „piaszczysty” barwowo, aktualnie produkowany Moog (zresztą na to wskazują wszystkie prezentacje audio i wideo dostępne na stronie producenta – jest pod każdym względem znacznie nowocześniej niż do tej pory).
Sub Phatty ma dwa oscylatory, które od razu oferują oczekiwane brzmienie, bez czasu potrzebnego na „rozgrzanie” elektroniki. W filtrze znajdziemy nowy układ o nazwie Multidrive, będący połączeniem układu zniekształcenia OTA (cokolwiek to znaczy) i nasycenia na tranzystorze FET (to też ciekawostka…), które właśnie mają odpowiadać za wyjątkowe brzmienie nowego Mooga. Oficjalna premiera nowego instrumentu już za chwilę na targach NAMM w Anaheim.

Mach Audio BOMS (recenzja)

Opublikowano przez

mach_audioPod marką Mach Audio powstają przede wszystkim urządzenia konsumenckie oraz sprzęt wykonywany na zamówienie, ale od niedawna w ofercie tej firmy z Janowa Lubelskiego znaleźć możemy także dwukanałowy przedwzmacniacz do zastosowań profesjonalnych.
Urządzenie dostarczane jest w obudowie rak 2U i już przy pierwszym kontakcie robi dobre wrażenie – waży bowiem tyle, co przeciętna końcówka mocy, wszystkie kontrolery obrotowe to przełączniki wielopozycyjne, a poziom na każdym z kanałów prezentują ładnie wyglądające wskaźniki wychyłowe (które dla lepszego efektu mogłyby być jednak trochę większe).
W każdym z kanałów przedwzmacniacza mamy do dyspozycji przełącznik mikrofon/linia, włącznik napięcia fantomowego, załączany filtr górnoprzepustowy, przełącznik pozwalający na włączenie zewnętrznego urządzenia w tor insertowy, przełącznik zmiany biegunowości sygnału oraz przełącznik aktywujący zwiększenie poziomu sygnału na wyjściu o 10 dB. Regulacja czułości wejściowej odbywa się w zakresie 50 dB, do którego trzeba dodać 14 dB aktywowane odpowiednim przełącznikiem. Tak szeroki zakres regulacji pozwala na wygodną pracę z każdym źródłem sygnału, wliczając w to pasywne mikrofony wstęgowe. Ciekawą funkcją przedwzmacniacza jest możliwość zmiany impedancji wejściowej toru mikrofonowego oraz – co jest już prawdziwą rzadkością – wejścia instrumentalnego. Dla tej pierwszej możemy ustawić 600 Ω, 1,4 kΩ, 3 kΩ i 12 kΩ, a dla drugiej 1 MΩ lub 500 kΩ.
Przedwzmacniacz jest konstrukcją transformatorową, choć pierwsze testy odsłuchowe na to nie wskazywały. Na wyjściu zastosowano tu bowiem własne rozwiązanie konstruktora z transformatorem na rdzeniu ferrytowym – ewenement w urządzeniach pracujących w paśmie audio. Być może to właśnie sprawia, że przedwzmacniacz brzmi nieco inaczej niż większość rozwiązań z typowymi transformatorami z blach na wejściu i wyjściu. Po stronie wejścia pracuje transformator Lundahl z możliwością przełączania impedancji wejściowej, którą tutaj wykorzystano.
Na przednim panelu znajdziemy też wejście instrumentalne. Z tyłu umieszczono wejścia mikrofonowe, liniowe, pojedyncze gniazdo insert oraz wyjście w formacie XLR.
Urządzenie wykonane jest schludnie, z wycinanej laserowo blachy ze stali nierdzewnej, choć wyraźnie widać, że nie jest to produkt seryjny. Jest grono klientów, które doceni ten fakt, ponieważ niekiedy tego typu urządzenia produkowane jednostkowo mogą nadać naszym nagraniom bardzo indywidualny charakter. A jak to wygląda w przypadku BOMS?Czytaj dalej

Looptrotter Sa2rate (recenzja)

Opublikowano przez

sa2rate-front_bigUdało mi się skończyć szczęśliwie wszystkie ciekawe rzeczy, które – jako Estrada i Studio – szykujemy dla Was na Święta, więc znalazłem chwilę na zamieszczenie ciekawego, moim zdaniem, materiału o nowym polskim produkcie (pełny tekst w grudniowym numerze EiS). Mowa o Looptrotter Audio Engineering Sa2rate. Looptrotter jest jedną z kilku polskich firm branży pro-audio, które ostatnimi czasy zrobiły dużo zamieszania na światowych, a na pewno europejskich rynkach. Łącząc oryginalność konstrukcji, wzorcową jakość wykonania i najwyższej klasy brzmienie z atrakcyjną ceną urządzenia marki Looptrotter dość szybko znalazły miejsce w wielu studiach nagrań.
W przeciwieństwie do wielu dostępnych na rynku urządzeń typu „vintage”, Sa2rate jest całkowicie autorską konstrukcją jego projektanta Andrzeja Starzyka, podobnie zresztą jak dwa poprzednie produkty tej firmy – mający już niemal kultowy status Monster Compressor oraz ośmiokanałowy Satur-8. Zaglądając do środka możemy podziwiać perfekcyjne wykonanie (niektóre zagraniczne firmy mogłyby się uczyć od naszych producentów jak się robi urządzenia pro-audio) oraz „tajemnicze” układy zalane czarną masą (z indywidualnie dobieranymi podzespołami dla uzyskania idealnie wyrównanej charakterystyki pracy obu torów).

W praktyce
Już na wstępie trzeba wyjaśnić, że Sa2rate nie jest tylko okrojoną o sześć kanałów wersją Satur-8 (swoją drogą gratulacje za świetny wybór nazw – niby tak samo, a nie to samo…). Wprawdzie samo rozwiązanie bazuje na podobnej koncepcji wyokrąglania szczytów sygnału na podobieństwo urządzeń lampowych, magnetofonów z zapisem taśmowym czy starych konsolet audio (można je potraktować nawet jako bardzo miękko działający limiter), to jednak wprowadzono tu rozwiązanie, którego nie znajdziemy w Satur-8. Polega ono na zaaplikowaniu przed układem saturacji filtracji półkowej w odniesieniu do niskich tonów, a następnie wykonaniu procesu odwrotnego, czyli podbiciu tych częstotliwości już po dokonaniu operacji nasycenia. Zabieg jest bardzo ciekawy, ponieważ w ten sposób unika się „oszukiwania” układu saturacji przez sygnały o największej energii, czyli najniższe basy. Dzięki temu skład częstotliwości harmonicznych na wyjściu urządzenia staje się dużo bardziej zrównoważony. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nasycić także niskie tony – filtr nie jest bowiem na tyle głęboki, by je zbyt mocno odcinał. W mojej opinii to dosyć śmiałe rozwiązanie pozwoliło nadać brzmieniu Sa2rate specyficznego charakteru przy jednoczesnym zachowaniu doskonałej kontroli nad składem widmowym przetwarzanego dźwięku.Czytaj dalej

Telefunken M81 (prezentacja i porównanie)

Opublikowano przez

Zgodnie z obietnicą, jaka pojawiła się na łamach listopadowego numeru EiS, zamieszczam niniejszym porównanie mikrofonów Shure SM58, Telefunken M80 i najnowszego Telefunken M81. Choć w ofercie Telefunken Elektroakustik znajdują się głównie ekskluzywne mikrofony pojemnościowe będące bardzo bliskimi odpowiednikami klasycznych mikrofonów studyjnych z lat 50., 60. i 70. minionego wieku, to jednak od kilku lat firma zaczęła wprowadzać do swojej oferty także mikrofony dynamiczne przeznaczone do użytku estradowego oraz studyjnego. Tego typu mikrofonów nie będą raczej kupować firmy nagłośnieniowe, które tradycyjnie już inwestują w dobrze znane klasyki gatunku, to mogą one zainteresować studia nagrań lub wykonawców, chcących mieć własny mikrofon, inny niż powszechnie stosowane na wszystkich scenach świata. I w tę właśnie stronę idzie firma Telefunken sprzedając swoje mikrofony dynamiczne w różnej kolorystyce i z różnym wzornictwem. W każdym jednak przypadku podstawą jest model M80 (test EiS 12/2008) oraz najnowszy M81. Warto zaznaczyć, że M81 jest dedykowany nie tylko do wokalu, ale także do ujęć wzmacniaczy gitarowych, elementów zestawu perkusyjnego (werbel i kotły) jak też instrumentów dętych.