Prosta kompozycja, która bez głosu Alison mogłaby przejść kompletnie niezauważona. A jednak ta próba połączenia chłodnej elektroniki z feelingiem i emocjami okazała się całkiem udana i przyniosła artystom światową sławę, z owoców której korzystają do dziś.
Zobacz dekonstrukcję i posłuchaj całej sesji od początku do końca.
Sesja utworu Don’t Go stworzona w ramach cyklu Dekonstrukcje.
Genialnie skonstruowana aranżacja utworu, który zapoczątkował nową stylistykę w muzyce. Przyglądam się mu uważnie ścieżka po ścieżce pokazując, jak można uzyskać podobne brzmienia.
Kompresor/limiter stereo z mostkiem diodowym, w całości wykonany na elementach dyskretnych, z trzema transformatorami na kanał i wyjściem pracującym w klasie A. Bardzo przypomina klasyczny procesor Neve 33609, ale w przeciwieństwie do niego, można go kupić tu i teraz za rozsądne pieniądze. Oglądamy, słuchamy, porównujemy!
Zobacz wideo
Posłuchaj podkastu
Niby wszyscy doskonale wiemy, że to nie sprzęt i nie wtyczki robią doskonałą muzykę, tylko dobry pomysł, aranżacja i wykonanie, ale wciąż wielu ma ciągoty do klasycznych, owianych sławą, legendarnych klocków. Ceny sprawnych oryginałów są jednak tak absurdalnie wysokie, że dziś zakupu takiego na przykład Neve 33609 z lat 70. nie bierze poważnie pod uwagę nikt poza tymi, dla których cena i zdrowy rozsądek nie są rzeczami wartymi uwagi.
Przepychanka o to, który kompresor – SSL czy Neve 33609 – jest najlepszym rozwiązaniem jako procesor na sumę miksu będzie jeszcze trwała tak długo, jak choćby jednemu człowiekowi będzie się to opłacać. Zaś wszyscy, którzy wierzą w to, iż jeśli coś mogło być produkowane przez jedną firmę, to podobne może być robione także przez inną, naprawdę mają z czego wybierać. Elektronika to sztuka składania kompletnych układów z powszechnie dostępnych elementów. Nie stosuje się w niej proszku z rogu nosorożca, krwi młodego Yeti czy suszonych skrzydeł niebieskich nietoperzy potrafiących śpiewać księżycową nocą w języku mandaryńskim.
Prawda jest bardziej przyziemna niż ziemniaki. Konstruktor siada z księgowym przy Excelu i tak długo kombinują, aż wyjdzie im coś, z czego obaj będą zadowoleni.
HA-609A w wielu aspektach przypomina Neve 33609, już bez dociekania, którą jego wersję, ale na pewną jedną z tych, które powstawały i wciąż powstają jako AMS Neve wyłącznie w oparciu o elementy dyskretne, czyli bez układów operacyjnych. Są tu tylko diody, tranzystory, rezystory, kondensatory no i oczywiście transformatory, w tym wypadku Carnhill – po trzy w każdym z dwóch torów sygnałowych, tak jak w oryginale. Wszystkie inne elementy montowane są powierzchniowo, a nie w sposób przewlekany, co oznacza, że tutaj wygrał księgowy. Ale nie lękajmy się, to są dobre podzespoły, tyle tylko, że malutkie i montowane przez maszynę, a nie człowieka.
Czy Dictator brzmi jak Faichild 670 albo przynajmniej wtyczka z jego emulacją? Jak działa słynne lampowe ocieplenie? Jak ustawiać kompresory typu vari-µ pod kątem masteringu?
Zobacz wideo
Nazwa „dyktator” nadana sprzętowi produkowanemu na Węgrzech brzmi nieco prowokacyjnie, ale przestaje to mieć znaczenie zaraz po tym, jak dowiemy się, że za ten było nie było odpowiednik takich kompresorów jak Fairchild czy Gates zapłacimy tylko 10.770 zł lub 9.280 zł – w zależności od tego, którą wersję wybierzemy. To jest ta droższa.
W mojej serii filmów na temat kompresji bardzo mało mówiłem o kompresorach vari-mu, mających w powszechnej opinii status sprzętu, który z największego sonicznego gniota zrobi brzmienie godne Yello. Według góralskiej teorii poznania to oczywiście tzw. trzecia prawda. Ale ci szczęśliwcy, którzy podobne klocki mają, zachowują się jak rasowi dyplomaci – dwa razy pomyślą, zanim nic nie powiedzą; albo nie potwierdzą i nie zaprzeczą.
Cała idea kompresji, czy też przetwarzania dynamiki audio, opiera się na reakcji tłumieniem na wzrost jakiegoś sygnału – najczęściej tego, który ma być tłumiony. Do realizacji tego tłumienia stosuje się różne elementy, w tym fotorezystory, tranzystory FET i tak dalej. Vari-mu to po naszemu zmienna transkonduktancja. Sama transkonduktancja to charakterystyka opisująca zależność prądu wyjściowego od napięcia wejściowego. Mówiąc inaczej, zmianami wielkości napięcia w jednym obwodzie zmieniamy natężenie prądu w drugim. Pierwsze zastosowanie transkonduktancji opierało się na lampach ze specjalnie skonstruowaną siatką sterującą. Wykorzystano ją w telekomunikacji oraz odbiornikach radiowych pod postacią obwodów automatycznej regulacji wzmocnienia – ARW.
Taki układ był realizowany w formie symetrycznej i z niezbędną separacją transformatorową wejścia i wyjścia. Musiał być więc, primo, zbudowany na parowanych elementach i wymagał systematycznej kontroli symetrii, i secundo, był kosztowny.
Czy kompresory ze zmienną transkonduktancją muszą być lampowe? Nie – można je skonstruować na specjalistycznych układach operacyjnych, jak choćby CA3080 czy na tranzystorach MOSFET, najbliższych półprzewodnikowych odpowiednikach lamp. Ale jednak to lampy mają interesującą charakterystykę, wymagają zastosowania transformatorów i zawsze lepiej działają na wyobraźnię nabywców – oraz ich portfele – niż „zimne” brzmieniowo półprzewodniki.
Test kontrolera Heritage Audio Baby RAM oraz przybliżenie zasad funkcjonowania tego typu urządzeń, niezbędnych w każdym studiu wyposażonym w więcej niż jedną parę monitorów.
Zobacz wideo
Posłuchaj podkastu
Czym jest Baby RAM? W dużym skrócie, ale bez żadnej przesady to solidnie obudowany zestaw przełączników i gniazd, pozwalający regulować poziom tłumienia sygnału liniowego z dwóch wejść stereo, kierowanych na dwa wyjścia stereo – w obu przypadkach w trybie symetrycznym lub niesymetrycznym.
Wewnętrzna elektronika urządzenia ogranicza się do kilkudziesięciu rezystorów w konfiguracji przełączanego dzielnika napięciowego. Przy ustawieniu wyposażonego w dużą, efektowną gałkę przełącznika poziomu na wartość maksymalną, sygnał z wejść przechodzi na wyjścia praktycznie bez żadnego tłumienia – urządzenie jest wówczas z założenia przejrzyste dla dźwięku, nic do niego nie dodając ani nie odejmując. W każdej z kolejnych 22 pozycji sygnał wyjściowy jest ściszany o 3 dB, a w ostatniej, oznaczonej znakiem ujemnej nieskończoności, na wyjściach nie ma prawa pojawić się nic.
To klasyczny tzw. pasywny kontroler monitorów. Jego zadaniem jest zamienne kierowanie do dwóch różnych par monitorów szerokopasmowych w naszym studiu, np. bliskiego lub średniego pola, sygnałów pochodzących z dwóch przełączanych źródeł, np. oddzielnych par wyjść z interfejsu audio. Kontroler nie obsługuje oddzielnego toru subwoofera.
Jak już wspomniałem, sygnał można wyłącznie ściszyć, bez opcji wzmocnienia, zatem zarówno poziom wyjściowy z interfejsu jak i czułość w monitorach (zakładamy, że są one aktywne) powinny być ustawione na wartości nominalne. To znaczy takie, przy których ustawienie regulatora Master Volume na wartość maksymalną 0 sprawia, że monitory grają ze swoim najwyższym, niezniekształconym poziomem ciśnienia dźwięku SPL.
Konkretne procesory, konkretne zastosowania, konkretne utwory i konkretne miejsca. Pokazuję w działaniu te wtyczki, których używam zawsze i wyjaśniam, dlaczego to robię. W programie: Sprawdź, czego używasz; Zrób spis wtyczek; Szkice w preprodukcji; FabFilter Pro-Q 3; Filtracja przechyłowa; „Koloryzująca“ Blanka; Korekcja typu Pultec; Genialny API 560; Clariphonic – perła w koronie; FETpressor – kompresor roboczy; Sprośny Vulf i Niezastąpiony Novatron; Wokal i LA-2A; Event Horizon i Loudmax – siły specjalne; Diabelski Surreal Machines Crack.
Zobacz materiał wideo
Posłuchaj podcastu
Przy okazji robienia porządków w komputerze po przejściu na MacBooka M1 i zupełnie nowy system zewnętrznej pamięci, całkowicie oparty na technologii SSD uznałem, że to dobry moment, by podzielić zestaw swoich 1.700 wtyczek na ulubione, inne niż ulubione, używane raz do roku i takie, których używam zawsze i wszędzie.
Zrobiłem tak: przejrzałem wszystkie swoje sesje od czasów albumu Komunikaty z 2017 roku, robiąc listing użytych w sesjach wtyczek – zarówno na etapie produkcji jak i miksu oraz finalizacji. W programie Reaper, z którego korzystam zdecydowanie najczęściej, jest to o tyle proste, że wystarczy użyć polecenia Open Project i zaznaczyć opcję ładowania sesji bez aktywnych wtyczek. Nie musimy wówczas czekać, aby wszystko się załadowało, a nazwy wszystkich procesorów pokażą się w oknie informacyjnym, z którego można je skopiować do pliku tekstowego. Owszem, można też użyć Project Bay i zakładki FX, ale jest w niej problem ze skopiowaniem tekstu. A tak, po prostu kopiuję tekst, wrzucam do jakiegoś edytora TXT i przenoszę np. do Worda. Żeby ten bałagan usystematyzować używam funkcji zastępowania, czyli znajdź i zamień. Usuwam tabulatory w polu znajdź wpisując znak tabulatora, czyli dash T, a pole zamień zostawiam puste. Klik w zamień wszystko i tabulatory znikają. Teraz zastępuję dwukropek i spację, tutaj reprezentowaną po prostu spacją, znakiem tabulatora, by można było stworzyć tabelę z podziałem za pomocą tabulacji. Pozostaje jeszcze tylko oddzielenie nazwy producenta do oddzielnej kolumny poprzez zamianę spacji oraz nawiasu otwierającego znakiem tabulatora, oraz zastąpienie nawiasu końcowego niczym.
Taki tekst można już zamienić na tabelę, a tabelę łatwo sortować według kolumn z nazwami wtyczek, nazwami producentów itd.
Jest z tym trochę grzebania, ale uwierzcie mi – to mocno otwiera głowę w kontekście stosowanych przez nas narzędzi.
Wyszła mi lista obejmująca blisko 60 wtyczek, a to, co mnie samego zaskoczyło, to minimalistyczny zestaw instrumentów wirtualnych. To dlatego, że przed zasadniczą produkcją przygotowuję sobie różne szkice, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia, ot choćby tak jak tu. Są tu już jakieś zalążki bębnów, akordów, jakieś próby aranżacji, taki ogólny charakter całości. I bardzo często właśnie na tym etapie zamykam już kwestie instrumentów, zgrywając ich partie do plików audio. Trochę po to, aby na dalszym etapie prac już nie mieć do czynienia z kapryśnymi niekiedy syntezatorami czy samplerami, ale głównie dlatego, by odciąć się od preprodukcji. Ten szkic oczywiście zostawiam, ale do dalszych prac trafiają już ścieżki audio po, nazwijmy to może w ten sposób, reasamplingu.
Natomiast tam, gdzie brzmienie instrumentu będzie kluczowe dla aranżacji aż do samego końca łącznie z finalizacją, tam zostawiam instrument. I tak najczęściej jest właśnie z Addictive Drums 2, który jest moim podstawowym bębnem, czy takimi syntezatorami jak Dune, DX-7 V czy MODO Bass, którym wspieram bas elektryczny, oraz dominującymi partiami zaprogramowanymi w Kontakcie lub Reaktorze firmy Native Instruments. I właśnie te dwa ostatnie należą do wtyczek, z którymi nie mógłbym się nigdy rozstać. W ich bibliotekach mam wszystko czego potrzebuję i wykręcam w nich każde soniczne marzenie. To one są dla mnie początkiem i końcem, a że często grają kluczowe partie, pozostają w sesji do samego końca. Najczęściej używam bibliotek Spitfire, Heavyocity, Sample Logic i Scarbee, ale mam też mnóstwo ciekawych darmówej i róznych rzeczy, na które kiedyś tam trafiłem. Z kolei Reaktor to dla mnie warsztat ślusarski, w którym mogę sobie stworzyć co tylko chcę i kiedy chcę.
Jeśli chodzi o najczęściej używaną wtyczkę, to jest nią oczywiście FabFilter Pro-Q 3 – mój podstawowy korektor. Dlaczego Pro-Q 3. Nie będę opowiadał kocopołów o brzmieniu i takich tam innych historiach. To jest po prostu doskonałe narzędzie, w którym mogę zobaczyć widmo sygnału, porównać pasma kilku ścieżek dla uchwycenia kłopotliwych kumulacji, zaaplikować filtrację dynamiczną i generalnie nadać dźwiękowi takie brzmienie, jakiego chcę. Niekiedy na jednej ścieżce korektorów może być nawet kilka, każdy do czego innego. Nie wolno dopuścić do tego, aby korektor pracował z sygnałem międzypróbkowym powyżej 0dBfs, a Pro-Q 3 ma mierniki działające z nadpróbkowaniem, więc cały czas mamy wiarygodny poziom wskazań.
Korektory, których używam wyłącznie do nadawania ścieżkom kolorytu, a nie kształtowania brzmienia, to AudioFB Blanka, niezbyt ładny, ale potrafiący wydobyć w aranżacji każdy przytłumiony dźwięk. Do szerokiego oddziaływania, zwłaszcza w niskim basie, nie znalazłem niczego lepszego od dobrych korektorów typu Pultec, czyli wtyczek tego typu w wydaniu Universal Audio lub, jeśli chcemy użyć czegoś darmowego Ignite Amps. Wszystkie funkcjonują mniej więcej podobnie i używa się ich głównie do ciekawego wyeksponowania basu przy jednoczesnym spłaszczeniu niemal zawsze kłopotliwego niskiego środka w okolicach 200 Hz.
Z uwagi na podział częstotliwości filtrów, korektor API 560 jest idealny do przesterowanych gitar. Dwa ruchy i natychmiast uzyskujemy to, czego szukamy.
No i wreszcie perła w koronie, czyli działający równolegle korektor Clariphonic DSP MKII – do rozjaśniania, nadawania blasku, polerowania, szlifowania, uwypuklania i generalnie wszelkich prac, które aplikujemy po lakierowaniu dźwięku.
Wiadomo, że każdy ma taki swój uniwersalny kompresor do pilnowania poziomów, zwiększania wyrazistości śladów czy nawet różnych zabiegów specjalnych. Moim jest PSP FETpressor – od lat, zawsze i wszędzie – swoista odmiana kompresji 1176.
Ale trzeba mieć też kompresory o jakimś charakterze, a tych używam sporo. Najbardziej bezczelnym jest Goodhertz Vulf Compressor. Używam go tam, gdzie potrzebuję czegoś naprawdę ordynarnego i sprośnego sonicznie.
Mój drugi uniwersalny kompresor, ale już taki, w którym można kreować barwę, jest Kush Audio Novatron. To jak Distressor, LA-2A, 1176 oraz API 2500 w jednym.
Wokal niemal zawsze musi przejść przez IK Multimedia White 2A. Spośród wielu różnych emulacji LA-2A wybieram tę, bo daje natychmiastowe efekty i brzmi najjaśniej. Jeśli natomiast szukam czegoś bardziej wysublimowanego, to włączam Tube-Tech CL 1B mk II. To przepięknie brzmiący kompresor, o doskonale dobranych krzywych dynamiki, ale trzeba mu poświęcić sporo czasu. Bardzo łatwo bowiem można z nim przejść z nieba do piekła, zatem należy się mocno pilnować. Ale jeśli szukacie nowoczesnego, bardziej funkcjonalnego LA-2A, to Tube-Tech jest właśnie tym kompresorem.
Idźmy dalej: Kush Audio AR-1 oraz Royal Compressor. Oba w bardziej lub mniej oczywisty sposób związane są ze studiem Abbey Road, więc już wiadomo o co chodzi. A chodzi o powłóczystą, głęboką, beatlesowską kompresję, która nie bawi się w szczegóły, tylko prasuje wszystko jak leci, nie niszcząc za bardzo wyższych częstotliwości.
I na koniec tej części mojej historii o wtyczkach, bo to oczywiście nie wszystkie narzędzia z których prawie zawsze korzystam, kilka perełek, zahaczających o darmówki. Dlaczego? Event Horizon dostępny jest w Reaperze za darmo, ale ja kupiłem jego wersję komercyjną, bo ma interfejs graficzny i po prostu chciałem odwdzięczyć się w jakiś sposób firmie Stillwell Audio. Obsługa jest prosta – ustawiamy poziom maksymalny, którego sygnał nie może przekroczyć, a następnie wielkość wzmocnienia przed limiterem, które wywoływać będzie zaokrąglanie lub obcinanie wierzchołków. Wszystko działa konkretnie, sensownie i adekwatnie brzmieniowo. Podobnie jest z bezpłatnym LoudMax, który jednak jest już limiterem przejrzystym brzmieniowo – definiujemy nieprzekraczalny poziom, włączamy kontrolę poziomów międzypróbkowych i wzmacniamy sygnał w razie potrzeby. Używam go głównie jako regulatora poziomu sygnału z przeźroczystym sonicznie ogranicznikiem.
Aktualny status Surreal Machines Crack nie do końca jest mi znany, ale swego czasu był do pobrania za darmo. To prawdziwy szatan, niekiedy bijący funkcjonalnie na głowę kosztowne procesory obwiedni głośności, czyli takie wyspecjalizowane kompresory dające więcej możliwości w kształtowaniu ataku i wybrzmiewania. Tu dodatkowo możemy przetworzyć sygnał w kilku trybach, z najbardziej agresywnym Maximizer włącznie, gdy jakiejś ścieżce już nic nie pomaga i to jedyna metoda jej uwypuklenia w miksie.Aha, i jeszcze jedno. Już od ponad dwóch lat nie instaluję wersji VST 2. Format ten odchodzi do lamusa i zostanie nam tylko VST 3. Zatem nie zaśmiecajcie sobie dysków dwójkami, bo niedługo programy DAW już przestaną je obsługiwać.
Równo rok od premiery pierwszej płyty Panteraz Komunikaty pojawił się drugi album o nazwie Transformacja. Znajduje się na niej 9 piosenek, które zamyśle twórcy projektu Panteraz, Tomasza Wróblewskiego, tworzą jednolitą całość o wyrazistym, nietuzinkowym klimacie i niekiedy bardzo mocnych, skłaniających do refleksji słowach.
Tak sam autor mówi o projekcie:
To chyba bardziej osobista płyta niż Komunikaty. Ponieważ mam już trochę lat, sięgam w niej głęboko do czasów „których nie ma już“, co słychać choćby w „Kto, jeśli nie my“. Technologicznie wykorzystałem zupełnie nowe metody produkcji z użyciem najnowszych narzędzi, jak pakiet iZotope Neutron 2, Nectar 3 Elements, a zwłaszcza zabójczy Novatron i morderczy Newfangled Elevate – moim zdaniem to aktualnie topowy system do masteringu. Jest dużo więcej najnowszych syntezatorów, w tym znakomity Thorn i boski Dune 3, który nie miał jeszcze premiery, ale już mogę powiedzieć, że to będzie duże wydarzenie. Z drugiej strony pojawiają się takie instrumenty jak banjo i ukulele. Szczególnie to ostatnie przypadło mi do gustu. Cała płyta jest nieco bardziej „taneczna“ i z mocniejszym bitem, w uzyskaniu którego pomógł mi Heavyocity Damage. To instrument o nieprawdopodobnej wręcz dynamice i nieskończonych możliwościach kreowania rytmów. W przypadku gitar doskonale sprawdził się skromny Hotone Vstomp Amp, który ma wszystko to, czego nie mają Amplitube i Guitar Rig – bardzo solidne emulacje wzmacniaczy bez zbędnych bajerów.
Na płycie dominują melodyjne, ale w specyficzny sposób przybrudzone harmonicznie i brzmieniowo refreny, będące nośnikiem dla głównej treści tych piosenek, czyli tekstów – niesztampowych, refleksyjnych, skłaniających do zadumy. Tytuł płyty dość jednoznacznie sugeruje jej tematykę – zachodzące w ciągu ostatnich 40 lat zmiany w naszym kraju, w kontekście zwykłego życia wrażliwego człowieka. Autorem okładkowego zdjęcia jest Sławek Sobczak (Acided)
Płyta jest do wysłuchania na serwisie Bandcamp projektu Panteraz (podobnie jak poprzednia Komunikaty) i dostępna do nabycia we wszystkich serwisach strumieniowych, w tym Spotify, Tidal, iTunes, Apple Music, Deezer, Google Play i innych.
W poniedziałek miała miejsce premiera naszego najnowszego, jak dotąd najbardziej obszernego kursu pod tytułem Produkcja muzyczna w praktyce. Jeżeli jeszcze nie zdecydowali się Państwo na zakup tego kursu, zachęcamy do zapoznania się z tym krótkim wpisem 🙂
Dlaczego warto kupić kurs?
Produkcja muzyczna w praktyce to najbardziej kompleksowy i najlepiej zrealizowany kurs wideo tego typu w języku polskim. Jest to dokładnie 10 godzin 45 minut rzetelnej i niekiedy niedostępnej gdzie indziej wiedzy, przekazanej w sposób możliwie najwygodniejszy dla odbiorcy.
Wierzymy, że forma wideo jest najlepszą metodą nauki w komfortowych warunkach. Łączy ona bowiem zalety wiedzy zdobywanej na wykładach podczas wyjaśniania wybranych zagadnień przez wykładowcę z możliwością śledzenia wszystkich wykonywanych działań na ekranie komputera i wykonywania ich w swoim oprogramowaniu audio.
Nasz sklep umożliwia zarówno pobranie całego kursu na dysk twardy, jak i oglądanie go w naszym autorskim odtwarzaczu.
Czego dowiesz się z tego kursu?
Jak sama nazwa wskazuje, nastawiliśmy się na wiedzę praktyczną. Nie znaczy to jednak, że nie dowiesz się o bardziej technicznych aspektach stojących za każdym zjawiskiem – zależało nam, aby każdą teorię i każde zagadnienie zaprezentować w takich sytuacjach, z jakimi na pewno zetkniecie się podczas swojej eksploracji wspaniałego świata produkcji muzycznej.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jakie konkretne tematy poruszane są w naszym materiale, zapraszamy do opisu kursu – Produkcja muzyczna w praktyce.
Materiały wideo
Jak dotąd udostępniliśmy za darmo dwie kompletne lekcje pochodzące z naszego kursu. Są to Praca z wokalem – Revoice Pro 3 oraz Sidechain w programie Reaper. Zachęcamy do zapoznania się z nimi, jak również z innymi wybranymi fragmentami, które znajdziecie w opisie kursu oraz zapowiedzią wideo zamieszczoną poniżej.
Zgodnie z zapowiedzią, prezentujemy dziś spis zawartości oraz kilka wybranych fragmentów naszego najbardziej obszernego jak dotychczas kursu Produkcja muzyczna w praktyce.
Przypominamy również o zapisaniu się do naszego newslettera. Wszyscy subskrybenci w dniu premiery otrzymają od nas w dniu premiery powiadomienie oraz kupon rabatowy 20%. Premiera kursu już w najbliższy poniedziałek – 11 maja.
Poniżej znajdą Państwo 2 wybrane przez nas fragmenty kursu. Ponieważ cały kurs jest bardzo obszerny, wyselekcjonowaliśmy również 13 dodatkowych fragmentów, które mamy nadzieję pozwolą choć w minimalnym stopniu pokazać jak szeroki zakres tematyczny pokrywa Produkcja muzyczna w praktyce. Obejrzeć je można na liście odtwarzania w portalu YouTube – Produkcja muzyczna w praktyce – YouTube playlist.
Kilka dni temu ukończone zostały prace nad naszym najnowszym kursem. Produkcja muzyczna w praktyce to najbardziej obszerny i kompleksowo zrealizowany kurs w języku polskim poświęcony najważniejszym etapom związanym z produkcją muzyczną.
Czym jest Produkcja muzyczna w praktyce?
Produkcja muzyczna w praktyce to prawie 11 godzinrzetelnie przekazanej wiedzy dla producentów muzycznych na poziomie średniozaawansowanym i zaawansowanym (osobom początkującym polecamy kurs Produkcja muzyczna od podstaw). Produkcja muzyczna w praktyce to źródło informacji, do których wracać będziesz jeszcze wiele lat po nabyciu kursu, ponieważ prezentowane tam zagadnienia są nowatorskie i ponadczasowe.
Jakie porusza zagadnienia?
W Produkcji muzycznej w praktyce główny nacisk został położony na następujące aspekty:
profesjonalna obróbka wokalu (korekcja intonacji z wykorzystaniem różnych narzędzi płatnych i bezpłatnych, zawodowa implementacja wokalu w miksie)
technika sidechain (wszystkie typy kluczowania pod kątem miksu i kreatywnych efektów)
przetwarzanie ścieżek (redukcja szumu w edytorach i specjalistycznych procesorach, nieznany problem negatywnego wpływu filtrów HPF na brzmienie, fazy, zniekształcenia, poziomy itp.)
działanie procesorów splotowych (to nie tylko pogłos, ale potężne narzędzie do kreowania niesamowitych efektów i to całkiem za darmo)
stopa/bas oraz stopa+bas (specjalna technika, która pozwoli ustawić współbrzmienie tych instrumentów dosłownie w kilka minut!)
nowoczesny bas i resampling (jak stworzyć bas w stylu Skrillexa z wykorzystaniem resamplingu, funkcji Note Expression i innych współczesnych narzędzi; przy okazji poznacie też lepiej najnowszą gwiazdę syntezy, jaką jest Serum)
kultura, strategia oraz konsekwencja pracy z miksem i materiałem muzycznym (mnóstwo wplecionych w poszczególne odcinki kursu porad, dzięki którym już nigdy nie zadasz pytania dlaczego mój miks/master nie chce brzmieć jak…)
Aby materiał był jak najbardziej przystępny, przykłady pokazywane są na wszystkich popularnych programach DAW, wykorzystując przy tym ich najsilniejsze strony. Korzystamy z programów takich jak Logic Pro X, Cubase/Nuendo, Bitwig Studio, Ableton Live, Propellerhead Reason czy też Reaper, ale pojawiają się również inne: Adobe Audition, Audacity,Sound Forge, ReVoice Pro 3.
Data premiery, cena i kupon rabatowy
Produkcja muzyczna w praktyce w wersji do obejrzenia online/do pobrania dostępna będzie już od poniedziałku 11 maja w cenie 120 zł. Dzięki naszemu kuponowi rabatowemu możliwe będzie nabycie kursu aż 20% taniej. Aby otrzymać kupon rabatowy, wystarczy, że zapiszesz się do naszego newslettera – Zapisz się do newslettera!
Wszyscy subskrybenci (również ci zapisani wcześniej) otrzymają w poniedziałek na swoje skrzynki pocztowe powiadomienie o premierze kursu oraz wspomniany kupon rabatowy, który wykorzystać można na zakup wielu kursów. Ponieważ rabat jest procentowy, liczony od całości zamówienia – im większe zakupy, tym większa oszczędność! 🙂
Więcej informacji…
W weekend zaprezentujemy pełny spis treściProdukcji muzycznej w praktyce oraz umieścimy na naszych kanałach Vimeo i YouTube kilka darmowych fragmentów pochodzących z tego kursu, o czym poinformujemy również na blogu.
Po zapoznaniu się z tym kursem Twoje produkcje muzyczne już zawsze będą lepsze!
Rejestracja jest bardzo szybka i prosta. Wymagane jest jedynie podanie adresu e-mail, nazwy użytkownika oraz hasła. Po zarejestrowaniu konto od razu jest aktywne.
Dzięki rejestracji możliwe jest wygodne kupowanie naszych materiałów edukacyjnych. Dodatkowo zyskasz możliwość komentowania na naszym blogu pod stałym, zarezerwowanym tylko dla Ciebie pseudonimem.
Możesz też zalogować się do naszego serwisu za pomocą konta na Facebooku. Z Twojego profilu pobierzemy jedynie nazwę oraz adres e-mail. Nie publikujemy nic na Twoim profilu.